Półfinałowe emocje gwarantowane
- Każdy rok, każdy sezon jest inny, ale skoro wygraliśmy z nimi w dwóch poprzednich, to czego nie powtorzyć tego po raz trzeci - mówi przed półfinałami z ZAKSĄ, trener Ljubo Travica. Asseco Resovia w ostatnich dwóch latach zwycięsko wychodziła z pojedynków o dużą stawkę z ekipą z Kędzierzyna Koźla.
W pojedynkach z ZAKSĄ pod dużym znakiem zapytania stoi występ Oliega Achrema, który tak na dobrą sprawę dopiero w piątek wrócił do pełnego treningu po kontuzji kolana (naderwanie mięśni). - Mamy duże problemy, ale musimy spróbować zrobić wszystko, żeby grać dalej, choć wiemy, że nie będzie łatwo - mówi trener Travica. - Często jednak takie kłopoty mobilizują zespół i w naszym przypadku też tak musi być. Nie ma innego wyjścia. Wszyscy muszą dać te 10 czy nawet 20 procent więcej niż zwykle. Musimy pokazać, że jesteśmy drużyną. Trzeba być agresywnym, ale nie nerwowym - twierdzi trener rzeszowian.
W ekipie Asseco Resovii panuje duża mobilizacja i każdy zdaje sobie sprawę z tego, że mecze z ZAKSĄ sa najważniejszymi w sezonie. W nich na ciężką próbą wystawiony będzie atakujący, Tomasz Józefacki. - W sporcie kontuzje się zdarzają, ale nikt z nas nie spodziewał się, że Gyorgy Grozer wypadnie nam ze składu w takim momencie – mówi kapitan zespołu z Rzeszowa i dodaje. - Wiemy jakie mamy cele i że gramy o medale mistrzostw Polski. Jakby nie spojrzeć w moją karierę, to będą to najważniejsze mecze w moim życiu. Nigdy nie grałem jeszcze o tak dużą stawkę. Zdaję sobie sprawę, że będę musiał popracować przede wszystkim mentalnie nad tymi meczami, żeby dobrze się przygotować, nastawić się pozytywnie, a wtedy powinno być dobrze. Nie jest żadną tajemnicą, że musimy zagrywką odrzucić rywali od siatki, bo zdajemy sobie sprawę, kto będzie rozgrywał po drugiej stronie boiska. Na Pawła Zagumnego naprawdę ciężko jest znaleźć sposób. Musimy bardzo dobrze zagrać w tym kluczowym elemencie – stwierdza Józefacki.
Przed dwoma laty obie drużyny rywalizowały ze sobą w półfinale, a przetrzebieni kontuzjami (Jakub Novotny i Terence Martin) kędzierzynianie nie wykorzystali nadarzającej się szansy na doprowadzenie do piątego meczu na ich terenie. Prowadzili w meczu nr 4 w Rzeszowie 11:7 w tie-breaku i…go przegrali. Przed rokiem ZAKSA po dwóch zwycięstwach u siebie w meczu numer 3 potrzebowała dwóch piłek żeby zdobyć brązowe medale (prowadzili 2-0 i 23:17), ale nie postawili kropki nad i. Po pięciu spotkaniach znów górą była Asseco Resovia. - Mam nadzieję, że zgodnie z przysłowiem do trzech razy sztuka teraz my wyjdziemy zwycięsko - mówi kapitan ZAKSY Michał Ruciak, który uważa, że problemy rywali mogą paradoksalnie pozytywnie wpłynąć na rzeszowski zespół. - Na pewno brak Grozera to duża strata dla Resovii, ale czasami takie kłopoty wywołują dodatkową mobilizację i mimo wszystko pozytywnie potrafią wpłynąć na zespół. Nie ma co liczyć na łatwe mecze – mówi przyjmujacy ZAKSY, która w tym sezonie ma za sobą już grę w finale Pucharu Polski i Pucharu CEV. - Teraz musimy koniecznie zagrać w tym trzecim, tym bardziej, że awans do niego gwarantuje już medal i można zapewnić sobie udział w Lidze Mistrzów. Te dwa wcześniejsze finały też były cenne, ale medal to już coś – kończy Michał Ruciak.
Bilety na oba mecze pólfinałowe są jeszcze dostępne i będzie je można kupić w kasie hali na Podpromiu w sobotę i niedzielę od godziny 11.30.