Politechnika postraszyła mistrza Polski
AZS Politechnika Warszawska urwała punkt mistrzom Polski. PGE Skra Bełchatów pokonała stołeczny zespół 3:2 (21:25, 25:17, 26:24, 23:25, 15:13). MVP Mariusz Wlazły.
Siatkarze AZS Politechniki Warszawskiej byli o krok od sprawienia kolejnej niespodzianki. W wyjazdowym meczu jak równy z równym walczyli z PGE Skrą Bełchatów. Choć ostatecznie po tie-breaku musieli uznać wyższość mistrzów Polski, parkiet opuszczali zadowoleni. Wywalczyli kolejny bardzo ważny punkt do tabeli PlusLigi.
Oba zespoły na boisko wybiegły w eksperymentalnych zestawieniach. W szeregach Politechniki z konieczności – w obliczu kontuzji Patricka Steuerwalda i Damiana Wojtaszka – pojawili się Maciej Gorzkiewicz i Maciej Olenderek. Podstawowy skład Skry zaś na parkiecie reprezentował jedynie Marcin Możdżonek. Trener Jacek Nawrocki szybko jednak wprowadził swoich liderów: Michała Winiarskiego, Bartosza Kurka, Mariusza Wlazłego i Miguela Angela Falascę. Politechnika bowiem kapitalnie rozpoczęła mecz. Bez kompleksów atakowali Wojciech Żaliński i Krzysztof Wierzbowski, a w bloku świetnie radzili sobie Marcin Nowak i Ardo Kreek. Kiedy Nowak i Wierzbowski zatrzymali Wlazłego, Akademicy prowadzili już 19:13. Bełchatowianie za sprawą trudnych zagrywek Kurka odrobili część strat; 20:17. O czas poprosił więc trener Radosław Panas. Zmobilizował swoich podopiecznych, a ci po powrocie na boisko znów powiększyli przewagę. Po ataku z przechodzącej piłki Żalińskiego prowadzili 23:17. Nie wypuścili już z rąk zwycięstwa i po zagrywce w pół siatki Winiarskiego zwyciężyli 25:21.
Drugą partię od ataku z krótkiej rozpoczął Ardo Kreek. Dalej jednak inicjatywa należała do Skry. Bełchatowianie po atakach Mariusza Wlazłego i Marcin Możdżonka odskoczyli na dwa „oczka” i przez kilka minut utrzymywali przewagę; 14:12. Politechnika doprowadziła do remisu po 14 dopiero po trudnej zagrywce Macieja Gorzkiewicza. W polu serwisu udanymi zagraniami popisywał się także Miguel Angel Falasca. Błędy przyjęcia Akademików dały Skrze kolejne prowadzenie; 20:17. Kiedy Bartosz Kurek blokiem zatrzymał Grzegorza Szymańskiego, na tablicy było już 21:17 dla gospodarzy i o czas poprosił Radosław Panas. Na nic się to zdało. Szkoleniowiec Politechniki nie wybił z rytmu Michała Winiarskiego, który zagrywkami demolował stołecznych przyjmujących. Przy jego serwisach Skra zdobyła osiem punktów z rzędu. Ostatni – za sprawą bloku Wlazłego na Żalińskim.
Do trzeciej odsłony Politechnika przystąpiła z Pawłem Mikołajczakiem w składzie. Popularny „Miki” zastąpił Grzegorza Szymańskiego i dobrze wprowadził się do gry. Po jego ataku Akademicy wyszli na prowadzenie 6:5. Dalej to jednak Skra kontrolowała przebieg wydarzeń na boisku. Mariusz Wlazły i Michał Winiarski radzili sobie z warszawską defensywą i dali Skrze prowadzenie 17:15. Nic nie robił sobie z tego Mikołajczak, który nie dość że skutecznie atakował, to jeszcze świetnie zagrywał. Przy jego zbiciu – co prawda autowym – gospodarze wpadli w siatkę i na tablicy był remis po 23. Na boisku z zadaniem wykonania trudnej zagrywki pojawił się Maciej Zajder. Nie trafił jednak w pole i Skra miała piłkę setową. Stołeczni wybronili się, ale przy kolejnej nie byli w stanie zatrzymać rywali. Bełchatowianie zwyciężyli 26:24.
Czwartego seta w polu zagrywki rozpoczął Ardo Kreek. Nie zwalniał ręki i utrudnił życie przyjmującym Skry. W konsekwencji tego gospodarze nie mogli wyprowadzić skutecznej akcji; po ataku w siatkę Bartosza Kurka Politechnika prowadziła 3:0. Gospodarzom stratę udało się zmniejszyć dopiero po kilku chwilach, po asie serwisowym Michała Winiarskiego; 13:12 dla Politechniki. Warszawianie nie zamierzali jednak oddać pola. Na szczęście dla siebie mieli w swoich szeregach Pawła Mikołajczaka, który kończył wszystkie posyłane do niego przez Macieja Gorzkiewicza piłki; 16:13. Dodatkowo błąd przejścia linii trzeciego metra przy ataku popełnił Mariusz Wlazły i „Inżynierowie” prowadzili już czterema punktami; 19:15. Chwilę później, po bloku Mikołajczaka na Winiarskim, o czas poprosił trener Jacek Nawrocki; 21:17. Udało mu się wybić z rytmu stołecznych. Jego podopieczni bowiem przy zagrywce Miguela Angela Falaski zmniejszyli stratę tylko do jednego „oczka”; 21:20. Akademicy nie zamierzali się poddawać. Kiedy Wojciech Żaliński zatrzymał blokiem Wlazłego, na tablicy było 23:20. Skrę z opałów uratował Michał Bąkiewicz, który kiwką zakończył ważną kontrę. Na boisku pojawił się Paweł Woicki, ale zepsuł zagrywkę i Politechnika miała setballa. Pierwszego obroniła Skra, ale przy drugim Marcin Nowak nie dał żadnych szans jej obrońcom. Warszawianie wygrali 25:23 i zapewnili sobie jeden punkt do tabeli PlusLigi.
Tie-breaka lepiej rozpoczęła Politechnika: po bloku Marcina Nowaka na Bartoszu Kurku prowadziła 2:0. Mistrzowie Polski szybko wzięli się do pracy. Po kontrze Michała Winiarskiego doprowadzili do remisu, a po asie serwisowym Kurka wyszli na prowadzenie, które za sprawą potężnych ataków Mariusza Wlazłego jeszcze powiększyli; 8:5. „Inżynierowie” ani myśleli odpuszczać. Po raz kolejny zaryzykowali w polu zagrywki. As serwisowy Krzysztofa Wierzbowskiego i dwa bloki Ardo Kreeka na Wlazłym doprowadziły do remisu po 11. Tym samym jednak odpowiedzieli gospodarze. Kiedy Karol Kłos zatrzymał najpierw Wojciecha Żalińskiego, a następnie Marcina Nowaka, Skra miała piłkę meczową; 14:11. Politechnika cały czas wierzyła w zwycięstwo. Odpowiedzialność za wynik wziął na siebie Paweł Mikołajczak. Atakujący stanął w polu zagrywki i potężnym „ciosem” wywrócił Pawła Zatorskiego; 14:13. Przy następnym zagraniu huknął jeszcze mocniej. Siatkarzom z Bełchatowa udało się podbić piłkę, a Miguel Angel Falasca wystawił ją do Bartosza Kurka. Przyjmujący reprezentacji Polski wykazał się prawdziwym kunsztem. Ominął stołeczny trójblok, trafił w boisko i dał Skrze zwycięstwo 15:13, a w całym meczu 3-2.