Politechnika przelicytowała Trefla
Trefl Gdańsk przegrał z J.W.Construction OSRAM AZS Politechniką Warszawską 0:3 (23:25, 20:25, 20:25). MVP meczu został Radosław Rybak.
Politechnika przelicytowała Trefla. W arcytrudnej sytuacji postawił się gdański beniaminek. Siatkarze Trefla przegrali ostatni mecz ligowy w tym roku we własnej hali, a w najbliższym czasie mają trzy wyjazdowe pojedynki do drużyn z czołówki tabeli. W sobotę J.W. Construction OSRAM AZS Politechnika Warszawa wygrała nad morze zasłużenie w trzech setach. Za najlepszego zawodnika uznano kapitana gości, Radosława Rybaka.
Przed meczem było sporo spekulacji, gdy na trybunach pojawił się Stanisław Gościniak. - Trójmiasto bardzo lubię, chętnie tutaj przyjeżdżam. Jednak nie zamierzam być trenerem Trefla. Przyjechałem zobaczyć głównie obiekty tutejszej SMS - tłumaczył były mistrz świata i selekcjoner reprezentacji Polski, a obecnie szef wyszkolenia PZPS. Na wszelki wypadek Kazimierz Wierzbicki, prezes gdańskiego klubu wymienił się ze szkoleniowcem numerami telefonów i uciął przyjacielską pogawędkę. Liczono na zacięty mecz i raczej na sukces miejscowych, którzy z rywalami z drugiej połowy tabeli u siebie wcześniej radzili sobie
bezbłędnie.
Tymczasem beniaminek ostatnie prowadzenie tego dnia zanotował przy wyniku 17:16 w pierwszym secie! Potem miejscowi zawodnicy prześcigali się w błędach. W całym meczu mieli ich aż 30! Połowa z nich to efekt zepsutych zagrywek. Osiem razy gdańszczanie tracili punkty po złym przyjęciu, pięciokrotnie źle atakując, a dwukrotnie dotykając siatki przy bloku. Jak na trzy sety to katastrofalny bilans! Jednak niewiele brakowało, aby beniaminek wygrzebał się z tarapatów w inauguracyjnej partii. Przy 24:21 goście stanęli i czekali aż samo się wygra. Gdy Łukasz Kadziewicz bił asa serwisowego, na wagę obrony drugiej piłki setowej stołeczni siatkarze uciekali od piłki, a potem nawet cieszyli się z rzekomego autu. Do porządku przywołał ich dopiero czas trenera Krzysztofa Kowalczyka. Kolejna akcja została ustawiona na Radosława Rybaka, a ten jak na kapitana drużyny przystało, bezbłędnie
poradził sobie z presją zdobycia zwycięskiego punktu.
W dwóch kolejnych odsłonach Politechnika dość szybko ustawiała sobie grę. W drugim secie prowadziła 12:7, a w trzecim już przerwę techniczną osiągnęła przy pięciopunktowej przewadze (8:3). Gdańszczanie próbowali odrabiać straty zrywami. Dochodzili nawet blisko, bo 16:18 w drugiej i 14:15 i 18:20 w trzeciej partii, ale wówczas znów przypominały o sobie błędy.
Ponadto gospodarze sprawiali wrażenie jakby nie odrobili pracy domowej. Wielokrotnie zupełnie nie wiedzieli, co zagrają rywale. Kapitalnie dysponowany Bartłomiej Neroj mylił miejscowych wystawką do tego stopnia, że jego koledzy mogli bić często na pojedynczym bloku albo w ogóle bez żadnej zasłony. Inna sprawa, że rozgrywający Politechniki miał ułatwione zadanie, bo jego drużynie statystycy przyjęcie zagrywki wyliczyli na 61 procent i rosło ono wraz z rozwojem meczu. Powiedzieli na konferencji prasowej: Krzysztof Kowalczyk (trener Politechniki): To może tylko z boku tak wyglądało, że podeszliśmy do tego meczu bardzo luźno. Nic z tych rzeczy. Byliśmy bardzo mocno skoncentrowani, co przełożyło się na wynik spotkania. Liczę, że ten sukces jeszcze bardzie doda pewności siebie mojej drużynie oraz iż dobra passa z ostatnich meczów będzie nadal kontynuowana. Wojciech Kasza (trener Trefla): Wydawało się, że w Jastrzębiu osiągnęliśmy maksymalny dołek. Tymczasem dziś zeszliśmy jeszcze niżej. Przegraliśmy bardzo ważny mecz. Kluczowy okazał się pierwszy set, w którym pozwoliliśmy się przełamać przeciwnikowi. Później robiliśmy wszystko, aby tego spotkania nie wygrać. Zawodnicy na parkiecie przeszkadzali sobie wzajemnie. Czasami miałem wrażenie, że to chłopcy w piaskownicy, którzy robią sobie na złość, bo im ktoś wyrwał zabaweczkę. Nie ma co się nad sobą rozczulać, tylko w najbliższych dniach taką postawę trzeba brutalnie wyeliminować. To wszystko siedzi w głowach. Nie jestem zwolennikiem ani psychologa, ani też karania zawodników finansowo. Radosław Rybak (kapitan Politechniki, MVP spotkania): Okazuje się, że dobrze, iż przydarzyła nam się przegrana z Delectą. Od tego meczy zmienił się nas styl gry, złapaliśmy właściwy rytm. Jednak proszę się nie sugerować wynikiem, gdyż nie było nam tutaj tak łatwo wygrać jak w Radomiu. Dla nas celem podstawowym jest awans do play-off, odsunięcie od siebie widma baraży. Jednak jak tak dalej pójdzie to nawet do czwórki możemy się przebić. Jarosław Stancelewski (kapitan Trefla): Politechnika pokazała nam, jak wygląda zespół, jak się zachowuje na parkiecie i jak wygrywa.