Polska w półfinale mistrzostw świata!
Dopiero piąty set zdecydował o awansie reprezentacji Polski do półfinału mistrzostw świata. Wygrana nad kapitalnie grającymi Amerykanami przyszła z ogromnym trudem, jednak nasza drużyna pokazała wielkie umiejętności i charakter.
Mistrzostwa świata siatkarzy w tym roku są wyjątkowe, bo po fazie grupowej, gdzie niespodzianek praktycznie nie było, nadeszła faza pucharowa, w której każdy mecz jest o wszystko. Przekonali się o tym Francuzi, mistrzowie olimpijscy, wyrzuceni z turnieju przez Włochów. Do domu pojechała też Argentyna, pokonana przez Brazylię (3:1). Ale najsilniejszy ćwierćfinał został rozegrany w wypełnionej kibicami Arenie Gliwice. Gdyby te drużyny zmierzyły się w finale, można by napisać, że to wymarzony zestaw.
Polska zagrała w pierwszym secie koncertowo. Jakub Kochanowski rozbijał Amerykanów zagrywką, Mateusz Bieniek popisywał się pojedynczymi blokami, w ataku nie było słabego punktu, a Paweł Zatorski w obronie był wszędzie. Tylko początek był w miarę równy, jednak po kapitalnych serwach Kochawskiego nasza reprezentacja odskoczyła na sześć punktów (20:14) i mimo coraz lepszej gry rywali utrzymała przewagę. W końcówce Grzegorz Łomacz pokazał, że jak nikt inny potrafi wykorzystywać środkowych. Co z tego, że Amerykanie wiedzieli, że piłkę dostanie labo Mateusz Bieniek, albo Kochanowski - obaj zdobywali punkty.
Jeśli ktoś liczył, że w kolejnych setach będzie podobnie, to musiał suie rozczarować. Amerykanie grali bardzo dobrze, serwowali bardzo mocno i czasami zamiast przyjmować, Polacy musieli bronić niczym ataków. Dlatego w końcówce Kamila Semeniuka zastąpił Tomasz Fornal. Polska przegrywała praktycznie od początku tej partii. Nie zrezygnowała jednak, nawet gdy było 23:21 dla USA. Nasi zawodnicy wymusili błąd Garretta Muagutitii, który trafił w antenkę, a atak i zagrywka Aleksandra Śliwki pozwoliły Polsce wyjść na prowadzeni. A gdy Bieniek zatrzymał Jeffa Jendryka, w meczu było 2:0 dla polskiej drużyny.
Naprzeciw była jednak znakomita drużyna, który im dłużej trwało spotkanie, tym grała lepiej. Matthew Anderson przypominał, że do niedawna uważany był za jednego z najlepszych siatkarzy na świecie. Był liderem swojego zespołu i pociągnął kolegów. Trzeci i czwarty set to niemal perfekcyjna postawa reprezentacji USA. Polacy ambitnie walczyli, trener Nikola Grbić robił zmiany, jednak nie udawało się zatrzymać amerykańskiej maszyny. Tak jak cztery lata temu w Turynie o zwycięstwie w meczu miał zdecydować piąty set.
W nim emocje były niesamowite, ale przez cały czas lepsza była Polska. Jak przystało na kapitana, zespół poderwał Bartosz Kurek, a Semeniuk w najważniejszym momencie posłał asa (14:11). Mecz zakończył atak bohatera spotkania Aleksandra Śliwki i w piątek nasza reprezentacja zagra w półfinale mistrzostw świata z Brazylią.
Polska - USA 3:2 (25:20, 27:25, 21:25, 22:25, 15:12)
Polska: Janusz , Śliwka, Kochanowski, Kurek, Semeniuk, Bieniek, Zatorski (libero) oraz Łomacz, Kaczmarek, Fornal, Popiwczak (libero), Kwolek
USA: Christenson, Defalco, Averill, Anderson, A, Russell, Smith, Shoji (libero) oraz Jendryk, Tuaniga, Ensing, Muagututia, K. Russell