Polskie korzenie Brazylijczyka z Budvy
Dla Brazylijczyka Murilo Radke wtorkowy mecz w Rzeszowie był debiutem na europejskich boiskach. Rozgrywający ekipy mistrza Czarnogóry nie będzie mile go wspominał bo jego zespół z Budvy mimo prowadzenia w pierwszej partii 16:9 zakończył mecz porażką w trzech setach.
- Początek spotkania był bardzo dobry w naszym wykonaniu, ale w pewnym momencie zupełnie się pogubiliśmy – opisuje Murilo Radke, rozgrywający Budvanskiej Rivijery Budva. - Nasze problemy zaczęły się od dobrej zagrywki Paula Lotmana. Chwila dekoncentracji kosztowała nas bardzo wiele, bo gospodarze zaczęli grać coraz lepiej, a nam przytrafił się przestój w grze. Przy tak dużym prowadzeniu jakie mieliśmy nie powinniśmy jednak przegrać seta. Jak widać, czeka nas jeszcze sporo pracy. Musimy dużo trenować i wyciągnąć wnioski, żeby w przyszłości nie dopuścić do takiej sytuacji – mówi Brazylijczyk, dla którego był to debiut w europejskich rozgrywkach.
- Do tej pory grałem tylko w Brazylii. Jeśli chodzi o nasz zespół, to nie rozpoczęliśmy jeszcze zmagań ligowych. Do tej pory graliśmy tylko mecze towarzyskie. Z czasem nasza gra powinna być bardziej stabilna. Nie ukrywam, że interesuje nas awans do następnej fazy. Przegraliśmy pierwszy mecz, ale czeka nas jeszcze pięć spotkań w grupie, w tym trzy u siebie, dlatego wszystko jest możliwe. Musimy więcej pracować i dążyć do tego, żeby przez cały mecz grać tak dobrze jak w początkowej fazie pojedynku w Rzeszowie – mówi Brazylijczyk o polsko brzmiącym nazwisku.
- Rodzina mojego dziadka pochodziła z Polski. To są jednak odległe czasy sięgające jeszcze drugiej wojny światowej – wyjaśnia Radke, który przed sezonem był w orbicie zainteresowań klubu z Radomia. - Było coś na rzeczy, ale propozycja Budvy była bardziej konkretna. Na razie cieszę się, że trafiłem do tego klubu, a w przyszłości może będę miał okazję zagrać w polskich rozgrywkach – kończy Murilo Radke.