Pomarańczowi na dole w kopalni. „Szacunek dla tych ludzi”
Ten dzień siatkarze Jastrzębskeigo Węgla z pewnością zapamiętają na długo. Drużyna oraz sztab szkoleniowy wzięli udział w wycieczce do kopalni Borynia, należącej do strategicznego partnera Klubu – Jastrzębskiej Spółki Węglowej SA.
Zjazdy pod ziemię to niepisana tradycja Jastrzębskiego Węgla. W sumie w historii Klubu było ich sporo, choć ostatni odbył się blisko pięć lat temu. Dla Leszka Dejewskiego, drugiego trenera zespołu był to już bodaj ósmy zjazd na dół! – Jak zawsze pełen szacunek dla tych ludzi, którzy tam pracują. Widać, jaka to jest ciężka praca. Jesteśmy zmęczeni, ale szczęśliwi, bo widzieliśmy, na czym polega ta praca Teraz z większym szacunkiem będziemy podchodzić do tego, co sami robimy – mówił po wyjeździe na powierzchnię asystent trenera Marka Lebedewa.
Co ciekawe, dla pierwszego szkoleniowca zespołu również nie była to pierwszyzna. Po raz pierwszy zwiedził bowiem kopalnię jeszcze za kadencji Roberto Santilliego, kiedy pracował w Jastrzębskim Węglu jako trener przygotowania fizycznego. Druga wizyta miała miejsce we wrześniu 2012 roku, przy okazji zaproszenia mistrza Niemiec Berlin Recycling Volleys na przedsezonową prezentację JW. – Za każdym razem było inaczej. Inne kopalnie, inne rejony. Ale tak naprawdę dopiero dzisiaj zobaczyliśmy czoło przodka oraz to, jak wydobywany jest węgiel. Był to interesujący poranek – dzielił się swoimi wrażeniami Australijczyk.
Mimo rysującego się na twarzach jego zawodników zmęczenia, twardo obstawał przy popołudniowym treningu. – Po meczu w Warszawie zespół miał dwa dni wolnego, więc czas wrócić do zajęć. Popracujemy na siłowni, ale umówmy się, że nie będzie to najcięższa sesja treningowa – przyznał opiekun pomarańczowej drużyny.
838 metrów pod ziemią
Na zawodnikach zjazd do kopalni zrobił piorunujące wrażenie. Dla siatkarzy ten dzień zaczął się szybciej niż zwykle. Po siódmej ekipa była już na terenie Boryni, gdzie obejrzała prezentację na temat historii kopalni oraz jej perspektyw. Potem nastąpiło praktyczne szkolenie w stacji ratowniczej, gdzie Pomarańczowi zapoznali się z aparatami ucieczkowymi używanymi na dole. Dalej: łaźnia, lampownia, maskownia, szyb i zjazd na dół. 838 metrów pod ziemią! Powrót - po trzech godzinach.
Na dole siatkarze mogli z bliska przyjrzeć się, jak wygląda praca w wyrobisku drążonym kombajnem chodnikowym i ogólnie z warunkami pracy oraz używanym sprzętem „na ścianie”. - Zobaczyliśmy, jak wygląda wydobycie. Nie spodziewałem się, że przyjrzymy się tej pracy, aż w takim wymiarze. Można powiedzieć, że staliśmy ramię w ramię z tymi górnikami, którzy tam pracują. Masa pyłu, nic nie widać… Ta praca to ciężki kawałek chleba. Jest to niewątpliwie ciekawe doświadczenie – mówił z uznaniem kapitan drużyny Patryk Strzeżek.
– Ci sami górnicy, którzy kibicują siatkarzom podczas meczu, dziś mogli zobaczyć ich na żywo w swoich warunkach pracy. To na pewno ciekawy pomysł – przytakiwał Marek Lasecki, dyrektor techniczny kopalni KWK „Borynia – Zofiówka – Jastrzębie” Ruch Borynia. W podobnym tonie wypowiadał się Jarosław Twardokęs, dyrektor KWK „Borynia – Zofiówka – Jastrzębie”: - Cieszymy się, że siatkarzom było dano zobaczyć pracę w kopalni.
Będą grać z jeszcze większą pasją
Salvador Hidalgo Oliva wyznał, że w życiu nie przeżył niczego podobnego. – Niewiarygodne doświadczenie… To było coś wyjątkowego. Mam wiele respektu dla pracowników kopalni. Słyszałem, że górnicy na dole pozdrawiają się słowami: „Szczęść Boże”. Przeżyłem zupełnie coś innego w moim życiu – mówił Kubańczyk. I dodał: - Uważam, że to był jeden z najlepszych sposobów na budowanie atmosfery w drużynie. Byliśmy tam wszyscy razem. Wizyta na dole w kopalni uzmysłowiła nam, jak trudne może być życie i jak bardzo jesteśmy błogosławieni, że możemy wykonywać nasz zawód. Ludzie pracujący w kopalni są naszym głównym sponsorem. Po takiej wizycie ciężko będzie nas pokonać. Będziemy grać z jeszcze większą pasją. Dla tych ludzi, którzy pracują ciężej niż my. Przestanę już narzekać na zmęczenie po treningu, bo są ludzie, którzy mają do tego większe prawo. Jestem pod wrażeniem - stwierdził Oliva.
Prezes dziękuje kierownictwu JSW i kopalni
Prezes jastrzębskiego Klubu Adam Gorol powiedział, że zależało mu na tym, by na finiszu rozgrywek zorganizować dla zespołu dodatkową atrakcję, najlepiej jeszcze tematycznie związaną z branżą górniczą. – Dziękuję zarządowi Jastrzębskiej Spółki Węglowej oraz dyrekcji kopalni, że udało się to wszystko zorganizować. Bardzo za to dziękuję. Wierzę, że dla zespołu była to odskocznia od codziennych obowiązków sportowych i możliwość poznania warunków pracy w kopalni. Mam nadzieję, że wrażenia pozostaną na długo w ich pamięci – podkreślił prezes Jastrzębskiego Węgla.
Powrót do listy