Poniedziałek z PLusLigą: GKS Katowice - Indykpol AZS Olsztyn 3:1
GKS Katowice pokonał Indykpol AZS Olsztyn 3:1 (25:20, 27:25, 21:25, 25:22) w meczu o 9. miejsce w PlusLidze. MVP Adrian Buchowski. Katowiczanie objęli prowadzenie 1-0. Obie drużyny spotkały się już w tym sezonie dwukrotnie i za każdym razem lepsi okazywali się gospodarze (dwa razy 3:1). GKS podtrzymał dobrą passę, choć przebieg do pewnego momentu czwartego seta wskazywał, że dojdzie do tie breaka. Katowiczanie odwrócili losy rywalizacji.
– Brak awansu do play-off boli, bo mieliśmy szansę awansować do ósemki – przyznaje Przemysław Stępień, rozgrywający Indykpolu AZS Olsztyn. – Tak naprawdę szansa była do przedostatniego meczu w fazie zasadniczej. Niestety, nie udało nam się tego dokonać – pozostaje nam walka o 9. miejsce.
Z powodu urazu łydki w składzie meczowym GieKSy zabrakło libero Dustina Wattena, którego zastępował Dawid Ogórek. Siatkarska GieKSa włączyła się w akcję pomocy córce naszego piłkarza Adriana Błąda, wychodząc na prezentację przedmeczową w specjalnych koszulkach „Przekaż 1 procent podatku dla Hanny Błąd”.
W pierwszym secie gospodarze przejęli inicjatywę. Olsztynianie walczyli, jednak nie byli przez długi czas postawić swoich warunków, zaś GKS wygrywał większość dłuższych wymian. Wykorzystał potknięcia rywala w końcowej części seta i po spokojnym ataku Jarosza obok bloku wyszedł na prowadzenie w setach (25:20).
Trener Castellani zdecydował się na trzy zmiany w meczowej szóstce, jednak to GKS zaczął od prowadzenia 3:1. Goście szybko wyrównali, korzystając z nowych sił w obronie, jednak GieKSa miała w swoich szeregach arcyskutecznego Jarosza i pewny blok (7:5). Przez krótki przestój w grze gospodarzy akademicy z Olsztyna objęli na chwilę prowadzenie, co spotkało się z dobrą reakcją GKS w postaci wzmocnienia bloku i obrony, a tym samym odzyskania przewagi. Dobrą zmianę dał Adrian Buchowski, którego trzypunktowa seria pozwoliła myśleć gospodarzom o dobrym finiszu. Olsztynianie odrobili straty po zagrywkach Schotta (22:22), potem po serwisach Musiała GKS miał dwie piłki setowe, ale doszło do gry na przewagi. Nie trwało to długo, bo duet Zniszczoł-Szymański wykazał się czujnością w bloku i zakończył partię wynikiem 27:25!
Trzeciego seta lepiej zaczęli olsztynianie dzięki punktom Schotta. Od stanu po 12 rozpoczęła gra punkt za punkt i szanowania piłki przez obie ekipy. Po zagrywkach Kapicy sytuacja na parkiecie odwróciła się na niekorzyść GKS i goście pewnie dokończyli seta. W połowie czwartej partii goście prowadzili 16:12 i grali dobrze. GKS odzyskał pewność gry i atak Emanuela Kohuta dał wynik 19:19. Końcówka była zdecydowanie lepsza w wykonaniu gospodarzy.
Pkt. po pkt.