Poniedziałek z PlusLigą: Jastrzębski Węgiel - Effector Kielce 2:3
Na zakończenie rundy zasadniczej PlusLigi Jastrzębski Węgiel przegrał z Effectorem Kielce 2:3 (23:25, 25:21, 15:25, 25:17, 14:16). Kielczanie tym samym spełnili regulaminowy wymóg pięciu zwycięstw, niezbędny do pozostania w PlusLidze.
Siatkarze Dariusza Daszkiewicza przystąpili do rywalizacji z większą werwą niż gospodarze, ale też mieli o co się bić. Przy porażce Będzina w Gdańsku, punkty wywalczone w Jastrzębiu-Zdroju pozwoliłyby im opuścić niechlubną, ostatnią lokatę w klasyfikacji i przede wszystkim, osiągnąć wymagany do pozostania w ekstraklasie limit pięciu zwycięstw. Dlatego, choć początkowo to jastrzębianie prowadzili 5:2, goście szybko zniwelowali straty, doprowadzając do wyrównanej walki punkt za punkt (13:13). W decydującej fazie seta Michał Kędzierski pocelował zagrywką van Lankvelta i Effector objął dwupunktowe prowadzenie (19:21). Następny zagrywający, Mateusz Bieniek także dołożył kąśliwy serwis, a Sławomir Jungiewicz atakiem z prawego skrzydła rozstrzygnął losy rywalizacji na korzyść swojej drużyny. W inauguracyjnej partii siatkarze z Kielc atakowali ze skutecznością 70% (rywale 48%).
Drugi fragment gry także lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy po punktowym serwisie Macieja Muzaja objęli prowadzenie 5:2 i tym razem nie pozwolili przyjezdnym odrobić strat. Największą przewagę jastrzębianie uzyskali, gdy w polu serwisowym stanął Michał Masny. Kielczanie nie potrafili dokładnie dograć piłki po jego zagrywce, oddając ją na drugą stronę siatki, a gospodarze bezlitośnie punktowali na kontrze (13:6). Po drugiej regulaminowej przerwie, na której wynik brzmiał 16:7, goście ruszyli do odrabiania strat. Piłkę wprowadzał do gry Bieniek i robił to tak dobrze, że „Pomarańczowi” nie byli w stanie wyprowadzić skutecznej akcji w ataku (18:14). Świetną passę Effectora przerwał kontratakiem Maciej Muzaj. Tę czteropunktową różnicę na swoją korzyść miejscowi utrzymali już do końca.
W kolejnej części gry mocno zmotywowani siatkarze z Kielc od pierwszej piłki przystąpili do ofensywy (4:8). Mającego spore kłopoty z przyjęciem van Lankvelta zastąpił Aleksander Szafranowicz, ale i on nie pomógł ustabilizować gry swojej drużynie. Kiedy chwilę później Andreas Takvan dał się jastrzębianom we znaki swoim nieprzyjemnym „floatem”, boisko opuścił także drugi z Kanadyjczyków, a jego miejsce zajął Konrad Formela (7:13). Wściekły trener Lebedew próbował na drugiej przerwie technicznej (10:16) zdopingować swoich podopiecznych do większego wysiłku, ale nic nie wskórał. Kolejne autowe zbicia jastrzębian pomogły przeciwnikom objąć prowadzenie w meczu 2:1.
W czwartej odsłonie górnicza ekipa, która w secie numer trzy popełniał aż 14 błędów własnych, zmobilizowała szyki, a sygnał do natarcia dał Maciej Muzaj. A ponieważ goście nie zamierzali spuszczać z tonu, zespoły długo toczyły zaciętą walkę w kontakcie punktowym (8:7). Dopiero po asie serwisowym Toontje van Lankvelta JW odskoczył na 14:11, a kolejna punktująca zagrywka Kanadyjczyka dała jego drużynie prowadzenie 16:11. Po czasie technicznym kielczanie dwa razy pomylili się w ataku i było 19:13. Dobrze spisujący się w tej fazie gry gospodarze spokojnie dowieźli bezpieczny wynik do końca.
Tie break przyniósł twardy bój o każde oczko (6:6). Kielczanie dobrze grali w ataku, ale podejmując ryzyko w zagrywce, popełniali sporo błędów. Ekipa „Pomarańczowych” z kolei grała spokojnie, ale bez większych fajerwerków. Ważnym momentem piątego seta był atak Muzaja w antenkę, który dał przeciwnikom prowadzenie 11:12 i potężny zastrzyk wiary w końcowe zwycięstwo. Upragniony triumf przyszedł chwilę później, po podwójnym bloku na Muzaju.
MVP: Sławomir Jungiewicz
Statystyki meczu: http://stats.plusliga.pl/MatchStatistics.aspx?ID=1034&mID=26371&Page=S
Powrót do listy