Postawić kropkę nad i
Asseco Resovia po zwycięstwie (3-1) w pierwszym meczu 1/8 finału Pucharu CEV w Nowym Sadzie z Vojvodiną NS Seme jest o krok od awansu do ćwierćfinału. W dzisiejszym rewanżu potrzebuje już tylko dwóch wygranych setów do awansu.
Jeśli resoviacy uporają się z mistrzem Serbii, w kolejnej rundzie zmierzą się ze zwycięzca dwumeczu GFC Ajaccio VB (Francja) - Volley Amriswil (Szwajcaria). W pierwszym meczu zespół z Korsyki wygrał na wyjeździe 3-1.
W środowym rewanżu z mistrzem Serbii resoviacy są zdecydowanym faworytem. – Vojvodina to nie jest zły zespół, młodzi chłopcy naprawdę dobrze grają – mówi Andrzej Kowal, trener Asseco Resovii. - Może to nie jest zespół z jakiegoś bardzo wysokiego poziomu, ale grający bardzo dobrą i agresywną siatkówkę. Mocny w ataku i z takim rywalem trzeba grać naprawdę skoncentrowanym od samego początku do końca. Nie możemy sobie pozwolić nawet na chwilę rozluźnienia, bo nawet w rewanżu będzie to dla nas ciężki mecz – stwierdza szkoleniowiec ekipy z Rzeszowa, która w pierwszym pojedynku w Nowym Sadzie miała nieco problemów z zagrywką rywala.
- Każdy zespół, z którym gramy wie, że mamy większą i mocniejszą ofensywę przy dobrym przyjęciu, bo mamy w większości technicznych zawodników, których ciężko jest zatrzymać, wiec rywale grając przeciwko nam starają się maksymalnie ryzykować – mówi Mateusz Masłowski, libero Asseco Resovii. - Popełniają dużo błędów w zagrywce, ale też szukają więcej korzyści w postaci bardzo dobrych zagrywek. Tak wygląda współczesna siatkówka, że każdy ryzykuje w zagrywce. My również staramy się utrudniać grę przeciwnikom poprzez naszą dobrą zagrywkę. Dużo trenujemy nad elementem przyjęcia, ale niestety nie wszystkie piłki da się przyjąć tak, jak byśmy chcieli.
Siatkarze Vojvodiny w podróż, która trwała 14 godzin, do Rzeszowa wyruszyli autokarem. Z powodu wypadku na autostradzie pod Budapesztem siatkarze z Nowego Sadu dotarli do stolicy Podkarpacia w poniedziałek około godz. 21. – Niestety na niektóre rzeczy nie ma się wpływu – mówi trener Vojovodiny, Nedżad Osmankač. – Zdajemy sobie sprawę w jakiej jesteśmy sytuacji po pierwszym meczu, ale wcale to nie przekreśla już naszych szans. Jest to jednak duże wyzwanie dla nas, zwłaszcza dla młodych graczy. Teraz jest okazja, aby pokazać potencjał. Chcemy zagrać dobrze i odważnie – zapowiada szkoleniowiec zespołu z Nowego Sadu, który po ostatnim ligowym meczu odbył mini zgrupowanie, co tylko świadczy jak rywale starannie przygotowują się do środowego meczu. – Taka sytuacja jest zawsze dobra dla zawodników, którzy mogą skupić się tylko na tym co ich czaka. Również w takich warunkach zawsze mamy więcej czasu, aby być razem, rozmawiać, odbywać spotkania w razie potrzeby. To wszystko jest nam potrzebne nie tylko w kontekście rewanżu w Rzeszowie, ale także ze względu na ważne mecze, które czekają nas po powrocie - mówi dyrektor sportowy, złoty medalista igrzysk olimpijskich z Sydney, Slobodan Boskan.
Mimo porażki w pierwszym spotkaniu nastroje w ekipie mistrza Serbii są bojowe. - W pierwszym meczu zobaczyliśmy, że nie są kosmitami i że można z nimi grać. Resova jest w świetnej formie. Ostatnio pokonali najsilniejszy Polski zespół - ZAKSĘ, ale my zamierzamy zaatakować ich w każdym elemencie, bo nie mamy nic do stracenia. Rywale są wielkimi faworytami i musimy szukać naszej szansy. Najważniejsze to zagrać pewnie i maksymalnie dać z siebie wszystko – mówił na łamach nowosadzkiego dziennika „Dnevnik” Miran Kujundzić, przyjmujący Vojvodiny, w szeregach, której zabraknie ukraińskiego atakującego Witalija Sulejina, który z powodu kłopotów z paszportem pozostał w Nowym Sadzie.
Powrót do listy