Postrach faworytów spod Jasnej Góry
Od początku sezonu rewelacyjnie spisują się siatkarze Steam Hemarpol Norwid Częstochowa, którzy po ośmiu meczach mają bilans 5-3, a za sobą wygrane mecze m.in. z Jastrzębskim Węglem, ZAKSĄ czy Asseco Resovią.
– Po meczu w Rzeszowie rozmawiałem z Kubą Bednarukiem i powiedział, że jesteśmy jak Robin Hood – mówi Bartłomiej Lipiński, przyjmujący zespołu z Częstochowy. - Bogatym zabieramy i rozdajemy biednym. Mam nadzieję, że nie będziemy mieli takiej ksywki i będziemy grali równo z każdym przeciwnikiem. Na pewno stać nas na dużo lepsza grę z każdym rywalem, tylko musimy się skupić na tych małych rzeczach, które w końcowym wyniku robią dużą różnicę – stwierdza Lipiński, a środkowy Daniel Popiela dodaje. - Może cieszyć, że pokonujemy tych potentatów. Musimy się skupić i wziąć za siebie w meczach z zespołami niżej notowanymi, bo tam nam te punkty uciekają, a one są bardzo ważne dla nas. Myślę, że trochę inaczej by wyglądała tabela gdybyśmy wygrali ze Barkomem Każany Lwów i Ślepskiem Malow Suwałki, ale to gdybanie. Bo jeśli byśmy przegrali z Asseco Resovią czy Jastrzębskim Węglem bylibyśmy w tym samym miejscu co jesteśmy. Cieszy nas ten dorobek punktowy. Chcemy punktować w każdym meczu bo wiemy, że na to nas stać, bo jesteśmy bardzo silną i charakterną drużyną – uważa Popiela.
W ekipie z Częstochowy podkreślają, że dotychczasowy bilans jest jak najbardziej zadowalający, ale... – Na pewno apetyt rośnie w miarę jedzenia – mówi Bartłomiej Lipiński. - Widzimy i jesteśmy świadomi, że potencjał tego zespołu jest dużo wyżej. Nie zawsze uda się nam zagrać jak najlepsze spotkanie. Staramy się, żeby z treningu na trening i z meczu na mecz to wszystko wyglądało coraz lepiej. Trzeba pamiętać, że duża część zespołu została wymieniona. Cały czas się docieramy, szukamy naszego grania i myślę, że na przełomie listopada i grudnia będziemy grali naszą najlepszą siatkówkę – stwierdza przyjmujący zespołu z Częstochowy.
Steam Hemarpol Norwid Częstochowa w minioną niedzielę grał u siebie z Barkomem Każany Lwów przegrywając 0-3, a 48 godzin później sprawił niespodziankę pokonując w Rzeszowie Asseco Resovię 3-2. Po grze siatkarzy spod Jasnej Góry nie było widać oznak zmęczenia. – Czasami tak jest że jak fizycznie nie dajesz rady to trzeba pociągnąć z wątroby – mówi Lipiński i dodaje. - Myślę, że byliśmy mocno podrażnieni po tym meczu ze Lwowem i nie miało to dla nas żadnego znaczenia, że graliśmy dwa dni temu. Nie szukamy wymówek, staramy się grać jak najlepiej. Daliśmy z siebie 110 procent i ja się bardzo cieszę, że wygraliśmy to spotkanie, bo było naprawdę ciężko, gra nasza falowała. Na pewno wygrana po takim meczu buduje zespół i jest to fajny prognostyk przed kolejnymi spotkaniami, że w trudnych momentach byliśmy w stanie przechylić szalę na naszą korzyść. PlusLiga jest bardzo ciężka i każdy może wygrać z każdym o te punkty trzeba walczyć, szarpać i grać do samego końca bo nie ma nic za darmo – kończy przyjmujący częstochowskiego zespołu.