Potrzebna i pozytywna postać

Piotr Gruszka bez zająknięcia stawił się na wezwanie trenera Daniela Castellaniego, zastępując kontuzjowanego Mariusza Wlazłego. Potwierdził tym, że jest zawodnikiem na którego można liczyć.

Nie po raz pierwszy 32-letni Gruszka zagrał na prawym skrzydle. Już kiedyś zastępował na tej pozycji Wlazłego, np. w kwalifikacjach do igrzysk olimpijskich w Izmirze. Powtórka z rozrywki okazała się wcale nie taka prosta. W turnieju w Gdyni nasz atakujący zdobył 12 punktów - niemal dwa razy mniej niż Jakub Jarosz (23) i jedną trzecią tego, co uzyskał Kurek (35).

Gruszka słabo zaprezentował się w już pierwszym meczu turnieju w Gdyni - ze Słowenią. Nie lepiej było Ze Słowakami i w drugim secie jego miejsce, aż do końca kwalifikacji, zajął Jakub Jarosz.

Jak na razie Piotr Gruszka nie może odnaleźć się w nowej roli. Kurek, który sam kiedyś by przymierzany do pozycji atakującego, próbuje usprawiedliwiać kolegę. - Piotrek nie grał na tej pozycji, ale jest na tyle doświadczony, że dla niego nie robi to różnicy - mówił przyjmujący.

Sam zainteresowany nie do końca się pod tym podpisuje. - To nie jest takie łatwe. Inny jest nabieg i wiele technicznych elementów. Ale trener, z różnych względów, zdecydował, że mnie powoła do reprezentacji. Staram się jak mogę, żeby grać na tej pozycji jak najlepiej. Mam nadzieję, że przydam się tej reprezentacji jeszcze bardziej. Cały czas nad tym pracuję - mówi.

Gruszka utalentowany i doświadczony jest. Z tym nikt nie dyskutuje. Nie raz okrzyknięto go wszechstronnym siatkarzem, pomocnym w każdym elemencie. Tylko czy uniwersalny zawodnik nie czuje się jak… zapchajdziura? - Po kilkunastu latach w reprezentacji jeśli ktoś mnie tak traktuje, to jest to moim zdaniem brak szacunku. Ja się tak nie czuję i nie będę się czuł. Po prostu sytuacja jest awaryjna. Nigdy nie mówiłem „nie” reprezentacji, dlatego też tutaj się stawiłem. Nie jest tak, że trener wstawił mnie na siłę. Rozmawialiśmy na ten temat i zdecydowałem się, że będę pracował nad tym, żeby pomóc tej reprezentacji.

Choć sam ze swojego powrotu nie jest zadowolony. - Najważniejsze, że zespół gra, to co zakłada, wygrywa i że każdy próbuje do niego coś wnieść. Celem turnieju w Gdyni był awans i każdy podkreślał, nawet trener, że nieważne czy z pierwszego czy z drugiego miejsca. Ważna była gra - myślę, że pokazaliśmy dobrą siatkówkę - ocenił Piotr Gruszka. - Byliśmy pewni siebie i swoich umiejętności. Nawet w meczach z lekką presją wyniku poradziliśmy sobie z nią.

Poradzili sobie jako drużyna, ale Gruszka zawiódł oczekiwania. Na pocieszenie pozostaje dobra postawa Jakuba Jarosza. - Musimy się uzupełniać. Ja i Kuba musimy zrobić wszystko, żeby jeden wykorzystał swój potencjał, gdy drugi ma słabszy moment. Ale tak jest na każdej pozycji. A i tak liczy się gra całego zespołu. Trener chce nakręcić nas na jakiś system, chcemy go wypracować, żeby grać agresywnej w obronie itd. To pokazaliśmy w turnieju: bardzo dużo wybloków, obron - to nad czym pracujemy wychodzi w meczu i to jest bardzo fajne.

Fajnie - jak ocenił siatkarz - było też wrócić do kadry. - Stęskniłem się za boiskiem. Byłem w studiu telewizyjnym i na trybunach, ale to nie to samo. Ale nawet jak nie grałem, to cały czas czułem się reprezentantem. Zawsze będę się nim czuł sam dla siebie. Spędziłem już tyle lat w tym zespole...

A dokładnie lat 14. Gruszka koszulkę reprezentanta kraju zakładał ponad 250 razy. Jak sam wylicza - przeżył sześciu trenerów. O reprezentacyjnej emeryturze nie myśli i zmiany pokoleniowej się nie boi. - To naturalne, wiecznie wszyscy nie będą grali - stwierdza.. - Cieszę się, że reprezentacja chce jeszcze korzystać ze starszych zawodników. Jak trener sam powiedział - na kwalifikacje do mistrzostw świata potrzebne jest doświadczenie. Jesteśmy jeszcze w tej reprezentacji i chcemy grać dalej. Nie wiadomo kto z nas pojedzie do Włoch, ale trzeba było wywalczyć ten awans dla reprezentacji. Szkoda tylko, że odpadamy przez kontuzje.

Akurat na nie Gruszka nie może narzekać. Poważniejsze urazy szczęśliwie go omijają. - Odpukać! - reaguje szybko Gruszka. - Chrupie, stuka, ale jeszcze się kręci. Nie ma co się fascynować, ale cieszę się, że zdrowie dopisuje.

Żeby jeszcze forma była. Na nią liczą w Bydgoszczy, gdzie od nowego sezonu zagra wicemistrz świata. - Piotrek jest nie tylko gwiazdą kadry, ale stanie się też dużą osobowością w naszym zespole. Myślę, że pokaże młodym zawodnikom, jak lepiej pracować i doskonalić swoje umiejętności - mówił przyjmujący Delekty Słowak Martin Sopko.

Osobowością Gruszka będzie - bez względu na skuteczność w ataku czy ilość zdobytych punktów. - Piotrek jest zawsze pomocny drużynie - jeżeli nie w ataku, to w innych elementach. Zawsze wesprze czy dobrym słowem czy doświadczeniem. Bardzo potrzebna i pozytywna postać w drużynie - mówi Paweł Zagumny. Powrót do listy