Potrzebni liderzy
AZS Częstochowa po mimo dobrej gry w pierwszym secie nie zdołał pokonać stołecznych Akademików w meczu 14. kolejki PlusLigi. - Zespół rozpadł się po przegranym drugim secie. Mentalnie jesteśmy słabi - powiedział Marek Kardos, trener biało-zielonych.
Częstochowianie nie tak wyobrażali sobie początek Nowego Roku. Nie ulega żadnej wątpliwości, że w środowym spotkaniu z AZS-em Politechniką Warszawską mieli spore szanse na zdobycie tak potrzebnych dla nich punktów. Pierwszy set jak i początek drugiego nie wskazywał na porażkę siatkarzy spod Jasnej Góry.
- Ciężko cokolwiek powiedzieć o tym meczu. Po raz kolejny widać było nasze błędy, które nie powinny mieć miejsca. W drugim secie granym na przewagi mieliśmy swoje szanse na wygraną, ale ich nie wykorzystaliśmy. Podejrzewam, że gdyby było 2:0 dla nas gra układałaby się zupełnie inaczej. W mojej ocenie drugi set zaważył na wyniku końcowym. Po przerwie dziesięciominutowej nie udało się nam podnieść. Szkoda, bo wierzyliśmy że mamy szansę, żeby powalczyć z Politechniką Warszawską o punkty - powiedział Dawid Murek, kapitan AZS-u Częstochowa.
Swojego niezadowolenia z gry drużyny nie krył słowacki szkoleniowiec Akademików, Marek Kardos. - W pierwszym secie bardzo dobrze czytaliśmy grę rozgrywającego warszawskiej drużyny. Nasza gra wyglądała dobrze do początku drugiego seta, kiedy prowadziliśmy 8:2. Potem w jednym ustawieniu straciliśmy jedenaście punktów z rzędu. W zespole pojawiła się panika. Co prawda wróciliśmy do gry i rozegraliśmy zaciętą końcówkę, jednak w decydującej końcówce lepsi okazali się przeciwnicy. Potem zespół się rozpadł. Mentalnie jesteśmy słabi.
I dodał - Musimy popracować po raz kolejny nad mentalnością niektórych zawodników. „Padamy” po przegranym secie i nie potrafimy się już podnieść. Jest mi niezmiernie przykro, że znowu przegraliśmy. Cała nasza praca idzie do kosza.
To nie pierwszy raz kiedy częstochowianie nie wytrzymują w decydujących momentach. Zdaniem Kardosa brak zwycięstw jego drużyny wynika z faktu, że w zespole nie ma liderów, którzy pociągnęliby grę.
- Na boisku nie może być tylko jeden lider. Potrzebujemy ich więcej. Zespół z Warszawy nie miał tego problemu. Mieli po swojej stronie momentami dwóch, a nawet trzech liderów. Poza tym Paweł Adamajtis wziął na siebie ciężar gry. W naszej drużynie świetnie spisywał się Michał Kaczyński, za co muszę go pochwalić. Jednak jeden zawodnik to trochę za mało, żeby wygrać mecz - wyznał słowacki szkoleniowiec.
W najbliższą sobotę AZS Częstochowa zagra na wyjeździe. Przeciwnikiem biało-zielonych będzie Effector Kielce. - Żałujemy tej środowej porażki tym bardziej, że graliśmy u siebie. Nie wykorzystaliśmy atutu własnej hali. W sobotę rozegramy kolejny mecz, tym razem w Kielcach. Tam też będziemy szukać swoich szans na zdobycie punktów, które są nam bardzo potrzebne - zakończył Dawid Murek.