Powtórka finału sprzed dwóch lat
PGE Skra Bełchatów i AZS UWM Olsztyn. Finaliści Pucharu Polski sprzed dwóch lat, również z Kielc. Dziś znowu powalczą o to cenne trofeum. „Ale to już było” chce się powtórzyć za Marylą Rodowicz. Wówczas wygrał mistrz Polski 3:0 (25:23, 28:26, 25:17). Czy Puchar w jego ręce „nie wróci więcej”?
- Jeśli chodzi o skład wyżej notowanym zespołem jest Olsztyn. Z kolei po d względem przygotowania, gry i poziomu sportowego w tym sezonie lepiej wypada ZAKSA – oceniał wczorajszych półfinalistów Ireneusza Mazur. Jednak przed meczem trener typować zwycięzcy się nie odważył. Chyba przewidział, że o wyniku będą decydować 2 ostatnie piłki pięciosetowego boju.
Pierwszy set bynajmniej nie wróżył tak długiego spotkania. Kędzierzyn dał zaliczkę swoich niebanalnych umiejętności, którymi w tym sezonie zaskoczył cały siatkarski świat. Ale czymże byłby sport beż niespodzianek. Z resztą nie takich znowuż wielkich.
- Olsztyn nie przyjechał tu z trzeciej ligi. Od lat zdobywają medale. Przyjechali walczyć i będą walczyć. Tu nie ma słabych zespołów. Wszyscy ciężko pracują – przyznał po spotkaniu Wojciech Kaźmierczak.
Pracują, pracują, bo stawka nie jest mała. - Trzeba zagrać dwa mecze na maksa i można zgarnąć wszystko. Liga Mistrzów, świetna premia finansowa. Dlatego trener powtarza – dać z siebie 100 procent i jeszcze coś więcej, wykrztusić z siebie maksimum możliwości.
Ale stu procentom umiejętności towarzyszy… 150 procent nerwów. - Emocjami Kędzierzyn został jeszcze przy drugim secie, kiedy mieli przewagę, a ostatecznie przegrali – stwierdził środkowy AZS–u Tomasz Kowalczyk. - Ale jest to klasowy zespół – pozbierali się w czwartej partii. W tie – breaku zadecydowały 1 – 2 piłki i to my gramy dalej o Puchar.
A czego możemy spodziewać się w finale? - Podobnego wyniku i nie mniejszych emocji – zapowiada olsztynianin. - Nie ważny jest wynik w sensie setów, ale żeby Olsztyn zdobył Puchar – po to wychodzimy na boisko.
Wyjdą jednak bardziej zmęczeni niż rywale. Spełniając tym samym przedmeczowe życzenie Stephena Antigi. - Nieistotne, kto wygra drugi półfinał – najważniejsze, żeby zrobił to w pięciu setach. Nam udało się perfekcyjnie – nie straciliśmy dużo energii. W takich turniejach jest to bardzo ważne. Zwłaszcza, że gramy jeszcze przecież w lidze europejskiej.
Ten przywilej w przyszłym sezonie trzeba będzie w tym roku znowu wywalczyć. Mecz z Olsztynem to pierwsza szansa. Oczywiście AZS nie odpuści. Zespół Mariusza Sordyla chce wygrać i wystąpić wśród najlepszych europejskich drużyn. Tylko czy chcieć, to móc? Nie cichną echa finansowych kłopotów północnej ekipy. - Mamy nadzieję, że taki tytuł pomoże nam zdobyć sponsorów i więcej pieniędzy – mówi Kowalczyk.
AZS-owi trudno będzie liczyć na doping przegranych półfinalistów. – Jeśli Skra wygra w Kielcach, to wystarczy zająć drugie miejsce w PlusLidze żeby też awansować do Chempions League – zauważą Kaźmierczak. – Dla nas najważniejsze jest wejście do czwórki PlusLigi i spróbowanie sił w europejskich pucharach. Wiadomo, dopiero budujemy zespół. Przyszło 8 nowych zawodników. W ciągu roku nie da się tego zrobić. Trzeba dwóch trzech lat, żeby coś z tego wyszło. W przyszłym sezonie trzeba poskładać zespół, jakoś go wzmocnić. Dopiero można jak Skra podbijać Europę.