Powtórka z historii
Z dużej chmury mały deszcz - tak można podsumować okrzyknięty meczem na szczycie pojedynek Asseco Resovii Rzeszów z PGE Skrą Bełchatów. Zgodnie z tradycją meczów obu zespołów w PLS, wygrała po 77 minutach Skra 3:0 (25:23, 25:23, 25:17), powiększając swój bilans (12 zwycięstw, w setach 36-2). MVP meczu wybrany został Michał Bąkiewicz.
- Liczyliśmy na większy opór ze strony Resovii, ale tak nie było. W trakcie meczu bardziej skupialiśmy się na naszej grze niż na tym co po drugiej stronie robi rywal. Pod względem taktycznym rozegraliśmy świetne zawody - mówił po meczu Dawid Murek. Pierwsze dwa sety nie wskazywały wcale na aż tak łatwą przeprawę mistrzów Polski. Rzeszowianie potrafili mimo kilkupunktowego prowadzenia rywala, walczyli do końca. W decydującym momencie jednak wychodził większy spokój i opanowanie graczy z Bełchatowa. Trzecia parta była natomiast już niemal od samego początku prawdziwym nokautem w wykonaniu zespołu trenera Castellaniego i znów Skra wyjechała z Rzeszowa z wygraną. - Na rozgrzewce mówiłem Miguelowi, że grając w zespole z Częstochowy nigdy tutaj nie przegrałem i trzeba to podtrzymać. Nasz rozgrywający wziął to sobie do serca i starał się, żeby ta passa trwała - mówił zadowolony Piotr Gacek, który największe problemy miał nie z mocną zagrywką przeciwnika, ale z lekkim technicznym serwisem. Jednak nawet przy słabszym przyjęciu bełchatowianie nie mieli większych problemów ze skończeniem ataków. Z dużą łatwością punktował rywali raz za razem Mariusz Wlazły, który nawet nie musiał się wysilać nawet na zagrywce (popełnił w tym elemencie 5 błędów). Nic dobrego natomiast nie można powiedzieć o ataku rzeszowian. Już w I secie po kilku nieudanych akcjach zmieniony został Mikko Oivannen. Paweł Papke też nie błyszczał, ale jego może nieco usprawiedliwiać uraz z plecami, który wyłączył go z kilku dni treningów. Rywale z dużą łatwością blokowali resoviaków (13-4 na korzyść Skry w tym elemencie), a Daniel Pliński czynił to z uśmiecham na ustach. Środkowy Skry bardzo dobrze spisywał się też w ataku mając 75 procentową skuteczność. W II secie przy stanie 4:8 na boisku pojawił się Paweł Woicki, który zmienił Ivana Ilicia. Kibice powitali go gromkimi oklaskami, a on sam wprowadził trochę ożywienia w grze zespołu ale nie na tyle, żeby poważnie zagrozić Skrze. III set gospodarze oddali już niemal bez walki. - Mecz nie ułożył się po naszej myśli, tylko przez dwa sety nawiązywaliśmy w miarę wyrównaną walkę. Później już sami zakopaliśmy się we własnych błędach. - stwierdził kapitan gospodarzy, Paweł Papke. Zadowolony z postawy zespołu był szkoleniowiec z Bełchatowa Daniel Castellani. - Zagraliśmy świetny mecz od pierwszej do ostatniej piłki - krótko stwierdził szkoleniowiec Skry. W nieco inny nastroju był natomiast trener gospodarzy. - Liczyłem, że ten mecz będzie wyglądał inaczej. Skra potwierdziła swoją klasę. Widać wielką różnicę w grze obu drużyn. Spokój w decydujących momentach zachowywali rywale, byli od nas o wiele lepsi w ataku i bloku - zakończył Ljubo Travica. Powrót do listy