Pożegnaliśmy Wiesława Radomskiego, legendę Resovii, miłośnika siatkówki i muzyki
W sobotę na cmentarzu Pobitno w Rzeszowie pożegnaliśmy Wiesława Radomskiego, legendę rzeszowskiej siatkówki, jedną z tych osób, która odbudowała potęgę Resovii.
– Wiesław zrobił bardzo dużo dla polskiej siatkówki, a w szczególności dla swojej ukochanej Resovii i naszego regionu. To był mój najlepszy przyjaciel i trudno mi się pogodzić z taką stratą. To głównie dzięki jego inicjatywie Resovia się odbudowała i może obecnie święcić triumfy – mówi mistrz świata i mistrz olimpijski były zawodnik Resovii, Marek Karbarz o Wiesławie Radomskim, z którym zdobywał mistrzowskie tytuły w latach 70. XX wieku.
Wiesław Radomski do Rzeszowa trafił w 1970 roku. – Pamiętam jak dziś, odbierałem go z dworca PKP i zawiozłem do Hotelu Robotniczego przy dawnej ul. Lenina, obecnie Okulickiego. Właśnie tam mieszkaliśmy razem w pokoju – wspomina Jan Such. – Jego wysokie umiejętności zauważyliśmy, gdy grał w Anilanie Łódź. Podobał mi się jego styl i ściągnąłem go do Rzeszowa. Ówczesny prezes Słowik dał mi jako wychowankowi wolną rękę do zbudowania składu. Tak kompletowałem zespół i zaczęła się potęga Resovii – mówi Jan Such.
Radomski do Rzeszowa trafił razem z inną ówczesną gwiazdą polskiej siatkówki, też już niestety nieżyjącym Zbyszkiem Jasiukiewiczem. Dołączyli oni do takich gwiazd, jak: Marek Karbarz, Stanisław Gościniak, Bronisław Bebel czy Jan Such. Tak też powstała legendarna już szóstka, która pod kierunkiem Janusza Strzelczyka czy Władysława Pałaszewskiego grała niezwykle efektowną i skuteczną siatkówkę. To wówczas o zespole z Rzeszowa mówiło się „mistrzowie podwójnej krótkiej”, bo to właśnie zagranie (podpatrzone na wojażach w Japonii) narodziło się w tej drużynie i było jej wizytówką.
Resoviacy z Wiesławem Radomskim w składzie osiągali największe sukcesy. W latach 1971, 1972, 1974, 1975 klub z Rzeszowa czterokrotnie zdobył tytuł mistrza Polski, wicemistrzostwo w 1973, a Puchar Polski w 1975. Z powodzeniem resoviacy radzili sobie też w europejskich pucharach, gdzie w 1973 roku zajęli drugie miejsce w Klubowym Pucharze Europy w Antwerpii. – W każdym z tych sukcesów Wiesiek miał swój duży wkład – mówi Jan Such. – Był szóstkowym zawodnikiem, bardzo dobrym we wszystkich elementach, szczególnie w przyjęciu zagrywki, a przypomnę, że w tamtych czasach nie było specjalizacji co do poszczególnych pozycji. Był bardzo koleżeński, wesoły, skory do żartów. Jednym słowem, zawsze wprowadzał wesołą atmosferę i potrafił rozładować emocje. A to powiązał nasze szaliki w szatni, a to schował czapkę trenerowi Pałaszewskiemu czy Strzelczykowi – wspomina Jan Such.
Również w kontaktach z dziennikarzami Wiesław Radomski był zawsze niezwykle otwarty i pomocny. Nie stronił od ciekawych opowieści i anegdot, jak choćby ta o przygodzie z butami. – To teraz jest nie do pomyślenia, ale kiedyś żeby zdobyć sportowe buty było naprawdę bardzo ciężko – wspominał w 2006 roku Wiesław Radomski. – Podczas jednego z naszych zagranicznych wyjazdów udało się kupić kilka par butów renomowanej firmy. Z Markiem Karbarzem postanowiliśmy nasze stare, sfatygowane i trochę już śmierdzące zostawić w hotelu pod łóżkiem, bo nie mieściły się do kosza. Będąc już na lotnisku najedliśmy się trochę wstydu, jak zostaliśmy wywołani przez spikera do punktu informacyjnego, gdzie czekał na nas przedstawiciel hotelu z siatkami z naszymi starymi butami, których rzekomo „zapomnieliśmy” zabrać, a on doskonale sobie zdawał sprawę jak ważny to jest atrybut sportowca – mówił z uśmiechem Radomski.
W 1979 roku Wiesław Radomski z powodu poważnej choroby zmuszony był do zakończenia prężnie rozwijającej się kariery sportowej, jednakże nie rozstał się z siatkówką. Rozpoczął wówczas pracę trenerską. – Po grze w Resovii przeszedł do Lechii Tomaszów, ale jego karierę przerwały kłopoty zdrowotne – reumatoidalne zapalane stawów – opisuje Jan Such. – Przeszedł operacje, miał wymieniane biodra i problemy z poruszaniem rękoma. Przyjmował olbrzymie ilości lekarstw, aby uśmierzyć ból. Gdy dowiedział się, że nie będzie mógł grać, wrócił do Rzeszowa – mówi Jan Such. Początkowo Radomski pracował w latach 1980-1985, z młodzieżowymi drużynami Resovii, a później (1987-1988) był II trenerem u boku Jana Sucha seniorskiego zespołu Resovii, z którym dwukrotnie zdobył brązowe medale mistrzostw Polski. – Staraliśmy mu się pomagać na ile mogliśmy, ale problemy zdrowotne narastały – wspomina Such.
Później drogi Jana Sucha, Wiesława Radomskiego i Marka Karbarza rozeszły się, ale na szczęście nie na długo. Trzej przyjaciele z boiska powrócili do Rzeszowa w trudnym momencie, gdzie zespół Resovii (sezon 2001/2002) stał nad przepaścią. – To był bardzo ciężki okres, gdzie niewiele brakowało, a Resovia zniknęłaby na dobre z siatkarskiej mapy – wspomina Such. – Odłączyliśmy sekcję siatkówki ze struktur CWKS Resovia i rozpoczęliśmy odbudowę. Mieliśmy taki mały pokoik w hali Zelmeru przy Hoffmanowej. Wiesiek bardzo dużo nam wówczas pomógł. Był w zarządzie PZPS, a Resovia zdegradowana została wówczas do II ligi. To on przeforsował w centrali rozszerzenie ligi, dzięki czemu nie spadliśmy. W 2004 roku wspólnymi siłami wywalczyliśmy awans do ekstraklasy, w której zespół jest do dziś i święci triumfy. W sumie to my we trójkę to wszystko ciągnęliśmy – mówi Jan Such, choć nie można zapominać też o ówczesnym prezesie Marku Borejce, nieżyjącym już jego bracie Tadeuszu, czy do dziś pełniącym funkcję kierownika zespołu, Wojciechu Groszku. W nowo odbudowanej Resovii Wiesław Radomski przez pewien czas był sekretarzem klubu.
W latach 1998-2016 pełnił funkcję prezesa Podkarpackiego Wojewódzkiego Związku Piłki Siatkowej. – Moim marzeniem jest ściągnąć do Rzeszowa reprezentację Polski – powtarzał właściwie przy każdej okazji i mimo sporej konkurencji w postaci większych hal w Polsce, w końcu to mu się udało. Najpierw w stolicy Podkarpacia swoją drogę do złota rozpoczął zespół trenera Andrzeja Niemczyka w eliminacjach mistrzostw Europy (2003), a później męska reprezentacja (pod wodzą Raula Lozano) w hali na Podpromiu (2005) wywalczyła awans do mistrzostw świata, gdzie w Japonii sięgnęła po srebrne medale. – W klubowej siatkówce też postaram się wam coś zorganizować – mówił z uśmiechem do dziennikarzy i m.in. dzięki jego staraniom w Rzeszowie rozegrano turniej finałowy pucharu Challenge Cup (2008) czy finałowy turniej Pucharu Polski (2012). Nie brakowało też wielu innych imprez międzynarodowych, o które zawsze zabiegał. – Z dużymi sukcesami prowadził PWZPS, ale problemy ze zdrowiem niestety nie dawały mu spokoju. Z chorobą walczył przez trzydzieści lat, nigdy się nie poddawał, aż w końcu niestety zabrakło już sił. Kolejna już i jakże ważna postać naszej starej Resovii odchodzi na zawsze – mówi z żalem Jan Such.
Drugą pasją po siatkówce dla Wiesława Radomskiego była muzyka. Słuchał bluesa i klasyki rocka, a jego ulubionymi zespołami były: Pink Floyd i Led Zeppelin. – Mam sporą kolekcję płyt. Jeszcze jako zawodnik wyjeżdżając na zachód Europy siedziałem w sklepach muzycznych – słuchałem i kupowałem płyty, dzięki czemu mam dość pokaźny zbiór – mówił kiedyś w jednym z wywiadów. 14 listopada 2016 roku „Schodami do nieba” odszedł od nas na zawsze…
WIESŁAW RADOMSKI
Ur. 20.08.1949, Zm. 14.11.2016
Przygodę z siatkówką rozpoczął w Starcie Częstochowa, skąd przeniósł się do Anilany Łódź, a potem do Rzeszowa, gdzie osiadł na stałe. Z Resovią osiągał największe sukcesy. W reprezentacji Polski rozegrał 19 meczów. Po zakończeniu kariery zajmował się pracą trenerską. Przez pięć kadencji pełnił funkcję prezesa Podkarpackiego Wojewódzkiego Związku Piłki Siatkowej, był też wiceprezesem i członkiem zarządu PZPS. Nadzorował funkcjonowanie Szkół Mistrzostwa Sportowego PZPS w Spale i Sosnowcu. Był odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, którego niestety nie zdążył odebrać…