Prezes ZAKSY: mamy ogromny apetyt na złoto
- W drużynie jest „team spirit”, widać, że chłopaki bardzo dobrze rozumieją się między sobą, siatkówka ich bawi i cieszy - mówi Sebastian Świderski, podsumowując rundę zasadniczą PlusLigi. Pytany o wzmocnienie składu w przyszłym sezonie, odpowiada: to decyzja sztabu szkoleniowego.
PLUSLIGA.PL: Zakończył się sezon zasadniczy PlusLigi, nietypowy w tym roku, bo promujący zwycięzców do finału. Jak wyglądał z punktu widzenia prezesa ZAKSY Kędzierzyn-Koźle?
SEBASTIAN ŚWIDERSKI: Dla ZAKSY był to bardzo udany i szczęśliwy czas. Zajęliśmy pierwsze miejsce, zagramy w wielkim finale i jesteśmy z tego powodu bardzo zadowoleni. Patrząc wstecz, nie przypominam sobie, żeby któraś z drużyn zdobyła aż tyle punktów w rundzie zasadniczej. Wielkie brawa dla chłopaków. Mamy już srebrny medal, ale też mamy ogromny apetyt na to, by powalczyć o złoto. Tym bardziej, że zmierzymy się z Rzeszowem, aktualnym mistrzem Polski. Wiemy, że nie jesteśmy tak doświadczonym zespołem jak oni, nie zdobyliśmy tylu tytułów co oni, ale mamy swoje atuty. Rywalizacja rozpoczyna się od zera, ale startujemy przed własną publicznością. Zostały jeszcze dwa tygodnie ciężkiej pracy i na pewno będziemy dobrze przygotowani. W międzyczasie Asseco zagra Final Four Ligi Mistrzów, życzymy im wszystkiego najlepszego i czekamy na nich 21. kwietnia.
Powiedział pan „tym bardziej że zagramy z Rzeszowem”. To wygodniejszy przeciwnik niż Skra Bełchatów?
SEBASTIAN ŚWIDERSKI: Biorąc pod uwagę historię wyłącznie trwającego sezonu, tak można by powiedzieć, bo wygraliśmy z nimi dwa razy, a ze Skrą i LOTOSEM - nie. To jednak nie ma najmniejszego znaczenia! Tym bardziej, że Resovia jest drużyną, która nigdy się nie poddaje. W ostatnich latach przekonaliśmy się o tym bardzo boleśnie, bo przegraliśmy z nimi i finał, i półfinał, i batalię o 3. miejsce. Dwa lata temu byliśmy już jedną nogą w finale, ale niestety odpadliśmy (ZAKSA wygrała dwa spotkania w Rzeszowie, by kolejne trzy przegrać - red.). Nie jest to więc wygodny dla nas przeciwnik. Mają środki do tego, by wygrywać. Przede wszystkim, mają potężny, kompletny skład.
Świetną passę ZAKSY zmąciła nieco porażka w finale Pucharu Polski ze Skrą. Jakie wnioski wyciągnęliście z tamtego meczu?
SEBASTIAN ŚWIDERSKI: Przede wszystkim, że trzeba skupiać się na sobie, swojej grze. Ta jedna kłótnia, czerwona kartka i całe zamieszanie z tym związane być może wpłynęły na końcowy rezultat. Nabyliśmy też doświadczenia, bo ten zespół, w takim zestawieniu zagrał tak naprawdę pierwszy pojedynek na tak wysokim poziomie. Jeśli chodzi o finałową batalię, każdy mecz należy zaczynać jak nową historię, nie można rozmyślać o tym, co było, albo co będzie.
To doświadczenie Resovii, o którym pan wspomniał będzie ich największym atutem w konfrontacji z ZAKSĄ?
SEBASTIAN ŚWIDERSKI: Na pewno tak, plus, tak jak mówiłem wcześniej, ilość zawodników.
ZAKSA także posiada niezłą ławkę rezerwowych.
SEBASTIAN ŚWIDERSKI: Ale nie możemy rotować zawodnikami tak dowolnie, jak Rzeszów. U nich na trybunach siedzi dwóch graczy, którzy w innych klubach spokojnie mogliby grać w pierwszych szóstkach. Świadczy to o sile zespołu z Rzeszowa. Natomiast nazwiska nie grają, a boisko zweryfikuje wszystko, bo grają ludzie i przede wszystkim - drużyna. Jeśli jest na boisku „team spirit”, daje to wielką przewagę, dodatkowy walor. My ten „team spirit” mamy, widać, że chłopaki bardzo dobrze rozumieją się między sobą, siatkówka ich bawi i cieszy. Dodatkowo, ciężko pracując nie mają takiego „przymulenia” związanego z natłokiem gry. A to także jest istotne.
Awansując do finału wywalczyliście udział w Lidze Mistrzów. Myśli pan już o kolejnym sezonie i ewentualnych wzmocnieniach?
SEBASTIAN ŚWIDERSKI: Pierwszy cel na ten sezon, czyli awans do wielkiego finału został już zrealizowany, a co za tym idzie, zagramy też w Lidze Mistrzów. Na razie jednak czekamy na oficjalnie potwierdzony nowy regulamin tych rozgrywek, bo Liga Mistrzów to także olbrzymie nakłady finansowe. Dlatego chcemy wiedzieć jak dokładnie będzie wyglądała rywalizacja, bo musimy znaleźć pieniądze na udział w pucharach. To nie jest tak, że na Lidze Mistrzów się zarabia. W siatkówce, tak przynajmniej było dotąd, a mocno liczę, że w najbliższej przyszłości to się zmieni, trzeba było do niej dość dużo dokładać. A w dzisiejszych czasach nad każdą wydaną złotówką trzeba dwa razy się zastanowić, żeby dobrze ją wydać.
Jeśli chodzi o wzmocnienia, o tym decyduje sztab szkoleniowy - czy kogoś zmienić, czy ewentualnie wzmocnić którąś pozycję.
Jest realna szansa, żeby ZAKSA jeszcze bardziej się wzmocniła?
SEBASTIAN ŚWIDERSKI: Jeśli podziękujemy dwóm zawodnikom, to dwóch na podobnym poziomie możemy zatrudnić. Budżet cały czas jest taki sam. Mówiąc już zupełnie serio, na tę chwilę mamy zagwarantowaną umowę z Grupą Azoty jeszcze na dwa lata, co daje nam spokój i komfort pracy. Nie wiem czy będziemy się wzmacniać. Może zrobimy jakieś pojedyncze ruchy, bo niektórym zawodnikom kończą się kontrakty. Ostateczny głos, tak jak wspomniałem, należy przede wszystkim do trenera. Taką mamy zasadę, że trener daje swoje propozycje, a dopiero potem ja wchodzę do negocjacji. Tak było w zeszłym roku i wydaje mi się, że do dobry układ, bo każdy odpowiada za swoją „działkę”.
Mnóstwo pochwał zebrał w tym sezonie Benjamin Toniutti. Zgadza się pan z ogólnie panującą opinią, że stanowi on połowę wartości zespołu?
SEBASTIAN ŚWIDERSKI: Coś w tym jest. Francuz ciągle udowadnia, że jest aktualnie jednym z najlepszych, jak nie najlepszym rozgrywającym na świecie. Przede wszystkim, on bawi się siatkówką. W każdym meczu gra praktycznie inaczej. Na pewno jest mózgiem drużyny, każdy rozgrywający powinien nim być. Dodatkowo, ma bardzo dobry kontakt z trenerem, byłym rozgrywającym przecież.
Słyszałam, że jest prawdziwym przywódcą drużyny?
SEBASTIAN ŚWIDERSKI: Tego nie wiem, bo przyznam szczerze, że nie wchodzę do szatni. Jak już miałbym tam wchodzić, to w jakimś celu, a nie tylko po to, by zobaczyć jaka jest atmosfera. Nie przeszkadzam sztabowi szkoleniowemu i drużynie w żaden sposób, bo mamy sobie pomagać, nie przeszkadzać. Na pewno natomiast Benjamin jest super facetem, człowiekiem, z którym spokojnie można porozmawiać, bo jest otwarty na wszelką współpracę. Jest fajnie poukładany i przede wszystkim, w stu procentach profesjonalny. ZAKSA bierze udział w wielu projektach marketingowych i do tej pory nie usłyszałem z jego ust jakiejkolwiek odmowy, podobnie zresztą jak od każdego z chłopaków.
Pytam nie bez kozery, bo chodzą słuchy, że o Toniuttiego upomina się włoska Modena. Oddacie go?
SEBASTIAN ŚWIDERSKI: To już nie od nas zależy, bo finansowo na pewno nie bylibyśmy w stanie z nimi rywalizować. Jeżeli zaproponowaliby mu podobne pieniądze, jakie w tym roku zarabia Bruno, to my do tej sumy nawet się nie zbliżymy i w takiej licytacji nie będziemy startować. To jest praca menadżerów i zdaję sobie sprawę, że oni robią wszystko, by ich podopieczni zarabiali jak najwięcej. Z tego choćby względu, że im większa suma kontraktu, tym większa prowizja dla nich. Jeśli Ben się dobrze tutaj czuje i będzie chciał, to zapewniam, że usiądziemy do rozmów, zobaczymy jakie są jego warunki i zrobimy wszystko, by zatrzymać go w ZAKSIE. Jeżeli nie, to trudno, będzie nam bardzo przykro z tego powodu.