Przed finałem Ligi Mistrzów. Lorenzo Bernardi: Jastrzębski Węgiel ma potencjał, by sięgnąć po trofeum
W sobotę Superfinał Ligi Mistrzów w Turynie. Historyczny, bo z udziałem dwóch czołowych drużyn PlusLigi – Jastrzębskiego Węgla i Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Kędzierzynianie walczą o trzeci tytuł najlepszej drużyny Europy z rzędu, natomiast dla jastrzębskiej ekipy będzie to pierwszy finał Ligi Mistrzów. Jak dotąd dwa razy grali w Final Four tych rozgrywek, ale w ścisłym finale znaleźli się po raz pierwszy.
W obu przypadkach do turniejów finałowych Ligi Mistrzów prowadził włoski trener Lorenzo Bernardi – w 2011 roku w Bolzano i w 2014 roku w Ankarze. Siatkarz XX wieku, wielka osobistość światowej siatkówki, członek Volleyball Hall of Fame, przejął jastrzębską drużynę w grudniu 2010 roku. Ligowego sezonu nie zdołał uratować (zespół zajął 7. miejsce), ale po raz pierwszy w historii klubu wprowadził zespół do czołowej czwórki Ligi Mistrzów.
Dokonał tego po pamiętnych bojach w play-off z Noliko Maaseik, w których pierwsze spotkanie zakończyło się wygraną Jastrzębskiego Węgla u siebie 3:2, natomiast w rewanżu śląski zespół dostał sromotne baty w meczu 0:3 (pierwszy set zakończył się przegraną do 12). Formuła rozgrywek była jednak sprzymierzeńcem drużyny Bernardiego, bowiem każde zwycięstwo, nieważne czy za trzy czy za dwa punkty, ważyło w dwumeczu tak samo, a losy rywalizacji rozstrzygał wówczas „złoty set”.
W nim górą był zespół z Jastrzębia, który zwyciężył 15:12 i uciszył wypełnioną po brzegi halę w Maaseik. Co ciekawe, rundę wcześniej Jastrzębski Węgiel także po złotym secie wyeliminował niemiecki Generali Unterhaching! W Final Four jastrzębianie zderzyli się już jednak z ówczesnymi gigantami europejskiej siatkówki z Trento, Kazania oraz Moskwy i zakończyli swój udział na czwartym miejscu.
Trzy lata później ekipa Bernardiego była już bardziej doświadczona i jakościowo lepsza. Łasko, Kubiak, Masny, Bontje, Pajenk, Wojtaszek, Gierczyński, to był skład groźny dla każdego nie tylko w kraju, ale i Europie. W walce o Final Four drużyna dwukrotnie nie dała szans Asseco Resovii Rzeszów (3:0 i 3:1, choć po dwóch zwycięskich setach w hali na Podpromiu Bernardi zdjął podstawową szóstkę i wpuścił rezerwy).
W Final Four w Ankarze jastrzębianie nie sprostali w półfinale Halkbankowi Ankara, który przed sezonem 2013/2014 wzmocniły gwiazdy najbardziej wówczas utytułowanego klubu, włoskiego Trentino Volley. Turecki klub miał ambicje wygrania Ligi Mistrzów, ale po zwycięstwie 3:0 z JW w półfinale, w finale musiał uznać wyższość rosyjskiego zespołu Biełogorie Biełgorod (1:3). Jastrzębski Węgiel w starciu o brąz rozbił rosyjskiego giganta Zenit Kazań (3:1).
Bernardi: - Jestem zaszczycony, że dwukrotnie udało mi się doprowadzić Jastrzębski Węgiel do turniejów finałowych. Obowiązywała wówczas inna formuła rozgrywek, ale na pewno były to dwa duże osiągnięcia. Dokonane zostały w różnych momentach klubu, z różnymi zawodnikami. Choć w ani jednym, ani drugim przypadku nie byliśmy faworytami, to zdołaliśmy wywalczyć brązowe medale.
Dwukrotny mistrz świata i Europy, srebrny medalista igrzysk olimpijskich uważa, że udział Jastrzębskiego Węgla w wielkim finale Ligi Mistrzów nie jest niespodzianką. - W ostatnich latach Jastrzębski Węgiel przecież stale utrzymuje się na topie w kraju, ale także w Europie - zaznacza Bernardi. - Miałem okazję obejrzeć jastrzębski zespół w akcji w telewizji. Jestem zdania, że Marcelo Mendez wykonał niesamowitą pracę w tym sezonie. Grają siatkówkę na najwyższym poziomie, a do tego zachowują odpowiedni balans na boisku.
Superfinał Ligi Mistrzów rozegrany zostaną w Turynie. Ale próżno w nim szukać włoskich zespołów. - Nie jestem zaskoczony tym, że w męskim finale wystąpią dwie polskie, a w żeńskim dwie tureckie drużyny. W obu tych krajach panuje wysoka kultura siatkarska, jest historia i są siatkarskie tradycje. PlusLiga jest w tej chwili jedną z najważniejszych lig na świecie - podkreśla Bernardi.
W jego opinii Jastrzębski Węgiel jest gotowy na to, by sięgnąć w sobotę po tytuł najlepszej drużyny w Europie. – Od czasu kiedy byłem trenerem, w Jastrzębiu wiele się zmieniło. Zespół ma potencjał i wystarczające doświadczenie, by sięgnąć po trofeum - mówi Bernardi, który ma się pojawić na finałowym spotkaniu. Po rozstaniu z klubem Piacenzy na razie jest bez pracy. - Czekam na nadchodzący sezon - mówi tajemniczo.
Powrót do listy