Przegrali trzynasty mecz z rzędu
W tym sezonie celująco egzamin w PlusLidze zdają tylko gdańscy kibice, którzy cały czas wypełniają halę, choć ich pupile przegrali trzynasty mecz z rzędu! Co więcej cały czas jest doping i nawet po wybitnie kiepskim trzecim secie nie było słychać nawet jednego gwizdu. Siatkarze Trefla w ostatnim spotkaniu sezonu zasadniczego u siebie polegli z Asseco Resovią Rzeszów 0:3 (15:25, 25:27, 11:25). Najlepszym na parkiecie zasłużenie uznano Mikko Oivanena.
W miejscowych szeregach jedynie Wojciech Winnik próbował walczyć. To w dużej mierze po jego zbiciach mieliśmy emocje przynajmniej w drugim secie. Gdański atakujący w końcówce tej partii stoczył pasjonujący pojedynek z Krzysztofem Gierczyńskim. Trefl od wyniku 21:24 obronił trzy setballe, a potem wybronił się i przy 24:25, oczywiście po ataku Winnika. Kolejny punkt zdobył Gierczyński. Ostatnia akcja seta była kuriozalna. Jakub Bednaruk po wystawie przewrócił się, a sędziowie odgwizdali miejscowemu rozgrywającemu przekroczenie linii środkowej boiska!
W inauguracyjnej partii gdańszczanie próbowali grać zrywami. Zaczęli od prowadzenia 2:0, by oddać pięć kolejnych punktów. Potem zebrali się, by z 10:16 zbliżyć się na 14:17 i oddać cztery kolejne punkty.
Ale jeszcze gorzej było w trzecim secie. Trefl odpuścił, gdy rywale odskoczyli na 5:1. Nie pomógł nawet czas, o który wówczas poprosił trener Strumiłło. Jego podopieczni prześcigali się, który gorzej przyjmie, a rozgrywający w ataku posyłał partnerów najczęściej na
spotkanie z... potrójnym blokiem. Natomiast Paweł Woicki tak wystawiał, że jego koledzy mogli nawet atakować praktycznie bez zasłony. Tylko Oivanenowi tego dnia było wszystko jedno. Czy przyszło mu bić z zasłoną czy bez, czy też z piłki sytuacyjnej w kontrataku i tak najczęściej trafiał. Statystycy fińskiemu 23-latkowi wyliczyli w ataku aż 70-procentową skuteczność. Wyższej nie mieli nawet środkowi.
Gdańszczanie tym samym dobili do niechlubnego rekordu. Bez wygranej są dokładnie od trzech miesięcy. Ostatni sukces mieli 21 listopada ubiegłego roku. Wygrali wówczas z Jadarem 3:0. Jednak w barażach o utrzymanie Trefl wolałby Delectę niż radomian. - W tamtejszej małej hali możemy mieć kłopoty - ocenia Strumiłło. Powiedzieli na konferencji prasowej: Jerzy Strumiłło (trener Trefla): Pierwszy raz za mojej kadencji drużyna zrobiła krok w tył. Zagraliśmy skandalicznie w przyjęciu zagrywki, sami mając bardzo słaby serwis. Mógłby usprawiedliwiać się, że dwóch kluczowych przyjmujących Serafin i Samardzić miało jeszcze wczoraj kroplówki, ale tego nie zrobię. Dla mnie Resovia to może i najlepszy zespół obecnie w lidze, bo potrafi grać równo.Natomiast moja drużyna niepotrzebnie się spięła po tym, jak przed tygodniem zdobył punkt w Warszawie, choć mówiłem, że dziś trzeba zagrać na luzie. Nie wiem, kiedy wygramy wreszcie mecz, ale obiecuję, że się utrzymamy. Andrzej Kowal (drugi trener Asseco Resovii): Sami byliśmy ciekawi, jak to będzie dziś wyglądało. Ani jeden, ani drugi zespół nie może być w optymalnej formie, bo przygotowuje się do najważniejszej części sezonu. Z każdym meczem powinniśmy grać coraz lepiej. Cieszymy się, że zachowaliśmy szanse na drugie miejsce, choć nie wszystko jest w naszych rękach, a musimy liczyć na pomoc Jastrzębia i Radomia. Jarosław Stancelewski (kapitan Trefla): Za postawę drużyny w ostatnim secie przepraszam kibiców. Zagraliśmy bardzo słabo. Chyba za bardzo się usztywniliśmy. Dobiła nas przegrana na przewagi w drugim secie. Paweł Papke (kapitan Asseco Resovii): Od początku do końca narzuciliśmy swój styl i rytm gry. O pierwszym i trzecim secie nie ma w ogóle co mówić. Ilością popełnionych błędów przez gdańszczan można obdzielić kilka meczów.