Przeładowany kalendarz nie tylko seniorów
Od kilku lat zawodniczki i zawodnicy skarżą się na mocno przeładowany kalendarz. Po zakończeniu rozgrywek ligowych nie ma czasu nie tylko na odpoczynek, ale również na leczenie wszelkich drobnych kontuzji i dolegliwości.
Najlepsi natychmiast muszą stawić się na zgrupowania, bowiem Liga Światowa nie czeka i ma swoje wymagania. Siatkarki mają swoje World Grand Prix. Tak więc gra się w czerwcu, lipcu i sierpniu. Trudno znaleźć dwa tygodnie na przerwę urlopową. Po sezonie reprezentacyjnym czekają przygotowania do kolejnego sezonu ligowego.
Okazuje się, że do takiego rytmu grania zawodnik jest już przygotowany za młodu, jeszcze w wieku kadeta czy juniora. O tym w mediach nie mówi się i nie pisze, ale trenerzy pracujący z młodzieżą coraz głośniej biją na alarm. - Coś z tym trzeba zrobić. W najbardziej przeładowanym okresie wychodzi, że młody człowiek gra przeciętnie trzy mecze na weekend. Takiego obciążenia nie mają nawet seniorzy - mówią szkoleniowcy.
W okresie luty-maj kadeci i juniorzy grają w finałach wojewódzkich, a następnie biorą udział w kolejnych szczeblach mistrzostw Polski. Najbardziej zdolni uczestniczą w rywalizacji kadetów i juniorów. We wspomnianym okresie liczba meczów, w których młody człowiek bierze udział przewyższa liczbę dni przeznaczonych na szkolenie. Zawodniczki i zawodnicy są nadmiernie eksploatowani.
- Dotyczy to wąskiej grupy zawodników, ale są to potencjalni reprezentanci Polski w kategorii seniorów. Takie częste granie we wspomnianym okresie powoduje skrajne wyczerpanie młodego organizmu. Ryzyko doznania urazu jest bardzo duże. Nad zmianami w systemie rozgrywek kadetów i juniorów należałoby się poważnie zastanowić - mówi trener reprezentacji juniorów Grzegorz Ryś.