PŚ: Brazylia już prowadzi
Po świetnym początku dziś biało-czerwoni zostali zatrzymani przez Iran i stracili pierwsze punkty w Pucharze Świata. Porażki doznali również niepokonani jak dotąd Rosjanie, którzy ulegli Brazylijczykom.
W grupie A na parkiet jako pierwsze wybiegły ekipy Argentyny i Kuby. Wicemistrzowie świata dobrze rozpoczęli spotkanie wygrywając seta otwarcia, ale kolejne partie należały już do Argentyńczyków. – W pierwszym secie popełniliśmy wiele błędów w polu serwisowym, ale później poprawiliśmy się w tym elemencie i udało nam się wygrać to spotkanie. Cieszymy się, że pokonaliśmy tak mocną drużynę jaką jest Kuba – mówił na konferencji prasowej Javier Weber, szkoleniowiec Argentyny. – Dziś główną rolę odegrało doświadczenie – dodał Orlando Samuels, trener Kuby.
Potem na boisku zobaczyliśmy zespoły Polski i Iranu. Już od początku meczu było widać, że podopieczni Julio Velasco nie zamierzają łatwo oddać tego spotkania. Polacy rozpoczęli z Łukaszem Żygadło na rozegraniu i Bartoszem Kurkiem na przyjęciu. Pierwszy set należał do biało-czerwonych, ale w kolejnym zaczęły się coraz większe problemy. Irańczycy świetnie bronili, a Polacy nie kończyli akcji. W rezultacie ta partia padła łupem Iranu, ale w kolejnej biało-czerwoni zdeklasowali rywali wygrywając do 8. Gdy wydawało się, że podopieczni Andrei Anastasiego pewnie zmierzają po trzy punkty, Iran znów pokazał na co stać tą drużynę. Polski zespół przegrał kolejne dwa sety i ze zwycięstwa mogli cieszyć się rywale. – Iran zagrał bardzo dobrze, szczególnie w obronie, a my straciliśmy koncentrację zwłaszcza w drugiej i czwartej partii. Musimy zapomnieć o tym meczu i iść dalej – stwierdził Marcin Możdżonek, kapitan polskiej drużyny. – Nie jesteśmy zadowoleni z tego spotkania. Mieliśmy dziś problemy z przyjęciem i zagrywką, ale takie jest życie. Raz się przegrywa, raz wygrywa – dodał Andrea Anastasi.
Na koniec dzisiejszego dnia w grupie A Serbowie mierzyli się z Japończykami i po raz kolejny przyszło im grać tie-breaka. Plavi prowadzili już 2:0 w setach, ale gospodarze turnieju zwarli szyki i doprowadzili do remisu. O zwycięstwie decydowała więc piąta partia, w której lepsi okazali się być Serbowie. Japończycy po raz kolejny pokazali, że nie należy ich lekceważyć. Gospodarze turnieju bardzo dobrze zagrali w obronie, ich siłą był również bloko.
W pierwszym meczu grupy B Amerykanie pewnie pokonali reprezentację Egiptu. Podopieczni Alana Knipe potrzebowali do zwycięstwa tylko trzech setów. Kolejna konfrontacja zapowiadała się bardzo ciekawie, ponieważ na boisku pojawiły się ekipy Brazylii i Rosji. Tym razem jednak nie było wielu emocji. Brazylijczycy przystąpili do spotkania bardzo skoncentrowani i popełniali mało błędów, co zaowocowało szybką wygraną w trzech setach. Canarinhos tym samym wzięli rewanż za porażkę w finale Ligi Światowej, kiedy to Rosjanie byli od nich lepsi w tie-breaku. – Dziś wykonaliśmy dobrą pracę szczególnie w obronie. Byliśmy skoncentrowani przez całe spotkanie i staraliśmy się popełniać jak najmniej błędów. Dzięki temu zwycięstwu znów jesteśmy w grze – przyznał Bernardo Rezende. W ostatnim spotkaniu tej grupy Włosi nie mieli problemów z pokonaniem Chińczyków.
Po czterech spotkaniach na czele tabeli znajduje się Brazylia. Tuż za Canarinhos plasują się Polacy, a trzeci są Rosjanie. Jutro biało-czerwoni zmierzą się z gospodarzami turnieju, Japonią.
Wyniki - Grupa A:
Argentyna – Kuba 3:1 (17:25, 25:16, 25:21, 25:17)
Polska – Iran 3:2 (25:23, 26:28, 25:8, 24:26, 11:15)
Serbia – Japonia 3:2 (25:21, 25:22, 18:25, 22:25, 15:12)
Grupa B:
Egipt – USA 0:3 (19:25, 20:25, 20:25)
Brazylia – Rosja 3:0 (25:16, 25:19, 25:22)
Włochy – Chiny 3:0 (25:10, 25:18, 25:14)