Puchar CEV: wygrana i awans PGE Skry
PGE Skra Bełchatów pokonała Generali Unterhaching 3:2 (25:21, 25:19, 22:25, 22:25, 28:26) w rewanżowym meczu 1/4 finału Pucharu CEV. Pierwszy mecz wygrał polski zespół 3:0 i awansował do ćwierćfinału.
W nim zmierzą się znów z niemieckim zespołem – VfB Friedrichshafen.
Początek pierwszego seta wyglądał niemal dokładnie tak samo, jak przed tygodniem w Niemczech. Gracze Generali nie zamierzali się poddać w Bełchatowie i do drugiej przerwy technicznej toczyli bardzo wyrównaną walkę.
Kluczowe było wejście… Nicolasa Uriarte. Tak, tak – argentyński rozgrywający bełchatowskiego zespołu, który miał pauzować po zabiegu kolana przez cztery tygodnie już w czwartek pojawił się na boisku. Wprawdzie mecz rozpoczął Aleksa Brdjović i przez zdecydowanie większą część gry on rozgrywał, to trener Miguel Falasca postanowił wprowadzić Uriarte. A Nicolas odwdzięczył mu się znakomitymi zagrywkami, które w praktyce przesądziły o spokojnej wygranej w pierwszej partii.
Dopingowani żywiołowo przez swoich kibiców, wśród których byli uczestnicy trzeciej edycji Ferii z PGE Skrą Bełchatów – finał akcji rozpoczął się wczoraj – bełchatowianie w drugiej partii też przez większą część seta wystawiali swoich kibiców na nerwy, bo przegrywali nawet trzema punktami (10:13). Wystarczyło jednak, by nasz zespół przyspieszył, a rywale zaczynali się gubić. „Tradycyjnie” po drugiej przerwie technicznej PGE Skra odskoczyła od rywali i pewnie zwyciężyła. Po dwóch setach awans do ćwierćfinału był już pewny.
W trzeciej partii kibice mieli okazję obejrzeć zmienioną PGE Skrę – Falasca dał odpocząć Mariuszowi Wlazłemu, a rolę atakującego spełniał Wojciech Włodarczyk. Odpoczywać miał też Karol Kłos – za niego wszedł Jędrzej Maćkowiak – ale już na początku tego seta kontuzji palca doznał Daniel Pliński i musiał opuścić boisko. I Kłos musiał wrócić na boisko.
Niemiecki zespół nie załamał się stratą awansu i nadal walczył o zwycięstwo w meczu. W trzeciej partii zmieniona PGE Skra dotrzymywała kroku Generali do stanu 18:18. Wtedy na zagrywkę poszedł Marien Moreau i wyprowadził swój zespół na czteropunktowe prowadzenie.
Gdy w czwartej partii Niemcy prowadzili 14:7, wydawało się, że emocji już być nie może. Ale bełchatowianie zdobyli sześć punktów z rzędu i wrócili do gry. Niestety, więcej rywalom nie wyrwali i kibice – przyznajmy, że niespodziewanie – byli świadkami tie-breaka. A w nim prowadzenie przechodziło z rąk do rąk. PGE Skra przegrywała już 12:14, ale doprowadziła do gry na przewagi. W sumie bełchatowianie obronili aż czternaście piłek meczowych i wygrali 28:26!
Pierwszy mecz ćwierćfinału Pucharu CEV odbędzie się w środę, 5 lutego, o godz. 20 we Friedrichshafen. Rewanż zaplanowano na czwartek, 13 lutego, na godz. 18 w Bełchatowie.
PGE Skra: Brdjović, Tuia, Kłos, Wlazły, Conte, Pliński, Zatorski (libero) oraz Antiga, Maćkowiak, Uriarte, Włodarczyk. Trener: Miguel Falasca; Generali: Zhukouski, Schwarz, Bohme, Hirsch, Strohbach, Shumov, Tille (libero) oraz Moreau, Sokolow, Jankowski, Gommans. Trener: Mihai Paduretu.