Puchar Polski okiem trenerów Wspaniałego i Rysia
W miniony weekend, w Częstochowie cztery najlepsze aktualnie drużyny PlusLigi walczyły o Puchar Polski. 56. edycję turnieju wygrała ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, zostawiając w pokonanym polu Asseco Resovię Rzeszów. - Finał był najlepszym meczem turnieju. I na pewno jednym z lepszych w trwającym sezonie ligowym - uznał Waldemar Wspaniały.
- Interesujący był też pojedynek Resovii z Delectą, przynajmniej jeśli chodzi o dramaturgię, wolę walki i ambicję obydwu ekip - dodał jeden z najbardziej utytułowanych polskich szkoleniowców.
Fonteles zrobił różnicę
Ekipa Daniela Castellaniego przyjechała do Częstochowy w roli faworyta i w pełni zaspokoiła oczekiwania włodarzy ZAKSY oraz kibiców. Z czwartego w historii klubu trofeum najbardziej cieszył się chyba Paweł Zagumny, który dotąd nie miał szczęścia do krajowych tytułów. Reprezentacyjny rozgrywający zagrał dobry turniej i obok Felipe Fontelesa był wiodącą postacią zespołu. - Właśnie tacy obcokrajowcy, jak Fonteles powinni grać w naszej lidze. To nie przypadek, że w turnieju finałowym otrzymał nagrodę MVP, w pełni na to zasłużył, bo doskonale prezentuje się od początku sezonu - stwierdził Waldemar Wspaniały. Grzegorz Ryś, który aktualnie szkoli siatkarzy w Zjednoczonych Emiratach Arabskich dodał, że Brazylijczyk perfekcyjnie wkomponował się w kędzierzyńskie realia. - To on dostaje decydujące piłki. Jeśli jeszcze Rouzier jest w dobrej dyspozycji, to jest już dwóch ludzi do kończenia akcji na skrzydłach i zespół spokojnie daje sobie radę w ataku.
W bydgoskiej Delekcie kluczową rolę odgrywa Stephane Antiga. Nie jest wprawdzie w stanie udźwignąć na swoich barkach głównego ciężaru ataku, bo ma swoje lata, ale za to jego doświadczenie jest bezcenne. - Jest autorytetem, zawodnicy go szanują, wnosi spokój, mądrość i bardzo dobre przyjęcie zagrywki. W ataku, w newralgicznych momentach spokojnie można posłać mu piłkę, bo zawsze wie co z nią zrobić - scharakteryzował Francuza trener Ryś. Do pełni szczęścia bydgoszczanom brakuje większej systematyczności na drugim skrzydle.
W Jastrzębskim Węglu wiodącą postacią jest Michał Łasko i zazwyczaj wypełnia swoje zadanie bardzo dobrze, ale w Częstochowie nie zagrał na swoim normalnym poziomie. Również Michał Kubiak, który nie raz podrywał jastrzębian do boju spisał się słabiej niż zwykle, szczególnie w przyjęciu zagrywki.
W drużynie mistrza Polski natomiast trudno wskazać lidera, osobę, która w sposób znaczący kształtowałaby oblicze drużyny. - Po odejściu Grozera nie udało się wypełnić luki, przynajmniej na razie. Bartman gra nierówno, a Schoeps boryka się z problemami zdrowotnymi i też nie błyszczy - uznał Waldemar Wspaniały. - Może środkowi - zastanawiał się Grzegorz Ryś. - Piotrek Nowakowski jest aktualnie chyba najlepszy w Polsce na swojej pozycji i od niego dużo zależy. Tym bardziej, że w niektórych meczach środkowi Resovii potrafią zdobywać więcej punktów, niż atakujący.
Kolektyw górą
Kędzierzynianie od początku sezonu prezentują swoją wartość także jako kolektyw. Wyjściową szóstkę doskonale uzupełniają zmiennicy - Pilarz, Kapelus czy Witczak. - Do tego są drużyną dobrze poukładaną - zauważył szkoleniowiec dawnego Mostostalu. Zdaniem trenera Rysia, ZAKSA to zespół kompletny, świetnie potrafiący maskować wszelkie problemy. - Rouzier borykał się z bólem mięśni brzucha, Michała Ruciaka spotkałem w hotelu i też ledwo chodził, poobijany po spotkaniu półfinałowym. A mimo to dali z siebie wszystko i wygrali Puchar - odnotował trener Ryś, wskazując jako jednego z ojców sukcesu Daniela Castellaniego. - Jest dobrym psychologiem, potrafi rozmawiać z zawodnikami i ich motywować. A wiemy, że w trudnych boiskowych sytuacjach jest to bardzo cenne. Być może właśnie tego wcześniej brakowało Kędzierzynowi.
Świetny kolektyw tworzy także ekipa Piotra Makowskiego. Bez wielkiego rozgłosu i szumnych zapowiedzi stoją na czele ligowej stawki, a półfinał Pucharu Polski przegrali po twardej, pięciosetowej walce, na przewagi. - Wcale bym się nie zdziwił, gdyby Delecta walczyła o te najważniejsze laury. To zespół, który znakomicie rozumie się na boisku, świetnie potrafią się odnaleźć w trudnych sytuacjach i każdy wie co ma w danej chwili robić. Do tego, w klubie nie ma takiego ciśnienia i parcia na sukces, jak w Kędzierzynie czy Rzeszowie - komplementował ekipę znad Brdy Grzegorz Ryś.
Na liście zawodników Asseco Resovii także znajdują się ciekawe nazwiska, ale na razie nie tworzą spójnej całości, ich gra faluje. Do tego, praktycznie od początku rozgrywek zespół jest trapiony kontuzjami - Nowakowskiego, Schoepsa, Bartmana. Mimo to w turnieju finałowym PP doszli do finału i postawili Kędzierzynowi solidny opór. - Szkoda, że Schoeps jest kontuzjowany, bo myślę, że gdyby był w pełnej dyspozycji, razem ze Zbyszkiem Bartmanem stanowiliby znakomitą parę atakujących - zwrócił uwagę trener Ryś. - Jeśli do play offów uporają się z problemami i zaczną grać najmocniejszym składem, to mogą mieć wiele do powiedzenia. Na razie jednak trener Kowal ma ból głowy, bo nie może zrealizować tego, co zaplanował przed rozpoczęciem sezonu.
Najsłabszym ogniwem Enea Cup 2013 okazał się Jastrzębski Węgiel, który w starciu z ZAKSĄ zdołał ugrać tylko jeden set. Górniczy klub zaliczył niedawno serię kilkunastu wygranych meczów pod rząd, ale te najważniejsze starcia przegrał - tak w Pucharze CEV, jak i w Pucharze Polski. - Nie widzę w tej drużynie chemii. To zbieranina obcokrajowców i nie wszyscy powinni tam być, bo zajmują miejsca polskim zawodnikom, a niestety nie prezentują takiego poziomu, jakiego oczekuję się od graczy zagranicznych - skomentował Waldemar Wspaniały. W opinii Grzegorza Rysia z kolei, pewien wpływ na niestabilną grę jastrzębian może mieć postawa Matteo Martino, który wydaje się być kompletnie odosobniony na boisku. - Może nie zdołał odnaleźć się w tym zespole i być może dlatego Jastrzębie nie potrafi czasami postawić kropki nad „i”. Zadaniem trenera jest jak najszybciej znaleźć sposób, aby umiejętnie wykorzystać cały jego potencjał, bo stojąc z boku źle wpływa na morale zespołu i nie pomaga pchać go do przodu.