Puchar Polski to trofeum same w sobie
Z udziałem Asseco Resovii Rzeszów, Delecty Bydgoszcz, Jastrzębskiego Węgla i ZAKSY Kędzierzyn-Koźle rozegrany zostanie 26-27 stycznia w Częstochowie Enea Cup Finał Pucharu Polski. Turniej z udziałem czterech czołowych drużyn PlusLigi zapowiada się niezwykle interesująco.
Rzeszowianie po raz siódmy z rzędu zagra w finałowym turnieju. – Zdobycie Pucharu Polski jest jednym z naszych głównych celów na ten sezon – mówi Jochen Schops, atakujący ekipy z Rzeszowa.
Od tego sezonu zdobywca Pucharu Polski nie ma zagwarantowanego miejsca w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów. Mimo protestów trzech najsilniejszych krajowych związków - rosyjskiego, włoskiego i polskiego - CEV postawił na swoim i podtrzymał decyzję: - zdobycie pucharu nie daje przepustki do Ligi Mistrzów.
Według działaczy z Luksemburga priorytet mają rozgrywki ligowe, więc kwalifikację powinni dostać mistrz i wicemistrz kraju. Rosjanie obawiający się spadku zainteresowania pucharem kraju poradzili sobie w ten sposób, że zdobywca trofeum będzie miał pierwszeństwo przy występowaniu o “dziką kartę”. Być może w Polsce będzie tak samo.
- Puchar Polski to trofeum same w sobie. Każdy będzie grał na 100 procent i nie myślał, że nie otrzyma prawa gry w LM - mówi trener Andrzej Kowal, a Zbigniew Bartman dodaje. - Uważam, że brak gwarancji dla zdobywcy PP jest dużą stratą. W połowie sezonu można było już zdobywając to trofeum mieć już jakieś zabezpieczenie na przyszły sezon. LM zawsze była dodatkowym bonusem, ale samo zdobycie PP jako trofeum jest nadal bardzo cenne - mówi Bartman.