Puchar Polski: ZAKSA Kędzierzyn-Koźle pierwszym finalistą
W pierwszym półfinale Pucharu Polski debiutant Aluron Virtu Warta Zawiercie przegrał z rutyniarzem w tych rozgrywkach ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle 1:3 (19:25, 20:25, 25:20, 17:25). MVP: Benjamin Toniutti.
Sześciokrotny triumfator Pucharu Polski z Kędzierzyna-Koźle przyjechał do Wrocławia w osłabionym składzie. Sam Deroo był wprawdzie z drużyną, ale kontuzja wykluczyła go z gry na trzy-cztery tygodnie. Tutaj właśnie drużyna Aluronu, która dopiero buduje swój sportowy kapitał, bo po raz pierwszy w historii awansowała do turnieju finałowego tych rozgrywek mogła upatrywać szansy na pokonanie świetnie spisujących się w tym sezonie kędzierzynian. Belgijski przyjmujący to niekwestionowany lider ofensywny ZAKSY, który na dodatek był ostatnio w wybornej dyspozycji.
Miejsce Deroo w startowej szóstce zajął Rafał Szymura, który wielokrotnie pokazywał się już z dobrej strony, ale w tym sezonie spędzał czas głównie kwadracie rezerwowych. Poza małą przerwą w trzecim secie, gdy zastąpił go Brandon Koppers rozegrał cały mecz i spisał się całkiem nieźle.
Pierwsza odsłona toczyła się pod kontrolą kędzierzynian, którzy rozpoczęli mecz przede wszystkim znacznie spokojniej niż rywale. Gołym okiem widać było ich doświadczenie i obycie w trudnych, turniejowych bojach. W drugą partię lepiej weszli goście, którzy wstrzelili się zagrywką (Alexandre Ferreira) i odskoczyli na 7:3. Wystarczyła jednak seria kąśliwych serwów Łukasza Wiśniewskiego, żeby jego zespół odrobił starty i przejął inicjatywę. Potem wicemistrzowie Polski systematycznie budowali dystans do przeciwników, dominując głównie na siatce. W drugiej połowie tej części spotkania Ferreirę zmieniła Kamil Semeniuk, były zawodnik ZAKSY, ale i on nie zniwelował różnicy w poziomie gry.
Za to znacznie przyczynił się do dobrej postawy zawiercian i przede wszystkim, do ich wygranej w trzeciej partii. Gdy wprowadzał piłkę do gry zza linii 9. metra, jego zespół zdobył osiem punktów z rzędu - z 7:7 na 15:8. Na dobre rozegrał się też Grzegorz Bociek, który dzień wcześniej zmagał się z przeziębieniem i był lekko osłabiony.
Podrażnieni kędzierzynianie od razu na początku seta numer cztery pokazali na czym polega ich siła. Aleksander Śliwka nękał siatkarzy Warty swoją nietuzinkową zagrywką, a jego koledzy albo kończyli piłki przechodzące, albo blokowali sytuacyjne zbicia rywali - 1:9. Tak dużej różnicy punktów podopieczni Marka Lebedew nie byli już w stanie odrobić. Tym bardziej, że ich przeciwnicy wrócili do swojego dobrego poziomu z dwóch pierwszych partii półfinału.
Relacja punkt po punkcie: http://pls-web.dataproject.com/Livescore_Adv.aspx?ID=28104
Statystyki meczu: http://pls-web.dataproject.com/MatchStatistics.aspx?mID=28104&ID=1056&Page=S
Powrót do listy