Radosław Panas: cały czas walczymy o ósemkę
LOTOS Trefl Gdańsk pokonał AZS Częstochowę 3:0 w meczu 16. kolejki PlusLigi. To trzecie zwycięstwo z rzędu gdańskiego zespołu.- Jeżeli dalej będziemy grać z taką konsekwencją, z taką ambicją jak przez ostatnie spotkania to będziemy mieli ogromne szanse na awans do najlepszej ósemki PlusLigi - mówi Radosław Panas, trener drużyny z Trójmiasta.
plusliga.pl: Czy po sobotnim zwycięstwie nad AZS-em Częstochowa 3:0 zgodzi się pan z opinią, że o wygranej w dużej mierze zadecydowała zagrywka i blok?
Radosław Panas: Oczywiście, że tak. To są dwa elementy w pewnym stopniu od siebie zależne. Od początku zagraliśmy konsekwentnie na zagrywce. Zagrywaliśmy w te strefy, które sobie zakładaliśmy przed meczem. Jeśli chodzi o blok to tych punktowych nie było aż tak wiele, bo zaledwie dziesięć. Niemniej warto podkreślić, że nasz blok funkcjonował bardzo dobrze. Wykorzystaliśmy wiele piłek granych na tak zwanym wybloku. Do tego jeśli nawet piłka przechodziła obok bloku udawało się nam ją bardzo często bronić. To było bardzo ważne. Oczywiście nie wszystkie piłki uda się zablokować, ale rzeczywiście w tych elementach o których pani wspomniała prezentowaliśmy się bardzo dobrze.
- Pokonując Akademików z Częstochowy podtrzymujecie swoją małą serię zwycięstw.
- Bardzo się cieszymy, że ten Nowy Rok obfituje w nasze zwycięstwa. Jest to nasz trzeci mecz ligowy wygrany 3:0, więc mamy powody do zadowolenia. Nie tak dawno powiedziałem, że jak minie trzynasta kolejka to ruszymy z kopyta. Póki co wszystko się potwierdza. Naprawdę się z tego cieszę. Oczywiście cały czas będziemy bardzo mocno skoncentrowani, bo walczymy o tę ósemkę. Pozostałe zespoły będą walczyć o jak najlepsze lokaty do ostatniej kolejki. Czeka nas ciężki okres. Jednak tak jak powiedziałem wcześniej, jeżeli dalej będziemy grać z taką konsekwencją, z taką ambicją jak przez ostatnie spotkania to będziemy mieli ogromne szanse na awans do najlepszej ósemki PlusLigi.
- Runda zasadnicza toczyła się ze zmiennym szczęście dla pana drużyny. Może po prostu LOTOS Trefl Gdańsk rozkręca się dopiero po rundzie zasadniczej?
- Nie wiem jak to jest w Treflu Gdańsk, bo pracuję tam pierwszy sezon, ale mam nadzieję, że tak będzie wyglądać nasza gra w kolejnych meczach. Cieszę się bardzo, że praca którą wykonaliśmy w przerwie świąteczno-noworocznej przyniosła efekty. Zapomnieliśmy o tych porażkach, które nas mocno bolały. Co więcej po wcześniejszych porażkach udało się nam zrewanżować. Pokonaliśmy Effector Kielce 3:0, teraz w sobotę AZS Częstochowę. Jest to dla nas dodatkowa mobilizacja do jeszcze cięższej pracy.
- Tę ciężką pracę wykonaną na treningach o której pan wspomniał widać po zawodnikach. A ostatnie zwycięstwa wyraźnie ich podbudowały, dodały pewności siebie.
- Trzeba pamiętać, że zwycięstwa napędzają zespół. Osobiście cieszę się z takiego faktu, że seria porażek z ubiegło roku nie odbiła się na drużynie. Zawodnicy potrafili się z tego otrząsnąć i wyjść na prostą. Za to trzeba chłopakom pogratulować i podziękować. Okazało się, że te porażki nas mobilizowały. Wiedziałem, że ten zespół ma potencjał i to bardzo duży potencjał. Chcieliśmy znaleźć złotą receptę, żeby to co się dzieje na treningach i tę świetną pracę przełożyć na mecz. Póki co udaje się nam realizować tę receptę od trzech spotkań.
- Rozumiem, że porażka z Effectorem Kielce 2:3 w VI rundzie Pucharu Polski była wypadkiem przy pracy?
- Bardzo się cieszę z tego, że zagraliśmy ten mecz z Kielcami. Przez trzy i pół seta grali zmiennicy, czyli ci zawodnicy, którzy w sobotę nawet nie weszli na boisko. Oni także mieli okazje do zagrania. Szkoda, że nie wygraliśmy tego spotkania, bo chcieliśmy naprawdę awansować do kolejnej rundy. Nie ukrywam jednak, że w założeniu miał być to mecz, który mieliśmy rozpocząć pierwszą szóstką, a w kolejnych partiach wprowadzać zmienników. Druga szóstka też musi mieć szansę na grę, a kiedy jak nie w takich meczach. Przegraliśmy 2:3 i nie robimy z tego tragedii. Dla nas celem numer jeden jest liga. Spotkanie z kielecką drużyną wpisywało się poniekąd w plan przygotowań do sobotniego meczu z AZS-em Częstochowa. Jak widać udało się nam go zrealizować.
- Jak widać po wynikach hala w Częstochowie jest dla pana szczęśliwa.
- Póki co tak. W zeszłym roku wygrałem w Częstochowie w PlusLidze 3:1 prowadząc Indykpol Olsztyn. Potem co prawda w play-outach przegrałem. Na szczęście w sobotę ponownie odniosłem zwycięstwo, tylko że z drużyną LOTOS-u Trefla Gdańsk. Było 1:1, a teraz jest 2:1 i życzyłbym sobie kolejnych wygranych meczów.