Radosław Panas: nie stoimy na straconej pozycji
- Chcielibyśmy przywieźć z Jastrzębia punkt, może nawet więcej niż jeden. Wcale nie jesteśmy na straconej pozycji. Nasz zespół ostatnio prezentuje się dobrze, wszyscy, oprócz kontuzjowanego Wojtka Włodarczyka, są gotowi do gry, są w dobrej dyspozycji, więc mamy spore szanse na zdobycie cennych punktów – mówi przed meczem Jastrzębski Węgiel - Neckermann AZS Politechnika Warszawska trener Warszawiaków Radosław Panas.
PlusLiga: Jakie są według Pana najmocniejsze punkty Politechniki, a nad czym trzeba jeszcze popracować, przed pierwszym meczem sezonu – przeciwko Jastrzębiu?
Radosław Panas: Bardzo dobrze gramy w bloku, nieźle w obronie, ataku i kontrataku. Sporo musimy jeszcze poprawić, jeśli chodzi o zagrywkę, zbyt dużo błędów popełniamy w tym elemencie. Co prawda, przekłada się to też czasem na bezpośrednie zdobycze punktowe, ale tak czy inaczej musimy skupić się na większej skuteczności serwisu. Z każdym dniem treningowym, wszystko idzie w dobrym kierunku, chłopaki wiedzą, jakie mają słabsze strony, nad czym trzeba pracować i mam nadzieję, że już w najbliższym meczu będzie widać efekty poprawy.
- Jastrzębski Węgiel ma w składzie jedną wielką gwiazdę Pawła Abramowa. Mimo wszystko, jest to chyba drużyna, z którą można pokusić się o zwycięstwo?
- Tak, jak najbardziej. Chcielibyśmy przywieźć z Jastrzębia punkt, a może nawet więcej niż jeden. Wcale nie jesteśmy na straconej pozycji. Nasz zespół ostatnio prezentuje się dobrze, wszyscy, oprócz kontuzjowanego Wojtka Włodarczyka, są gotowi do gry, są w dobrej dyspozycji, więc mamy spore szanse na zdobycie cennych punktów. Podchodzimy do tego spotkania z pozytywnym nastawieniem i z wiarą w zwycięstwo.
- W zeszłym sezonie pierwszy mecz Politechnika grała przeciwko Częstochowie, której był Pan trenerem. Wygrała to spotkanie 3:2, co było wówczas sporą niespodzianką. Teraz faworytem jest Jastrzębie, ale może znów mecz inauguracyjny okaże się szczęśliwy dla Warszawiaków?
- Patrząc na późniejszą grę zespołu warszawskiego, można powiedzieć, że wcale nie była to niespodzianka, bo sama Częstochowa w rundzie zasadniczej ze stołeczną drużyną zdobyła tylko jeden punkt. Poza tym Politechnika wygrywała z Jastrzębiem, urywała punkty Skrze i innym drużynom, więc zespół był swego rodzaju objawieniem sezonu. Mam nadzieję, że w tym roku też tak będzie i wynik tego pierwszego meczu z Jastrzębiem będzie nas satysfakcjonował.
- Pracuje Pan z drużyną Politechniki już jakiś czas, zdążył Pan poznać chłopaków i wie Pan zapewne na co ich stać?
- Naszym podstawowym celem, jeśli chodzi o rundę zasadniczą jest awans do pierwszej ósemki, czyli spokojne utrzymanie się w lidze. Później, w fazie play off będziemy chcieli zaprezentować się jak najlepiej, a przede wszystkim poprawić miejsce z zeszłego sezonu. Naszym cichym marzeniem jest zajęcie piątej lokaty, która gwarantuje awans do europejskich pucharów. Dawno w Warszawie nie było rozgrywek tak dużej rangi, więc będziemy dążyć do tego, by tak się stało.
- Wierzy Pan, że to faktycznie jest możliwe?
- Oczywiście, że wierzę. Może dla niektórych wydaje się to mało prawdopodobne, ale chłopcy muszą czuć, że ktoś w nich wierzy, że zakłada się im cele i dąży do ich realizacji. Myślę, że oni sami zdają sobie sprawę, że są w stanie coś ugrać. Na pewno będą dawać z siebie wszystko i walczyć o jak najlepsze rezultaty.
- Politechnika ma w składzie czterech zawodników, którzy w tym sezonie znaleźli się w szerokiej kadrze reprezentacji Polski. Czy Karol Kłos, Rafał Buszek, Bartek Neroj, Robert Milczarek szczególnie się wyróżniają?
- Na pewno są to zawodnicy, którzy są i będą motorem napędowym zespołu, zawsze można na nich liczyć. Pozostali też chcą jednak udowodnić, że warto na nich stawiać i na treningach dają z siebie maksimum. W turniejach przygotowawczych do sezonu wszyscy pokazali się z bardzo dobrej strony, więc nie twierdzę, że zawsze na pierwszym miejscu stawiał będę tych, którzy znaleźli miejsce w kadrze Daniela Castellaniego.