Rafa Lins: jestem już zupełnie zdrowy
W połowie grudnia podczas jednego z treningów nabawił się kontuzji.
Sprawa wyglądała poważnie, trenerzy Jastrzębskiego Węgla obawiali się, że zawodnik uszkodził łękotkę. Rafa poleciał do Brazylii, gdzie zrobił kompleksowe badania. Te wykluczyły poważny uraz i zawodnik ponownie jest gotowy do gry.
Dzień po meczu z portugalskim zespołem A.J. Fonte Bastardo Brazylijczyk Rafa doznał podczas treningu swojego zespołu kontuzji kolana. – Podczas rozgrzewki wykonałem ruch i poczułem ból w kolanie. Przez resztę dnia nie mogłem chodzić – opowiada przyjmujący Jastrzębskiego Węgla. - Chodziłem z tym bólem przez dwadzieścia cztery godziny a później wszystko zaczęło wracać do normy.
Trenerzy Jastrzębskiego Węgla woleli jednak dmuchać na zimne i zawodnik nie pojawił się dwunastce zespołu na mecz z ZAKSA Kędzierzyn Koźle. Tuż po nim Brazylijczyk wyjechał do swojego kraju zrobić wszystkie potrzebne badania. – Byłem w Brazylii w sumie przez jedenaście dni, takie nieco przedłużone święta – powiedział Rafa Lins. – Mój lekarz na początku myślał, że będzie potrzebna operacja, ale wykonał rezonans magnetyczny i okazało się, że to drobna sprawa.
Rafa wrócił do Polski tuż po świętach i rozpoczął normalne treningi wraz z zespołem. – Wróciłem do pracy z zespołem już 28 grudnia, wykonywałem wszystkie ćwiczenia poza skokami – wyjaśnił zawodnik. Jak przyznał gracz od tygodnia trenuje już normalnym rytmem a po bólu nie ma śladu. Mimo to trenerzy postanowili na razie oszczędzać Brazylijczyka, wprowadzając do zespołu Sebastiana Pęcherza, który przez trzy ostatnie miesiące zmagał się z kontuzją.
Rafa ogląda póki, co mecze z trybun, ponieważ w zespole z Jastrzębia jest aż pięciu zawodników przyjmujących. – To sprawa koncepcji trenera, którą musimy zaakceptować – twierdzi zawodnik. – Ja jestem już zdrowy i czekam z niecierpliwością na moment, gdy znów pojawię się na boisku – przyznał Brazylijczyk.