Rafael Redwitz: same pozytywne wspomnienia
- Cieszę się, że będę miał okazję wrócić do Rzeszowa, spotkać się ze znajomymi i przyjaciółmi, których poznałem w okresie gry w Asseco Resovii i zagrać znów w hali Podpromie przed wspaniałą publicznością – mówi RAFAEL REDWITZ, były rozgrywający Asseco Resovii, który wraz z zespołem TOURS VB (wicemistrz Francji) weźmie udział w rozpoczynającym się w piątek II Memoriale im. Jana Strzelczyka.
PlusLiga: - Jakie są twoje wspomnienia z Rzeszowa?
Rafael Redwitz: - W Asseco Resovii spędziłem niesamowity sezon, jeden z najmilej wspominanych w całej dotychczasowej karierze. W Polsce miałem okazję poznać nową kulturę, bardziej wschodnią od tego, co doświadczyłem grając w Hiszpanii, Francji i Włoszech. Byłem bardzo zadowolony z tego, że miałem okazję grać w PlusLidze. Myślę również, że mieliśmy wtedy całkiem udany sezon. Graliśmy w finale Pucharu Polski i niewiele zabrakło nam do jego zdobycia. Awansowaliśmy do 1/6 finału Ligi Mistrzów debiutując w tych rozgrywkach. Mam z Rzeszowa jak najbardziej pozytywne wspomnienia, choć bardzo przeżyłem odejście z klubu. Chciałem zostać w drużynie, ale działacze i trener mieli inną koncepcję na mojej pozycji. To jest już jednak przeszłość i teraz mam w pamięci przede wszystkim te ciepłe i przyjemne momenty, a nie, to co miało miejsce pod koniec sezonu.
- Czy śledziłeś wyniki Asseco Resovii w zeszłym sezonie i utrzymywałeś kontakt z byłymi kolegami z zespołu?
- Oczywiście interesowałem się meczami PlusLigi i sprawdzałem w internecie wyniki Resovii. Cały czas byłem w kontakcie z Alkiem Achremem. Miałem również okazję spotkać się z kadrowiczami Resovii, Grześkiem Kosokiem i Krzyśkiem Ignaczakiem przy okazji meczów Brazylia – Polska w LŚ, ponieważ przebywałem wtedy w Rio de Janeiro. Rozmawiałem także z Giovannim Miale. Również moja żona Marion miała kontakt z Kasią i Wojtkiem Grzyb oraz Iwoną i Krzyśkiem Ignaczak. W Rzeszowie poznałem naprawdę fajnych ludzi, z którymi utrzymuję kontakt.
- Resovia zakończyła poprzedni sezon ponownie z brązowym medalem MP i nie zdołała wywalczyć kwalifikacji do LM. Oczekiwania w Rzeszowie były znacznie większe. Jak oceniasz wyniki zespołu po twoim odejściu?
- Dodałbym jeszcze, że w Pucharze Polski zespół zaprezentował się gorzej niż w tym sezonie, w którym ja miałem okazję grać. Wtedy pokonaliśmy w eliminacjach Skrę Bełchatów, a w finale dwie piłki dzieliły nas od tego żeby pokonać Jastrzębie. Myślę, że działacze i kibice mogą teraz ponownie przeanalizować i bardziej docenić wyniki osiągnięte przez zespół w sezonie 2009/2010. Być może pozostawienie szkieletu zespołu i większa cierpliwość jeśli chodzi o personalia przyniosłyby lepsze efekty w przyszłości. Kiedy ja przychodziłem do klubu z Rzeszowa, to również przed sezonem doszło do kilku zmian i z mojego doświadczenia, przy tylu ruchach kadrowych, nie jest łatwo od razu osiągać sukcesy. Moim zdaniem w zeszłym roku Resovia zapłaciła cenę za zbyt duże ruchy kadrowe. Oczywiście, zespół nie ominęły kontuzje, ale podobnie było także w sezonie 2009/2010.
- Również przed tym sezonem zespół Asseco Resovii został mocno przebudowany…
- Jako zawodnik mogę tylko powiedzieć, że nie jest łatwo co roku zmienić otoczenie i bardzo szybko dostosować się do nowego klubu, innej myśli szkoleniowej, czy systemu gry. To wszystko wymaga czasu i zgrania. Mam nadzieję, że koncepcja klubu jest taka, żeby ten na nowo zbudowany zespół pograł ze sobą nie tylko przez jeden sezon, ale przez 2-3 lata. Dopiero wtedy będzie można ocenić jego potencjał i możliwości. Z tego, co wiem, to nowy rozgrywający, Lucas Tichacek, który jest bardzo dobrym zawodnikiem, ma kilkuletni kontrakt, podobnie, jak inni gracze, co może dobrze wróżyć na przyszłość. Ważne jest również to, że Tichacek zna się świetnie z atakującymi, Grozerem i Gontariu. Na pewno ta drużyna ma duży potencjał i z czasem powinna go pokazać. Duże zadanie czeka również przed nowym trenerem, Andrzejem Kowalem, dla którego prowadzenie tak silnego kadrowo zespołu będzie dużym wyzwaniem.
- Jaką siłę prezentuje w tym sezonie twój zespół ?
- U nas też doszło do kilku zmian. Mamy nowego trenera, Mauricio Paes, z którym miałem okazję współpracować przed kilkoma lat w Paris Volley i nasza współpraca świetnie się wtedy układała. Nie ma już w zespole Ervina Ngapeth i jego ojca, Erica, który był trenerem Tours w zeszłym roku. Mamy za to w składzie Kubańczyka Cala, który ma za sobą sezon w lidze włoskiej oraz świeżo upieczonego mistrza Europy, Terzica. Szkielet drużyny został jednak utrzymany i powinniśmy być równie silni, jak w poprzednim sezonie, w którym wygraliśmy Puchar Francji, byliśmy najlepszym zespołem po sezonie zasadniczym, a w jednodniowym finale przegraliśmy z Poitiers 2-3. Turniej w Rzeszowie, a w szczególności mecz z Asseco Resovią, będzie dla nas świetnym sprawdzianem formy przed startem rozgrywek.
- Wasze oczekiwania przed tym sezonem ?
- Jak zwykle mistrzostwo i Puchar Francji, a poza tym awans do Final Four Ligi Mistrzów. Dla mnie sukces w europejskich pucharach ma szczególne znaczenie. Oczywiście, musimy wziąć pod uwagę, że mamy nieco odmieniony zespół i nowego trenera. Nie będzie nam więc łatwo osiągnąć te wszystkie cele, ale zależy nam na dobrej grze nie tylko w lidze francuskiej, ale również w Europie.
Powrót do listy