Rafael Redwitz: Wierzymy, że Trentino można pokonać
W środę siatkarze Asseco Resovii rozpoczną walkę w pierwszym meczu z najlepszym klubowym zespołem świata BetClic Trentino w 1/16 finału Ligi Mistrzów. Rewanż rozegrany zostanie w Rzeszowie we wtorek 9 marca o godz. 18. Stawką dwumeczu jest awans do Final Four Ligi Mistrzów, który odbędzie się w Łodzi (10.11.04.).
- Rywale są faworytem w tym pojedynku, są bardzo silni i muszą to pokazać, natomiast my spróbujemy dać z siebie maksimum i zagrać siatkówkę na najwyższym możliwym dla nas poziomie - mówi Rafael Redwitz. - Spróbujemy wykorzystać nasze mocne strony i jak najbardziej utrudnić zadanie Trentino. Oczywiście też spróbujemy wygrać to spotkanie, bo wierzmy, że to jest możliwe – przy całym szacunku do tej ekipy wierzymy, że to jest przeciwnik do ogrania
PlusLiga: - W ub. sezonie broniąc barw zespołu Yoga Forli miałeś okazje grać przeciwko Trentino. Wspomnienia nie są chyba najlepsze bo dwukrotnie przegraliście 0-3
Rafael Redwitz: - Pamiętam, że z Trentino zagraliśmy pierwszy mecz sezonu i to na wyjeździe. To było dla mnie wtedy duże wydarzenie. Pomimo tego, że przegraliśmy 0-3 mecz był zacięty i było sporo walki. Zaprezentowaliśmy się z dobrej strony i to był dobry prognostyk na następne mecze. Ja też wtedy zagrałem dobry mecz i mam z niego miłe wspomnienia. Natomiast w rewanżu w Forli graliśmy już znacznie gorzej i Trentino nie miało większych problemów żeby nas pokonać. Na pewno to jest drużyna bardzo silna. W zeszłym sezonie mieli jeszcze na rozegraniu Nicolę Grbica, a na przyjęciu Michała Winiarskiego. W tym sezonie zmienili nieco skład
- Czy uważasz, że są jeszcze mocniejsi niż w zeszłym roku?
- Trudno to tak jednoznacznie określić. Po prostu są inni i mają nieco inną charakterystykę gry. Teraz z Juantoreną mają na pewno potężną siłę w ataku. Z drugiej strony w zeszłym roku dysponowali lepszym przyjęciem. Z Winiarskim i Grbicem grali bardziej techniczną siatkówkę. W tym roku ta ich gra opiera się na sile. Być może szansą dla nas w konfrontacji z tak mocną fizycznie drużyną będzie właśnie gra techniczna. Trzeba próbować różnorodnych zagrań, niekoniecznie silnych, ale właśnie bardziej kombinacyjnych, sprytnych. Zagrywka też musi być urozmaicona – zwłaszcza flot. Nie ma co iść z nimi na wymianę ciosów, bo to będzie oznaczało naszą nieuchronną porażkę.
- Kluczem będzie na pewno dobre przyjęcie i efektywna zagrywka…
- Faktycznie, to będą bardzo ważne elementy. W ogóle moim zdaniem powinniśmy przeciwstawić Trentino zupełnie inny styl gry, od tego, w jakim oni grają. To mogłoby być coś na kształt słynnego półfinału ME Francja – Rosja. Trzeba postarać się utrudnić grę przeciwnikowi.
- Mówi się, że atutem przeciwników w pojedynkach z włoskim zespołami są piłki Mikasy, bowiem rywale na co dzień w lidze grają Moltenami. Czy faktycznie aż tak mocno jest odczuwalna ta różnica?
- Naprawdę jest spora. Mikasa jest trochę większa i więcej trudności sprawia odebrania zagrywki wykonanej tą piłką, zwłaszcza serwisu typu flot. Z drugiej strony musimy pamiętam o tym, że w tej drużynie jest wielu zawodników z międzynarodowym doświadczeniem, którzy mają często do czynienia z Mikasami i ta piłka nie będzie im sprawiała aż takich problemów. To jest dla nich tylko kwestia szybkiego przystawania się do tej piłki. To jest więc kwestia, która może mieć jakieś tam znaczenie, ale na pewno nie aż tak wielkie.
- Niezależnie od wyniku tego dwumeczu wasze dotychczasowe występy w LM napawają optymizmem.
- Oczywiście. To, że doszliśmy już tak daleko świadczy o tym, że mamy dobrą drużynę. Wygraliśmy już kilka ważnych i trudnych meczów, choćby z ACH Volley Bled, który sensacyjnie wyeliminował Macerate i ma duże szanse żeby grać nawet w Final Four. Z drugiej strony teraz najważniejszy jest tylko ten dwumecz z Trentino. Bardzo chcielibyśmy awansować do Final Four i będziemy w to wierzyć aż do ostatniego punktu, ostatniej piłki. Na razie mamy takie same szanse na awans jak Trentino nawet jeśli to oni są stawiani w roli faworyta i większość widzi ich już w Łodzi. Jednak przed meczem te szanse są 50 na 50.