Rafal Buszek: Final Four można ocenić pozytywnie
- Wiadomo, że gdzieś tam liczyliśmy na złoto, ale patrząc z perspektywy na ten dzisiejszy mecz, cieszymy się z tego drugiego miejsca – stwierdził przyjmujący Asseco Resovii Rzeszów, Rafał Buszek. Rzeszowianie dziś w finale Ligi Mistrzów ulegli Zenitowi Kazań w trzech setach.
- Ochłonęliśmy już po tym meczu finałowym i teraz czujemy radość. Wiadomo, że na początku byliśmy na siebie źli, bo trzeba przyznać, że rywale zagrali fantastycznie, ale jednocześnie myślę, że my mogliśmy zagrać troche lepiej stąd ten początkowy smutek – skomentował dzisiejszy mecz finałowy Ligi Mistrzów Rafał Buszek, przyjmujący Asseco Resovii Rzeszów.
Rzeszowianie mimo usilnych starań nie mieli dziś argumentów na świetnie dysponowany, szczególnie w polu serwisowym, Kazań. Podopieczni Władimira Alekny zarazem zupełnie nie przypominali zespołu z wczoraj, który w półfinale męczył się z gospodarzami turnieju. Dziś przede wszystkim dużo lepiej zaprezentowali się Matthew Anderson oraz Wilfredo León. Temu ostatniemu przypadł tytuł MVP Final Four – Kubańczyk w finale gromił Resovię swoimi zagrywkami zdobywając aż sześć punktów w tym elemencie.- León wypracował dla naszych rywali ogromną przewagę i dziś chyba nie byli oni do ogrania. Jego forma w polu zagrywki nie była dla nas zaskoczeniem. Doskonale wiedzieliśmy, że dysponuje mocnym serwisem, bo oglądaliśmy ich wcześniejsze mecze – przyznał Buszek.
Przed tegorocznym Final Four Ligi Mistrzów oczekiwania w Polsce były ogromne, bo po raz pierwszy do tego turnieju awansowały dwie polskie dużyny. Występ Asseco Resovii Rzeszów zaowocował srebrnym krążkiem, ale PGE Skra Bełchatów nie znalazła się na podium. - Moim osobistym celem było przywiezienie medalu z tego turnieju i ten cel został zrealizowany, więc myślę, że Final Four w naszym wykonaniu można ocenić pozytywnie. Wiadomo, że gdzieś tam liczyliśmy na złoto, ale patrząc z perspektywy na ten dzisiejszy mecz, cieszymy się z tego drugiego miejsca – stwierdził Buszek, jednocześnie ubolewając nad czwartą pozycją bełchatowian. - Trzymaliśmy kciuki za PGE Skrę Bełchatów i szkoda, że nie udało się naszym kolegom stanąć na podium. Niestety nie mogliśmy oglądać meczu o trzecie miejsce, więc nie wiem dokładnie co tam się działo, ale z tego co słyszeliśmy, to była bardzo zacięta końcówka spotkania, a w takich momentach często też liczy się szczęście – dodał przyjmujący.
Rzeszowanie po powrocie do Polski będą mieć chwilę na świętowanie. Podopieczni Andrzeja Kowala już przed Final Four zapewnili sobie awans do finału PlusLigi i teraz mogą spokojnie czekać na swojego rywala.