Rafał Szymura: najtrudniejsze są kwestie taktyczne
Wychowanek TS Volley Rybnik. W maju 2014 podpisał 3-letni kontrakt z AZS-em Częstochowa. Rozpoczynał sezon jako zmiennik, ale szybko wywalczył sobie miejsce w wyjściowej szóstce. - Najważniejsze, że gram, bo przede mną jeszcze sporo nauki - stwierdził w rozmowie z PlusLigą.
PlusLiga: W minioną środę AZS przegrał z Cuprum Lubin. Długimi fragmentami prowadziliście z rywalem wyrównaną walkę, a w końcówkach setów….
Rafał Szymura: A w końcówkach Lubin nam odjeżdżał. Był to mecz walki, punkt za punkt, do pewnego momentu. Trochę chyba zabrakło nam koncentracji, bo w tych końcowych fragmentach setów pojawiały się błędy. Musimy dużo jeszcze pracować nad sobą i to na pewno przyniesie efekty w najbliższym czasie.
- Ale czasu już raczej nie ma, bo do końca rundy zasadniczej pozostały 3 mecze. Dwa z nich zagracie z ligowymi potentatami.
- Trudno, taki terminarz, nic nie poradzimy. Walczyć będziemy do ostatniego pojedynku w sezonie, albo w play offach, albo w play outach. Nie ma co ukrywać, że trochę spoglądamy już na tabelę, ale też trzeba powiedzieć jasno, że nieważne na kogo trafimy w dalszej części zmagań, najważniejsza jest nasza gra i to z jakiej strony pokażemy się w kolejnych meczach. Na pewno powalczymy w tych trzech ostatnich spotkaniach, spróbujemy urwać jakieś punkty.
- Dla AZS-u Częstochowa trwający sezon jest bardzo trudny, ale dla pana chyba całkiem dobry - wywalczył pan sobie miejsce w wyjściowej szóstce?
- Może to faktycznie jest jakiś powód do radości, ale szczerze mówiąc, bardziej skupiam się na losach drużyny i na tym, że przegraliśmy kolejny mecz.
- To pana pierwszy sezon w PlusLidze. Przeskok z siatkówki juniorskie do profesjonalnej przeszedł bezboleśnie? Co było najtrudniejsze?
- Bardzo pomogły mi występy w reprezentacji juniorów. Miałem okazję grać przeciwko Rosjanom i trzeba podkreślić, że Rosjanie prezentowali bardzo wysoki poziom, prawie jak zespoły z PlsuLigi. Mieli taki rocznik, że prawie wszyscy zawodnicy grali w Superlidze i to w pierwszych zespołach. Może nie w wyjściowych składach, ale mieścili się w dwunastkach. Już samo trenowanie z tymi najlepszymi graczami jest bardzo owocne. Wracając do polskich rozgrywek - poziom, jak przystało na drugą czy trzecią ligę w Europie jest bardzo wysoki, ale przecież o to chodzi w siatkówce, żeby grać na jak najwyższym poziomie, walczyć w każdym spotkaniu i o każdy punkt. Najtrudniejsze w tym wszystkim są kwestie związane z taktyką. W drużynach juniorskich było jednak trochę mniej taktyki, a tutaj każdy zawodnik jest szczegółowo rozpisany. Ciężko jest mi też w ataku, co było widać w konfrontacji z Lubinem. To jest dla mnie najtrudniejszy element siatkarskiego abecadła i nad nim muszę mocno pracować. Z przyjęcie na razie jakoś sobie radzę.
- Na tyle dobrze, że został pan zauważony przez trenera Antigę i zaproszony na konsultacje.
- Na pewno jest to spore wyróżnienie dla mnie, ale przede wszystkim ogromna motywacja do dalszej pracy. Wprawdzie to tylko trzy dni, ale zrobię wszystko, żeby pokazać się z jak najlepszej strony, może uda się zrobić coś więcej. W tej chwili dla mnie jest najważniejsze to, że gram. Ciężko pracuję na treningach, walczę cały czas, jakoś powoli idę do przodu.
- Kilka tygodni temu do zespołu dołączył Guillaume Samica, zawodnik od którego może pan sporo się nauczyć.
- Bardzo doświadczony zawodnik, ale też bardzo dobry kolega.
- To urodzony żartowniś, ale widać, że w trakcie meczów nie ma żartów i Francuz „ustawia” was na boisku.
- Zwłaszcza na treningach nas „ustawia”, ale w takim pozytywnym sensie, pokazuje gdzie i jak stanąć, sporo podpowiada. Żartownisiem faktycznie jest, ale w szatni. Na boisku nie ma żartów. Gołym okiem widać, że trochę pograł na najwyższym poziomie siatkarskim i jak wspomniałem, jest przy tym naprawdę świetnym kolegą. Mnie, jako młodszemu wiekiem i stażem bardzo pomaga - tłumaczy jak mam się ustawić w przyjęciu, jak zablokować.
- Jest coś, czego chciałby się pan szczególnie od niego nauczyć?
- Jego „kiweczek”. Są bardzo specyficzne. Próbuję trochę grać tak, jak on. W tym aspekcie także sporo mi podpowiada, w końcu to francuska szkoła.