Resovia, Płomień, AZS...
Resovia Rzeszów, Płomień Milowice, AZS Częstochowa, Mostostal Azoty Kędzierzyn-Koźle czy może Skra Bełchatów jest najlepszym polskim klubem w historii męskiej siatkówki. Każdy z wymienionych zespołów zapisał złote karty w naszej dyscyplinie sportu. Dwa pierwsze funkcjonowały w innej rzeczywistości.
- Wtedy również potrzebne były pieniądze i sprawni menadżerowie, choć nazywało się ich działaczami - mówi mistrz olimpijski i świata Ryszard Bosek. Sam, grając w Płomieniu, zdobywcy Pucharu Europy, był zatrudniony w kopalni jako cieśla dołowy.- Mam problem, żeby odpowiedzieć na tak postawione pytanie - mówi Ryszard Bosek. - W każdej dekadzie mieliśmy drużynę, która brylowała. W starych czasach w rozgrywkach ligowych dominował AZS AWF Warszawa. Konkurencja również była, choć może ktoś powie, że mniejsza niż obecnie. Na pewno Resovia była takim zespołem, który otworzył nowoczesne techniki grania.
Przypomnijmy, że w składzie rzeszowskiego zespołu na początku lat siedemdziesiątych byli m.in. tacy gracze jak Stanisław Gościniak, Bronisław Bebel, Zbigniew Jasiukiewicz, Marek Karbarz czy Jan Such. Byli reprezentantami Polski, grali w największych międzynarodowych imprezach. Resovia Rzeszów zdobyła mistrzostwo Polski w 1971, 1972, 1974 i 1975 roku.
- Rzeszowianie stworzyli podwaliny pod grę kombinacyjną i na pewno na tamte czasy byli bardzo nowatorscy - kontynuuje Ryszard Bosek. - Wprowadzili taki system i nie chodzi mi o wynik, który bardzo pomagał im w wygrywaniu. Atakujący, mówiąc w sposób prosty, był bardzo dobrze powiązany z rozgrywającym. Nie działo się to według schematu, tylko w trakcie akcji atakujący mówili rozrywającemu co ma wystawić. Podwaliny tego stworzyła Resovia i w tamtym czasie czegoś podobnego nie było na świecie. Autorem tego systemu był trener Jan Strzelczyk.
Następnym kandydatem do miana najlepszej drużyny w historii polskiej męskiej siatkówki, w opinii Ryszarda Boska, jest Płomień Milowice. - W drugiej połowie lat siedemdziesiątych w tej drużynie grało sześciu czy siedmiu reprezentantów Polski. Pod tym względem Płomień można porównać do dzisiejszego Bełchatowa - mówi Ryszard Bosek. - Na pewno była to drużyna bardzo mocna i grała nowoczesną siatkówkę.
W drużynie Płomienia grali m.in. Ryszard Bosek, Wiesław Gawłowski czy Włodzimierz Sadalski. Zdobył on jako jedyny polski klub w grach zespołowych Puchar Europy. - Nie byliśmy nawet wtedy faworytem, ale pokazaliśmy siłę charakteru i właśnie nowoczesny sposób gry - powiedział Ryszard Bosek. - Poza reprezentantami Polski grali w tej drużynie inni świetni gracze. Taki Zygmunt Wolnicki był jednym z filarów naszego zespołu. Ważył pięćdziesiąt kilo w pepegach, ale potrafił wszystko.
Zdaniem Ryszarda Boska w latach dziewięćdziesiątych na pewno trzeba wymienić AZS Częstochowę. - Ten klub jest dużym ewenementem w polskiej siatkówce - powiedział mistrz olimpijski i świata, obecnie dyrektor sportowy częstochowskiego klubu. - Jak popatrzymy na listę kadrowiczów ostatnich lat, to okaże się 3/4 grało właśnie w AZS-ie lub wyszło z tego klubu. Do Częstochowy brało się młodych ludzi do rozwoju. Większość z nich należało do wyróżniających się zawodników ligi.
W 21. wieku w Polskiej Lidze Siatkówki i PlusLidze zdecydowanie dominowały dwa kluby - Mostostal Azoty Kędzierzyn-Koźle i PGE Skra Bełchatów. - Były to już inne czasy, choć zasób portfela, gdy ja grałem, był również bardzo ważny - powiedział Ryszard Bosek. - Nie było przypadkiem, że do Sosnowca zjechało z Warszawy i innych miast bodaj siedmiu reprezentantów Polski. Były inne przełożenia finansowe. Zatrudniono mnie jako cieślę dołowego. Na pewno mieliśmy poparcie braci górniczej. Nie pamiętam, żeby mi ktoś zarzucał, że za dużo zarabiam. Ci ludzie wiedzieli, że jak ktoś doszedł do poziomu reprezentanta Polski to tylko dzięki własnej pracy.
Mostostal był bardzo mocną drużyną. Dwa razy zagrał w Final Four Ligi Mistrzów. - Na pewno było kilka lat, w których ten zespół decydował co się działo w polskiej siatkówce - powiedział Ryszard Bosek. - W ostatnim czasie dominuje PGE Skra Bełchatów. W przeciwieństwie do innych naszych zazdrośników ja im zazdroszczę pozytywnie. Oni wzięli przykłady z dobrze zorganizowanych klubów i wprowadzili w życie. My w kraju jesteśmy znani z tego, że mówimy że coś zrobimy i na tym poprzestajemy. W Skrze wprowadzili wiele dobrych rzeczy w życie. Nie zmarnowali pieniędzy, które otrzymali od sponsora. Bełchatowski klub jest doskonale zorganizowany i jak miałbym komuś powierzyć swoje pieniądze do zainwestowania, to przekazałbym właśnie im. Powrót do listy