Resovia znów zwycięska, ale bełchatowianie coraz mocniejsi
W walce o półfinał rozgrywek PlusLigi Asseco Resovia Rzeszów pokonała Skrę Bełchatów 3:2 (25:27, 25:23, 25:22, 17:25, 16:14). MVP: Zbigniew Bartman. W rywalizacji play off do trzech zwycięstw prowadzi Resovia 2:0.
Pierwsze dwa pojedynki ćwierćfinałowe pomiędzy mistrzem a wicemistrzem kraju były rozgrywane w rzeszowskiej hali „Podpromie”. Inauguracyjny mecz wygrali gospodarze, którzy brylowali na siatce (15 bloków na 4 rywali), lepiej zagrali także w polu serwisowym i w ataku. Niekwestionowanym liderem rzeszowian był reprezentant Niemiec Jochen Schoeps. Drugie spotkanie, po twardym, dramatycznym boju również wygrali gospodarze, ale tym razem bohaterem został Zbigniew Bartman, który niemal w pojedynkę rozstrzygnął losy tie breaka.
W wyjściowym zestawie Skry zaszła tylko jedna zmiana w porównaniu z pierwszym pojedynkiem - Wytze Kooistrę zastąpił Daniel Pliński i już na początku meczu dał się rywalom we znaki. Siatkarze z Bełchatowa, podobnie jak w niedzielę, rozpoczęli pojedynek mocno zmobilizowani - dobrze ustawiali się w obronie i pewnie kończyli kontrataki - 5:8, 11:15. Ale jeszcze przed II czasem technicznym dwa razy piłki nie skończył Mariusz Wlazły - najpierw zaatakował w aut, a potem nadział się na podwójny blok - 14:15. - Skupmy się jeszcze bardziej na przyjęciu zagrywki - prosił na przerwie Jacek Nawrocki widząc, że rywale łapią dobry rytm. Rzeszowianie coraz lepiej pracowali blokiem, ale końcówkę graną na przewagi wygrali ich rywale, po asie serwisowym Dante Boninfante.
Drugie starcie doskonale rozpoczęli gospodarze, u których na przyjęciu zagrał Paul Lotman (pierwszy mecz rozpoczynał w szóstce Kovacevic) - 5:1. Spore problemy z odbiorem serwisu miał Mariusz Wlazły i musiał ustąpić miejsca Michałowi Bąkiewiczowi. Ten wprowadził się trzema atomowymi zagrywkami i udaną grą obronną - 7:6. Dodatkowo, uspokoił przyjęcie, co pozwoliło jego drużynie toczyć z Resovią równorzędny bój - 14:15, 19:17. W decydującej fazie seta obydwie ekipy nie wstrzymywały rąk w polu serwisowym - asem popisał się Aleksandar Atanasijevic, a Grzegorz Kosok pocelował Winiarskiego. Ostatnie słowo w tej części spotkania „powiedział” Jochen Schoeps, atakiem z prawego skrzydła - 25:23.
Do dalszej części meczu bełchatowianie przystąpili z Bąkiewiczem i Winiarskim na przyjęciu, ale przy wyniku 11:6 tego drugiego zastąpił Mariusz Wlazły. Po rzeszowskiej stronie siatki coraz lepiej prezentował się Schoeps, który nękał przeciwników piekielnie mocnymi atakami - 14:9. W zespole Jacka Nawrockiego atak trzymał Atanasijević. To po jego zbiciu Skra wygrała najdłuższą i najbardziej widowiskową akcję spotkania - 18:16. Ale skuteczność Serba nie wystarczyła by pokonać dobrze dysponowanych mistrzów Polski, którzy po trzech setach górowali nad Skrą w elemencie bloku 11:5.
Mimo niekorzystnego wyniku po trzech partiach, goście nie złożyli broni i w czwartej znów prowadzili z rzeszowianami zacięty bój.- 8:7, 11:12. Trener Kowal chcąc przerwać dobrą passę bełchatowian, poprosił o czas. - Teraz potrzeba nam spokoju i cierpliwości. Nie dajmy odbudować się rywalom poprzez nasze głupie zagrania - prosił swoich zawodników. Ale kilka chwil później zespół z Bełchatowa prowadził już czterema oczkami (15:19). Nie pomogły liczne roszady w składzie miejscowej ekipy (wprowadzenie Kovacevica, Bartmana i Dobrowolskiego) - Skra pewnie wygrała czwartą odsłonę 17:25.
O losach rywalizacji rozstrzygnął tie break, który lepiej rozpoczęli goście - 1:3, 3:7. Przez szczelną ścianę bełchatowskich rąk nie potrafił przebić się Jochen Schoeps i jego miejsce zajął Zbigniew Bartman, który praktycznie cały mecz przestał w kwadracie dla rezerwowych. To głównie dzięki jego skuteczności rzeszowianie zdołali odrobić straty (7:7) i rozstrzygnąć losy pojedynku na swoją korzyść.