RetroPlusLiga (2012/2013): krytyka go nakręcała
Lukas Tichacek, czeski rozgrywający Asseco Resovii podtrzymał zwycięską serię wygranych finałów. Już siódmy raz z rzędu (pięć razy z VfB Friedrichshafen), a drugi raz z zespołem z Rzeszowa mógł się cieszyć z wygranego mistrzostwa. – Jestem bardzo szczęśliwy i zadowolony, że mam na swoim koncie siódme złoto z rzędu – mówił po wygraniu z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle.
PLUSLIGA.PL: Z jakim nastawieniem jechaliście do Kędzierzyna-Koźla po tym przegranym czwartym spotkaniu w Rzeszowie, po którym większość fachowców stawiała na ZAKSĘ.
LUKAS TICHACEK: Nie wiem, kto wyrażał takie opinie, ale z doświadczenia wiem, że zawsze jest najgorzej postawić ten ostatni krok. To jest najciężej zrobić i my doświadczyliśmy tego na własnej skórze w Rzeszowie. Teraz to samo spotkało ZAKSĘ, która również nie była w stanie tego dokonać. Mam wrażenie, że rywale byli zbyt pewni siebie przed tym spotkaniem i ja się spodziewałem, że tak może być. Dlatego jechałem do Kędzierzyna pozytywnie nastawiony. Owszem, przegraliśmy swoją szansę na wywalczenie mistrzostwa już w meczu numer cztery przed własną publicznością, ale wiedziałem, że ZAKSA nie będzie miała łatwo w spotkaniu u siebie. To nie jest łatwe, żeby postawić kropkę nad „i” w takiej finałowej rywalizacji, dlatego spodziewałem się, że ZAKSA może mieć duże problemy żeby nas pokonać.
PLUSLIGA.PL:Ta pewność siebie, która biła z obozu rywali też was pewnie dodatkowo zmotywowała żeby pokazać, że to jeszcze nie koniec walki o złoto?
LUKAS TICHACEK: Motywacja jest zawsze w takich meczach i my też przed czwartym pojedynkiem u siebie mocno się motywowaliśmy, ale wiedzieliśmy, że to nie jest wcale łatwe zrobić ten ostatni krok. ZAKSA przekonała się na własnej skórze, że duża motywacja przed meczem to jeszcze nie wszystko. Swoją wyższość trzeba pokazać na boisku i utrzymać nerwy na wodzy. Głowa musi odpowiednio funkcjonować aż do ostatniej piłki. Zwycięstwo w takim spotkaniu samo nie przyjdzie.
PLUSLIGA.PL: Bardzo przeżywał pan ostatnie spotkanie w Rzeszowie, zwłaszcza drugi set, w którym nie potrafiliście wykorzystać prowadzenia 21:15. Na pana głowę posypała się fala krytyki, że można było uruchomić wtedy środkowych zamiast grać cały czas skrzydłowymi.
LUKAS TICHACEK: Fantastycznie brzmi teraz dla mnie ta cała krytyka. Szczerze mówiąc, to co mówili na mój temat ci wszyscy eksperci, to mnie tylko nakręcało i bardzo chciałem pokazać, że to my zdobędziemy mistrzostwo Polski niezależnie od tego, czy najwięcej piłek w meczu dostanie Piter Nowakowski, czy Zibi Bartman. Wygrywaliśmy przecież z ZAKSĄ wyraźnie mecze, w których graliśmy praktycznie bez środkowych i jakoś się dało, a to wynikało z poziomu naszego przyjęcia. Z kolei teraz w tym ostatnim spotkaniu miałem takie przyjęcie, że mogłem zagrać wszystkie środki metr od siatki. To przyjęcie było dla mnie znakomite. Igła może mówić co chce, ale ja mu powiedziałem po tym meczu, że gdyby tak dobrze przyjmował cały sezon, to środkowi otrzymywaliby po 20 piłek na seta. O to chodzi, że do gry środkiem muszą być odpowiednie warunki i w tym ostatnim meczu pokazaliśmy, że jak mamy dobre przyjęcie, to też potrafimy grać dużo środkiem.
PLUSLIGA.PL: Wykazał się pan w tych finałach i ogólnie play-offach dużą odpornością psychiczną, bo biorąc pod uwagę cały sezon, był chyba najbardziej krytykowanym zawodnikiem Asseco Resovii.
LUKAS TICHACEK: W ostatnim meczu z ZAKSĄ zagrałem na luzie, bo byłem przekonany o tym, że to, co spotkało nas w czwartym meczu w Rzeszowie tym razem przytrafi się naszym rywalom. Wiedziałem, że Zagumny jeszcze nie wygrał mistrzostwa Polski. Również zachowanie Fontelesa i Ruciaka nie było takie, jak zwykle. Widać po nich było duży stres i ja byłem przekonany o tym, że oni nie dadzą rady nas pokonać.
PLUSLIGA.PL: Mistrzostwo Polski na pewno cieszy, ale ogółem cały sezon był bardzo nierówny w waszym wykonaniu. Pozostał niedosyt z tego powodu?
LUKAS TICHACEK: Jak się ma na końcu sezonu złoty medal na szyi, to nie można powiedzieć, że to był nieudany sezon. Patrząc na to, jak graliśmy jeszcze kilka miesięcy temu, choćby w styczniu, a teraz, to jest tylko jeden wniosek – trzeba ufać do końca w drużynę i jej możliwości. My pokazaliśmy, że nawet z czwartego miejsca po rundzie zasadniczej jesteśmy w stanie zdobyć mistrzostwo Polski. Trzeba wierzyć do końca w zespół.
PLUSLIGA.PL: Prezes Asseco Poland – Adam Góral wystawił wam jednak dość surową ocenę za ten sezon nawet jeśli zdobędziecie mistrzostwo Polski
LUKAS TICHACEK: Owszem, były trudne momenty i porażki, które nie powinny nam się przytrafić, ale w tym momencie moim zdaniem złoty medal mówi za wszystko. Myślę, że teraz Adam Góral nie może być zdenerwowany na nas i też cieszy się z mistrzostwa.