RetroPlusLiga: Najtrudniejszy moment w historii Skry
- To był najtrudniejszy moment w historii klubu - mówi prezes Skry Bełchatów Konrad Piechocki. 10 kwietnia PGE Skra w łódzkiej Atlas Arenie miała rozpocząć turniej finałowy Ligi Mistrzów, ale z powodu katastrofy samolotu prezydenckiego w Smoleńsku impreza została przełożona o trzy tygodnie. Szefowie bełchatowskiego klubu musieli zmierzyć się z sytuacją, której nikt nie mógł przewidzieć.
96 ofiar, wśród nich prezydent RP, wicemarszałkowie Sejmu i Senatu, wielu parlamentarzystów, ludzi z pierwszych stron gazet. Skalę tej niewyobrażalnej tragedii trudno było objąć rozumem będąc 10 kwietnia w godzinach porannych w Atlas Arenie. To był moment, na który PGE Skra czekała od dawna - miała wtedy bardzo mocny skład i wielki apetyt, by powalczyć o triumf w Lidze Mistrzów. Wszystkie bilety zostały sprzedane, co miało nieść bełchatowian do półfinałowego zwycięstwa nad Dynamem Moskwa. W jednym momencie ambicje sportowe przestały być istotne. Stało się jasne, że ten turniej nie może się odbyć.
Nie wszyscy jednak byli tego zdania. Najszybciej trudną sytuację polskiego narodu zrozumieli Słoweńcy z ACH Volley Bled, którzy natychmiast wyrazili zgodę na przełożenie turnieju. Kolejni byli Rosjanie z Dynama Moskwa, a najtrudniej było przekonać szefów Trentino Volley. Problemy robił też supervisor CEV Philippe Berben, który za wszelką cenę chciał, by turniej odbył się w pierwotnym terminie. Akceptował rozgrywanie meczów bez oprawy muzycznej, a później także kibiców na trybunach. Gdy prezes Skry Konrad Piechocki poinformował, że bełchatowski zespół nie weźmie udziału w turnieju, też się tym specjalnie nie przejął informując, iż Dynamo Moskwa w tej sytuacji awansuje do finału bez gry. W końcu powstrzymała go prezydent Łodzi Hanna Zdanowska, która ze względu na żałobę narodową cofnęła zgodę na wynajem miejskiej hali.
Bełchatowscy gracze nie kryli, że czuli się wtedy mocni i gotowi na wygranie Ligi Mistrzów. Trzy tygodnie później widać było, że szczyt formy mają za sobą i choć wygrali pierwszego seta to trzy kolejne przegrali dość gładko i do finału Ligi Mistrzów awansowali Rosjanie z Dynama Moskwa. Dzień później PGE Skra nie bez trudu pokonała w starciu o brązowy medal ACH Volley Bled 3:1 i zajęła w rozgrywkach trzecie miejsce. Ale ten medal nikogo nie cieszył. Dwa lata później, w tej samej Atlas Arenie, bełchatowianie byli jeszcze bliżej triumfu walcząc w finale z Zenitem Kazań. Niebawem w naszym cyklu RetroPlusLiga przypomnimy ten moment.
Powrót do listy