RetroPlusLiga: Primaaprilisowy żart, który stał się faktem
22 lutego 2007 roku - to ważna data nie tylko w historii Skry Bełchatów, ale całej polskiej siatkówki .Tego dnia po raz pierwszy w Bełchatowie zagrał Stephane Antiga, choć nie w barwach Skry, a hiszpańskiego Portolu Majorka. Kilka miesięcy później był już graczem bełchatowskiego klubu, a siedem lat później trenerem, który poprowadził polską reprezentację do tytułu mistrza świata. Kto wie, czy gdyby nie ślepy los podczas kojarzenia par w Lidze Mistrzów, to czy na pewno Stephane związałby się z Polską?
Antiga był pierwszym, a w najgorszym wypadku jednym z pierwszych dwóch siatkarzy z najwyższej półki, którzy trafili do Polskiej Ligi Siatkówki, bo dwa sezony wcześniej w Jastrzębiu-Zdroju przez rok występował świetny Plamen Konstantinow. Ale przejście Antigi to było coś więcej - do PlusLigi trafiał siatkarz o niezwykłych umiejętnościach technicznych, wręcz magik. Gracze Skry, do której w 2007 roku przeniósł się Francuz, momentami z otwartymi ustami patrzyli na popisy Antigi na treningach. A przecież mówimy o graczach uznanych, mistrzach Polski, z których kilku wywalczyło rok wcześniej tytuł wicemistrzów świata. Antiga potrafił m.in. kilkadziesiąt razy z rzędu uderzyć piłkę dokładnie w to samo miejsce.
Co ciekawe, przejście Antigi do Skry bełchatowski klub ogłosił na kilka miesięcy przed tym, jak rzeczywiście do tego doszło. 1 kwietnia, czyli w Prima Aprilis, klub postanowił w ten sposób zażartować ze swoich fanów. Dzień później oczywiście przejście Antigi zdementowano, a 16 maja temat, za sprawą francuskiej prasy, wrócił. Konrad Piechocki, wtedy fortiga malnie wiceprezes, ale odpowiedzialny za budowę drużyny potwierdził, że Antiga zaakceptował warunki kontraktu.
- Gdy graliśmy z Portolem po raz pierwszy pomyślałem, że sprowadzenie tej klasy gracza byłoby dla nas czymś wyjątkowym. Dałem Stephane'owi swoją wizytówkę i wziąłem numer od niego. Tak na wszelki wypadek. Ten "wypadek" nastąpił niespełna trzy miesiące później - menadżerowie wiedzieli, że Francuz dostał dobrą ofertę finansową z rosyjskiego Uralu Ufa, ale waha się, czy na pewno chce trafić do położonego półtora tysiąca na wschód od Moskwy miasta. To wykorzystał Piechocki, choć finansowo nie był w stanie konkurować z ofertą rosyjskiego klubu, to jednak miał w ręku duże atuty - ustabilizowaną sytuację klubu, rosnący z roku na rok poziom ligi, a przede wszystkim wielkie zainteresowanie kibiców. Antiga przyleciał do Polski i już nigdy, oczywiście pod kątem kariery siatkarskiej, jej nie opuścił. A później został selekcjonerem reprezentacji Polski i razem z byłymi kolegami z boiska sięgnął po tytuł mistrza świata.
Antiga w BOT, a później PGE Skrze, pięć razy był mistrzem Polski oraz sięgał też po medale Ligi Mistrzów i Klubowych Mistrzostw Świata. Karierę zawodniczą też skończył w Bełchatowie, dokładnie 27 kwietnia 2014 roku, tuż po tym, jak jego zespół sięgnął po mistrzowski tytuł.
Powrót do listy