RetroPlusLiga: Stephane pożegnał się złotem
27 kwietnia 2014 roku był datą, która dla polskiej siatkówki miała wielkie znaczenie. Tego dnia karierę zawodniczą skończył Stephane Antiga, który osiem dni później, już jako selekcjoner reprezentacji Polski, przywitał zawodników na zgrupowaniu w Spale. A we wrześniu poprowadził ich do tytułu mistrzów świata.
O tym, że Antiga zostanie selekcjonerem było wiadomo już wczesną jesienią, gdy zarząd Polskiego Związku Piłki Siatkowej decydował o rozstaniu z Andreą Anastasim. Antiga ledwie kilka tygodni wcześniej wrócił do PGE Skry Bełchatów, ale w roli zawodnika. Przychodząc do Bełchatowa Francuz podpisał dwuletni kontrakt, a jego powrót był jednym z warunków ówczesnego trenera PGE Skry, który rozpoczynał wtedy pracę w tej roli - Miguela Falaski. Antiga zdawał sobie sprawę, że z nieba spadła mu oferta życia i nie wahał się, by ją przyjąć, kończąc jednocześnie bogatą karierę sportową.
- Marzę o tym, by na sam koniec zdobyć złoty medal - mówił przed finałowymi starciami z Asseco Resovią Rzeszów. A jako nowy selekcjoner dodawał, że... byłoby dobrze skończyć sezon jak najwcześniej, żeby zawodnicy mogli chwilę odpocząć przez zgrupowaniem w Spale. Nigdy w historii sportu żaden selekcjoner jakiejkolwiek reprezentacji nie miał aż tak dużego wpływu na zakończenie sezonu klubowego. Bo Antiga na boisku walczyl w finale i o swoje złoto, i o wypoczynek dla reprezentantów. Wygrał jedno i drugie.
Gdy 21 września w Katowicach biało-czerwoni sięgali po mistrzostwo świata wydawało się, że Antiga będzie trenerem reprezentacji przez wiele lat. Dwa lata później, po nieudanych igrzyskach w Rio de Janeiro, pożegnał się jednak z posadą, dzieląc los choćby Daniela Castellaniego, swojego pierwszego trenera w Polsce, który w 2009 roku poprowadził biało-czerwonych do tytułu mistrza Europy, a rok później po mundialu odchodził w niesławie.
Antiga z Polską się jednak nie rozstał, bo rok po dymisji objął ONICO Warszawa, a dziś jest trenerem żeńskiej drużyny Developres SkyRes Rzeszów. W obiema drużynami wywalczył srebrne medale w pechowych okolicznościach, bo warszawskiemu zespołowi, choć przegrał finał w trzech meczach, bardzo niewiele brakło, by sięgnąć po tytuł, a z kolei rzeszowianki skończyły sezon przedwcześnie, bo z powodu zagrożenia pandemią koronawirusa, zaledwie z jedną porażką i jednym punktem straty do Grupy Azoty Chemika Police.
Powrót do listy