Ricardo Lucarelii o PlusLidze: Jest niesamowita!
- Możecie wystawić trzy równorzędne reprezentacje. A skoro macie tylu wspaniałych polskich siatkarzy, to świadczy to o PlusLidze. Jeśli w 16-zespołowej lidze co najmniej połowa drużyn jest naprawdę dobra, to daje ci to efekt w postaci niezwykle mocnej ligi – mówi Ricardo Lucarelli, mistrz olimpijski z Rio de Janeiro.
Piacenza, która ma w składzie Lecarelliego, Robertlandy Simona, Leala czy Antoine'a Brizarda w ćwierćfinale Ligi Mistrzów przegrała z Jastrzębskim Węglem. Mistrz Polski w środę o godz. 20.30 rozegra pierwszy mecz półfinałowy z Ziraat Bankiem Ankara.
PLUSLIGA: Jak każdy Brazylijczyk pewnie marzyłeś chyba o tym, by zostać piłkarzem...
Ricardo Lucarelli, 32-letni brazylijski przyjmujący Piacenzy: Jako sześciolatek zacząłem trenować piłkę nożną. I przez sześć lat temu się poświęciłem. Więc w tym względzie byłem jak typowy Brazylijczyk - piłka nożna na pierwszym miejscu! Ale byłem typem dzieciaka, który miał smykałkę do różnych sportówwi, ćczyłem niemal wszystko, co się dało. A siatkówka była… na końcu. Z czasem, kiedy byłem już starszy, zacząłem więcej słuchać o sporcie i rywalizacji. Popróbowałem swoich sił w siatkówce i nagle polubiłem ją. A kiedy jeszcze dostrzegłem, że całkiem nieźle mi to wychodzi, po prostu kontynuowałem tę drogę. Powiedziałem sobie: OK, wchodzę w to na całego. I tak już zostało.
I miłość do futbolu nie minęła?
Ależ skąd. Nadal lubię oglądać mecze piłkarskie, tyle tylko że już z mniejszą intensywnością. W przeszłości chłonąłem ją bardziej. Teraz oglądam głównie hity.
Dlaczego Brazylia od 20 lat nie potrafi odzyskać tytułu mistrza świata w piłce nożnej?
Nie powiedziałbym, że to tylko problem Brazylii. W tej chwili wiele reprezentacji na świecie prezentuje wyższy poziom. Podobnie zresztą jak w siatkówce. W przeszłości było cztery-pięć, które wyraźnie odstawały. Obecnie jest ich dziesięć. Generalnie w sporcie poziom się wyrównał. Prosty przykład. Dwóch najlepszych napastników na świecie to Norweg i Polak – Haaland i Lewandowski. Czy reprezentują kraje, w których piłka nożna jest znaczącą siłą? No nie. Myślę, że właśnie o to chodzi. Inni się podciągnęli, przybyło dobrych drużyn, dlatego tym dawnym potęgom jest teraz trudniej.
Miałeś się na kim wzorować, jeśli chodzi o sport w Brazylii. Tak w piłce nożnej, jak i w siatkówce. Prawda?
Zabawne jest to, że jak byłem dzieckiem, to moim idolem był Zinedine Zidane. Pierwszy mundial, który oglądałem i przeżywałem, to były mistrzostwa świata w 1998 roku we Francji. W tamtym momencie on był niesamowity. Po nim oczywiście podziwiałem wspaniałych piłkarzy brazylijskich. Siatkówkę zacząłem śledzić później, kiedy byłem dużo starszy. To było gdzieś w okolicach 2010 roku. Szczególnie uwielbiałem Murilo, Dantego i Serginho. Byli moimi wzorami do naśladowania, a później, kiedy poznałem ich osobiście, kolegami.
Co dała Ci siatkówka?
Sporo fanów (śmiech). A mówiąc poważnie, znacznie szybciej dojrzałem. Dorastałem ze starszymi od siebie w reprezentacji i klubach. Nauczyła mnie odpowiedzialności, szacunku do ludzi, z którymi pracuję, intensywnej pracy, sztuki kompromisu. Mam też życie poza sportem, ale sport uczy tego, by być dobrym człowiekiem także w normalnym życiu. To najistotniejsze kwestie. Poza tym zwiedziłem świat, byłem w miejscach, w których gdyby nie siatkówka prawdopodobnie nigdy bym nie był. Poznałem różne kultury, języki i narodowości.
Obecny sezon jest już czwartym w włoskiej lidze. Jak podsumujesz ten czas?
Z całą pewnością jako naprawdę ważny. Zarówno pod względem zawodowym jak i osobistym. We Włoszech bez dwóch zdań dojrzałem. Wchodziłem do zupełnie nowego świata siatkarskiego, nie znając języka i ludzi. Do wszystkiego dochodziłem sam. Poziom ligi był niezwykle intensywny, ale to sprawiało, że rosłem w niej jako siatkarz. Nabierałem doświadczenia, coraz lepiej rozumiałem siatkówkę. Zdumiewający czas…
Ale po tym sezonie powiesz: basta, czas na zmianę?
Klamka jeszcze nie zapadła. Zobaczymy, co pokaże przyszłość. Ale na ten moment mogę potwierdzić, że myślę o zmianie kierunku i chęci poznania innej kultury. Wszystko jest otwarte.
A czy kluby PlusLigi kiedykolwiek Cię kusiły?
W ostatnich latach miałem oferty z PlusLigi i byłem naprawdę blisko. Nie dam się jednak namówić na wymienienie nazw klubów, które chciały mnie pozyskać. Ze względu na szacunek do nich. Zapewniam, że były to świetne drużyny, które obserwowałem z uznaniem. Moim głównym celem była jednak liga włoska i pewnie to był powód, dla którego nie doświadczyłem PlusLigi. Za każdym razem jak przyjeżdżałem do Polski, czułem miłość i pasję ludzi do siatkówki, więc to oczywiste, że czymś wspaniałym byłoby tu zagrać także w lidze. Na końcu zawsze gdzieś w mojej głowie wygrywały Włochy. Ale nigdy nie mów nigdy. Wszystko zależy od tego, jak będę się prezentował pod względem siatkarskim i fizycznym.
Doceniasz poziom naszej ligi?
Oczywiście. Plusliga jest niesamowita! W ostatnich latach poziom polskiej reprezentacji jeszcze się podniósł, chociaż zawsze był bardzo wysoki. Macie mnóstwo młodych dobrych zawodników, którzy pojawiają się z każdym rokiem. Kiedy gramy przeciwko Polsce, możecie wystawić trzy równorzędne reprezentacje. 36 zawodników, których możecie brać, kiedy tylko zechcecie! A skoro macie tylu wspaniałych polskich siatkarzy, to świadczy to o lidze, która także jest niezwykła. Jeśli w 16-zespołowej lidze co najmniej połowa drużyn jest naprawdę dobra, to daje ci to efekt w postaci niezwykle mocnej ligi.
Który sukces sportowy znaczy dla Ciebie najwięcej? Mistrzostwo olimpijskie w Rio do Janeiro w 2016 wywalczone u siebie w domu?
Bez wątpienia. Nawet jeśli zdobędę medal olimpijski, to już nie będzie tak samo smakował jak ten w moim kraju. To był po prostu perfekcyjny scenariusz. Mogłem te chwile dzielić z rodziną i przyjaciółmi. W tamtym czasie byliśmy poddani nieprawdopodobnej presji, bo często bywaliśmy w finałach, ale niczego nie wygrywaliśmy. Ostatecznie wiele rzeczy złożyło się w piękną całość.
Kto wygra igrzyska olimpijskie w Paryżu?
- Brazylia!
Dlaczego?
Wierzę w swój kraj i kolegów z reprezentacji. Wiem, że jesteśmy zdolni tego dokonać. Oczywiście mówię o tym uśmiechając się, bo zdaję sobie sprawę, że sześć-siedem zespołów może realnie o tym myśleć. To trochę dużo (śmiech). Mimo wszystko zdania nie zmieniam – Brazylia będzie na pierwszym miejscu!
Powrót do listy