Robert Kaźmierczak:na boisku będzie dużo walki i agresji
W niedzielę siatkarze PGE Skry Bełchatów zagrają z Asseco Resovią. - Musimy być przygotowani na każdą zmianę - mówi Robert Kaźmierczak, statystyk mistrzów Polski.
W niedzielę spotkają się dwie drużyny z problemami. Która z nich lepiej się zaprezentuje w niedzielę: PGE Skra czy Asseco Resovia?
Robert Kaźmierczak: - Na pewno jedna drużyna ma problemy, jeśli chodzi o zdobywanie punktów i wygrywanie meczów. Każdy będzie chciał zwyciężyć w tym spotkaniu i na boisku będzie dużo walki i agresji, bo PGE Skra i Asseco Resovia zawsze toczą zacięte boje. W drużynie rywali praktycznie cała czternastka jest gotowa do gry, a trener może dokonać na każdej pozycji kilku zmian. Problemy Rzeszowa polegają bardziej na tym, by odnaleźć tożsamość swojego zespołu, a czas się kończy, dlatego punkty są im bardzo potrzebne. My z kolei mamy głównie kłopoty zdrowotne. Obyśmy się z tego jak najszybciej wykaraskali. Może ostatnie wyniki nie napawają optymizmem, bo straciliśmy sześc punktów w dwóch ostatnich meczach, ale widać, że nasza gra jest dużo lepsza na skrzydłach. Rezerwowi, którzy weszli na boisko, grają bardziej regularnie i kibicom zaczyna się to podobać. Trzeba to jednak potwierdzić zdobywając punkty i wygrywając mecze.
Milan Katić, Piotr Orczyk i Renee Teppan dostają coraz więcej szans. To wpływa na ich pewność siebie na boisku?
- Patrząc pod kątem całego sezonu nie mieli zbyt wielu okazji do gry, bo rzadko dokonywaliśmy zmian. Renee na początku sezonu miał kilka szans występów w pierwszej szóstce, ale to się nie powiodło i na boisko musiał wrócić Mariusz Wlazły. Jeśli chodzi o pozostałych wymienionych graczy, to też rzadko było ich widać. Teraz kluczem jest połączenie ich gry z rozgrywającym, czyli Grześkiem Łomaczem. Widać, że wygląda to coraz lepiej, a jego piłki są coraz bardziej komfortowe dla tych graczy. Teraz trzeba przełożyć to na wynik, a to wiąże się z kończeniem ważnych akcji, bo tego nam najbardziej ostatnio brakuje. W Olsztynie mieliśmy piłki setowe, ale nie potrafiliśmy ich skończyć, podobnie było z Jastrzębiem. To decyduje o tym czy wychodzimy na prowadzenie 24:22 i mocny zagrywający zdobędzie kolejny punkt. Ogrywanie się na pewno dodaje im pewności siebie i wierzę, że w następnym spotkaniu pokażą całą swoją siłę.
Porównując dwa ostatnie mecze w wykonaniu PGE Skry oraz Asseco Resovii, to pokazaliśmy się z dużo lepszej strony w spotkaniu z Jastrzębskim Węglem, niż nasi niedzielni rywale na tle MKS Będzin.
- Na pewno Asseco Resovia szuka jakichś zmian. Wydaje mi się, że ostatnia szóstka wybiegnie też przeciwko nam, czyli Mateusz Mika zostanie w kwadracie i zastąpi go Rafał Buszek. Nie ma co jednak patrzeć na przeciwników. Analizujemy tylko kilka ostatnich spotkań. Musimy być przygotowani na każdą zmianę. Na pewno jest dużo pracy, ale będziemy gotowi do tego spotkania.
W Rzeszowie zawsze panuje gorąca atmosfera na trybunach. To będzie miało wpływ na niedzielny mecz?
- Patrząc pod kątem ostatnich spotkań, w pamięci mam mecz Ligi Mistrzów w Berlinie. To też był ciężki teren, świetna publiczność i rewelacyjne atmosfera. Myślę, że w polskich halach również musimy szukać takich rozwiązań dla kibiców, żeby fani utożsamiali się z zespołem. W Berlinie wiele osób było ubranych na pomarańczowo, a przyszły do hali na półtorej godziny przed meczem. Dla nich nie jest to samo spotkanie, ale cała otoczka jest takim małym świętem. Kiedy wychodziłem z hali około godzinę po meczu, to kibice wciąż byli wewnątrz: pili, jedli, bawili się, mogli spędzić czas ze znajomymi. Wracając do atmosfery w Rzeszowie, to jak widać, dla nas nie ma żadnego problemu. Liczymy, że zdobędziemy bardzo ważne dla nas punkty.