Robert Milczarek: czujemy się tutaj mocni
- Żeby wygrać z PGE Skrą trzeba grać do końca. Choć w każdym z setów zespół z Katowic obejmował prowadzenie, to udało nam się je odzyskać - mówił po spotkaniu z GKS-em Robert Milczarek. Dla PGE Skry było to szóste zwycięstwo przed własną publicznością bez straty seta.
Włączyć instynkt
Wygrana i pościg zakończony happy endem cieszą, ale bełchatowianie nie byli do końca zadowoleni. W pierwszym secie musieli odrobić nawet sześciopunktową stratę.
- Musimy wystrzegać się tego typu sytuacji, ponieważ - nie ujmując nic zespołowi z Katowic, bo jest bardzo mocny - rywalizując w Lidze Mistrzów, z mocniejszymi drużynami, taką przewagę odrobić może być ciężko - dodał libero PGE Skry.
- Sety zaczynaliśmy trochę uśpieni, może z nieodpowiednią koncentracją, ale najważniejsze, że w końcówce pokazaliśmy dobrą grę - ocenił Marcin Janusz. To on udanie pokierował grą, kiedy PGE Skra musiała odrabiać wspomnianą sześciopunktową stratę. - Ten pierwszy set był bardzo ważny. Mamy szeroką ławkę i wszyscy wchodzący pokazali się dziś z dobrej strony, także Bartek Bednorz, czy Milan Katić.
Najlepszym siatkarzem spotkania był jednak Patryk Czarnowski, który skończył 9/10 piłek w ataku i aż pięciokrotnie zatrzymał ataki katowiczan.
- Jestem oczywiście bardzo dumny z naszego zespołu, że zdołaliśmy odrobić tę stratę. Jednak nie możemy pozwolić sobie, aby źle wchodzić w mecz. Musimy od pierwszej piłki włączyć nasz instynkt, aby każda piłka była ważna. Nie możemy czekać na to, co się wydarzy, tylko od samego początku dyktować tempo - podsumował środkowy PGE Skry.
Szósta wygrana bez starty seta
- Rzeczywiście na naszym terenie jesteśmy nie do ugryzienia. Mam nadzieję, że tak zostanie nie tylko tutaj, ale dołożyły również dobrą grę na wyjazdach - przyznał MVP. - Kibice nam pomagają. To jest nasza hala, czujemy się tutaj mocni - dodał "Milczar".
Szansa na przedłużenie tej serii już w środę, kiedy PGE Skra zmierzy się z Treflem Gdańsk. Bilety dostępne w naszych punktach oraz online TUTAJ