Robert Milczarek: wyeliminować przestoje w grze
MKS Banimex Będzin przegrał 0-3 z Asseco Resovią nawiązując walkę jedynie w III secie z faworyzowanym przeciwnikiem. Podopieczni trenera Damiana Dacewicza mieli spore problemy z dokładnym przyjęciem zagrywki ekipy z Rzeszowa.
- Rywale zaryzykowali zagrywką, która była ich olbrzymim atutem w tych dwóch pierwszych setach i mieliśmy trochę problemy z przyjęciem, a co za tym idzie, gorzej graliśmy na wysokiej piłce – mówi Robert Milczarek, libero Banimexu Będzin. - To właśnie w głównej mierze zadecydowało o tym, że nie udało nam się nawiązać walki z Resovią. W III secie graliśmy już jednak jak równy z równym niemal do samego końca. Niestety, trochę szczęścia nam zabrakło, ponieważ piłka po ataku Lotmana nie dotknęła naszego bloku i wyszła w aut. To był ważny moment, bo powinno być 21:23, ale sędziowie dopatrzyli się otarcia bloku, którego na pewno nie było. Rywale wygrywali 24:20 i było już po meczu – mówi libero beniaminka z Będzina, który w końcówce III seta prowadził 19:18 i stracił trzy punkty z rzędu. - Niestety, te przestoje są naszą prawdziwą zmorą od początku sezonu – mówi Milczarek. - Wiele było takich setów, że potrafiliśmy sobie tę przewagę wypracować, ale nie potrafiliśmy jej utrzymać. Bardzo fajny, równy mecz zagraliśmy w Bełchatowie i od razu przełożyło się to na wynik. Później zagraliśmy dwa równe sety z Radomiem, gdzie tych przestojów też nie było, a teraz znów się nam one przytrafiły. Pokazaliśmy, że potrafimy grać, ale jak przytrafiają się nam te przestoje, to rywale nam błyskawicznie odskakują. Mamy problemy, żeby ich dogonić. Co prawda gramy punkt za punkt, ale już tej przewagi nie jesteśmy w stanie odrobić. Mam nadzieję, że w którymś meczu, najlepiej już w najbliższym, w końcu się przełamiemy i te przestoje nie będą się nam przytrafiać, bo one niweczą naszą grę – kończy libero Banimexu Będzin.
Powrót do listy