Robert Prygiel: upragniona „6” coraz bliżej
W Nowy Rok wkroczyliśmy w radosnych nastrojach, nie mogą być inne, jeśli gra zespołu się układa po naszej myśli. Jest kilka drużyn w lidze, które grają gorzej od nas, więc to cieszy, że pokazujemy waleczność, i co najważniejsze trzymamy się w czołówce – powiedział PlusLidze kapitan AZS Politechniki Robert Prygiel. Wygraliśmy z kilkoma zespołami, z którymi w ubiegłym roku Politechnika nie zdobyła nawet punktu, to dodatkowy bodziec do dalszej walki i jeszcze wydajniejszej pracy. Pokonaliśmy w ładnym stylu bezpośredniego rywala do „6”, Delectę Bydgoszcz – oby tak dalej - dodaje atakujący AZS.
PlusLiga: Pomalutku upragniona szóstka staje się coraz bardziej realna
Robert Prygiel: Bardzo ważny był dla nas mecz z Bydgoszczą, nasi rywale mówili, że to było starcie za sześć punktów i ja się z tym zgadzam. Takie mecze trzeba wygrywać. Zwycięstwo umocniło nas na piątej pozycji, mamy już sporą przewagę nad siódmym zespołem. Powoli to upragnione szóste miejsce, o które tak zażarcie walczymy od początku sezonu staje się realne. Pozostały jeszcze cztery kolejki, przeciwnicy, którzy nam zostali nie należą do czołówki, zatem otwiera się szansa na złapanie dodatkowych cennych punktów. Mam nadzieję, że naszą grą udowadniamy, że to miejsce w elicie nam się należy.
- Jak się wam pracuje z trenerem Panasem? Jakim jest człowiekiem?
- Trenera zawsze charakteryzują i oceniają wyniki, Radek w ubiegłym sezonie nie miał powodów do radości, spadł ze swoją drużyną z ekstraklasy. Dobrze, że dano mu szansę poprowadzenia zespołu w tym sezonie, bo to dobry trener. Zbudowano w Warszawie nową drużynę, jednak fakt, że obecnie tak się prezentujemy, to głównie jego zasługa. On scalił zespół i wyznaczył taką taktykę, że nasza gra wygląda tak, a nie inaczej. Jest bardzo opanowanym i spokojnym człowiekiem.
- Nie żałuje pan, że przeszedł do Politechniki?
- Nie, absolutnie, nigdy nie żałowałem. W Radomiu mam dom, więc dobrze byłoby mieszkać tam, ale do takich zmian każdy sportowiec musi przywyknąć. Sytuacja się zmieniła, klub z Warszawy mnie chciał, ja też byłem chętny grać w stolicy. Mam miłe wspomnienia z tym miastem, przecież moje młode lata spędziłem w Legii. W Politechnice mamy zupełnie inny poziom, niż był w Jadarze. Na pewno walczymy o wyższe cele, za nami już któryś z rzędu mecz na Torwarze - wypełnionym po brzegi, czego chcieć więcej, żyć, nie umierać!
- Czego można panu życzyć na Nowy Rok?
- Przede wszystkim zdrowia. Takiej formy jaką prezentujemy obecnie, żebyśmy ją kontynuowali, aby gra w siatkówkę nadal nam sprawiała taką radość.