Robert Prygiel: Warszawa zasługuje na dobrą siatkówkę
- Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że drugi mecz z Bydgoszczą będzie zupełnie inny. W siatkówce nie ma perfekcyjnej gry, zawsze popełnia się jakieś błędy, jednak my w pierwszym spotkaniu praktycznie wcale ich nie popełnialiśmy – powiedział PlusLidze kapitan AZS Politechniki Warszawskiej Robert Prygiel.
PlusLiga: Z reguły drugi mecz, grany dzień po dniu wygląda nieco inaczej. Niedzielna potyczka z Delectą Bydgoszcz nie przypominała tej sobotniej, choć także zakończyła się zwycięstwem Politechniki.
Robert Prygiel: W sobotę Delecta zagrała słabo. Mogliśmy się spodziewać, że rywale nie zwieszą głów, ale następnego dnia będą walczyć. My zagraliśmy mniej perfekcyjnie, ale na dość wysokim poziomie. Nie pozwalaliśmy przeciwnikowi rozwinąć się w zdobywaniu punktów. Delecta bardzo ryzykowała zagrywką, odrzuciła nas od siatki. Ich serwis był na trzeci metr i Maikel Salas miał możliwość rozdawania piłek jedynie na skrzydła. Element, który przesądził o naszym zwycięstwie to właśnie to, że nasi skrzydłowi bardzo skutecznie grali z wysokich piłek. Trochę rozprężenia wdarło się w trzecim secie, ale na szczęście szybko odzyskaliśmy rytm i prowadzenie 2:0 daje nam większy spokój przed rewanżem w Bydgoszczy.
- Cel jakim jest piąte miejsce coraz bliżej.
- Z jednej strony jesteśmy trochę rozżaleni, że gramy tylko o piąte miejsce, tak na prawdę na własne życzenie szansa walki o medale przeleciała nam koło nosa. Staramy się nie rozpamiętywać straconych punktów w meczach, które powinniśmy kończyć zwycięstwem. Z drugiej jednak strony wiemy, że walka o piąte miejsce może nam, jak i kibicom przynieść wiele radości. Do tej pory Politechnika borykała się z kłopotami typu utrzymanie się w ekstraklasie lub plasowała się na końcu tabeli. Teraz za naszą sprawą możemy wpisać się w karty historii i zająć piąte, najlepsze miejsce w historii klubu. Jest o co walczyć, bo piąte miejsce jest premiowane grą w europejskich pucharach. Warszawa zasługuje na tej rangi spotkania, wystarczy spojrzeć, jak chętnie publiczność przychodziła na Torwar, na mecze z czołowymi zespołami. Ludzie w stolicy kochają siatkówkę i będą dumni, jak ich zespół będzie grać z klasowymi, europejskimi drużynami.
- Politechnika w kończącym się już sezonie była jedną z nielicznych drużyn, które wygrały ze wszystkimi zespołami z czołowej czwórki.
- To na pewno jest jakaś satysfakcja. Niestety za tydzień dwa, nikt nie będzie o tym pamiętał. Liczyło się tylko to, żeby do tej czwórki awansować, może w przyszłym sezonie nam się to uda. Mogliśmy być niespodzianką ligi, zdobywając ten upragniony brązowy medal. Cóż, powinniśmy wyciągnąć z tego wnioski. Ja się cieszę, że nasza, bardzo fajna ekipa przeszła przez sezon bez większych problemów zdrowotnych, bez poważniejszych kontuzji. Nie wszystkim w lidze to się udało.
- Piąte miejsce, występy w pucharach oraz chęć walki o medale w przyszłym sezonie wiąże się z pewnymi wzmocnieniami. Czy klub już się nad tym zastanawia?
- Jak co roku, tak i teraz z pewnością będą jakieś rotacje. To jest rzeczą naturalną. Jest to uzależnione od budżetu. Myślę, że jak w tym momencie nie wykorzysta się tego, co się dzieje wokół siatkówki w Warszawie - a dzieje się dobrze - to będzie wielka szkoda dla tej dyscypliny. Mam na myśli współpracę z obecnymi sponsorami, którzy w tym sezonie wywiązują się ze swojej roli bardzo dobrze. Spokój jaki mamy my, zawodnicy powoduje, że możemy skupiać się na graniu, a nie na innych rzeczach, jak to często bywało. Jestem pewien że my swoją grą także się do tego przyczyniliśmy. Popularność siatkówki w Warszawie jest większa, publiczność chętnie przychodzi nie tyko na Skrę czy Resovię, ale także na Fart Kielce – bo wynik jest sprawą otwartą. Dostarczamy ludziom dużo emocji, i nie można tego zmarnować.
- Twój kontrakt ze stołecznym klubem wygasa z końcem sezonu.
- Bardzo chciałbym zostać w Warszawie, ale zdaję sobie sprawę z tego, że priorytetem dla klubu są inni kluczowi zawodnicy – jak choćby Michał Kubiak. Zapewne po skończeniu sezonu rozpoczną się rozmowy. Jestem przekonany, że pani prezes Jolanta Dolecka będzie chciała utrzymać dobry skład zespołu, a w miarę możliwości jeszcze go wzmocnić. Wszystko będzie zależeć od budżetu.