Roberto Piazza: potencjalnie Zenit najlepszy, ale…
- Jeśli Rzeszów zagra tak jak w Nowosybirsku, to naprawdę mogą sprawić niespodziankę, bo moim zdaniem zagrali tam najlepszy mecz sezonu - mówi przed Final Four Ligi Mistrzów trener Jastrzębskiego Węgla, oceniając szanse PGE Skry Bełchatów i Asseco Resovii Rzeszów w berlińskim turnieju.
Rzeszowska żądza zwycięstwa
Asseco Resovia Rzeszów jest aktualnie w bardzo dobrej dyspozycji. I nie mówię tego dlatego, że wygrali z nami rywalizację półfinałową w PlusLidze. Podczas tych trzech meczów widziałem po twarzach wszystkich zawodników Resovii, że są gotowi do gry. W ich oczach była pasja, chęć walki. Tego wszystkiego nie widziałem ostatnio w oczach siatkarzy bełchatowskiej Skry. Definitywnie nie. Może dlatego, że po prostu są zmęczeni. Do tego mają jeden wielki problem - kontuzję Michała Winiarskiego, który moim zdaniem jest niezwykle istotnym ogniwem tej drużyny. „Winiar” nie jest zwykłym graczem, to zawodnik, który może zrobić różnicę. Jestem jednak przekonany, że polski półfinał będzie zaciętym i bardzo intensywnym widowiskiem.
W drugim półfinale sytuacja wydaje się bardziej klarowna. Sądzę, że Kazań nie wypuści z rąk wielkiej szansy.
W finale szanse pół na pół
W finale każdemu z zespołów daję pięćdziesiąt procent szans na końcowy sukces. Oglądałem rywalizację play off rosyjskiej ekipy z Halkbankiem Ankara. U siebie wygrali gładko, ale na wyjeździe mieli spore kłopoty i ostatecznie przegrali w tie breaku. A przecież Halkbank w obydwu pojedynkach wystąpił bez swojego najlepszego zawodnika, Juantoreny.
Mimo to sądzę, że Zenit Kazań plasuje się odrobinę wyżej pod względem poziomu, niż pozostali uczestnicy Final Four. Gdyby był to typowo rosyjski zespół, mogłaby ich pogrążyć presja. Ale spójrzmy kto tam gra - Leon, Salparow, Anderson, Marouf…Rosjan jak na lekarstwo. To naprawdę bardzo mocny zespół, poszczególni gracze mogą zdecydować o wyniku w pojedynkę.
Przed rywalizacją Rzeszowa z Lokomotiwem Nowosybirsk powiedziałem w jednym z wywiadów, że szanse obu drużyn oceniam pół na pół. Teraz, przed ewentualnym starciem finałowym siatkarzy Andrzeja Kowala z Zenitem mówię dokładnie to samo. Choć uważam, że rosyjski team ma większy potencjał, to w tego typu rywalizacji nie tylko potencjał ma znaczenie. Jeśli Rzeszów zagra tak, jak w Nowosybirsku, to naprawdę mogą sprawić niespodziankę, bo moim zdaniem zagrali tam najlepszy mecz sezonu.
Włoska nostalgia
Nie jestem zaskoczony, że w turnieju finałowym zabraknie reprezentanta mojego kraju, ale i nie jestem z tego powodu szczęśliwy.
Pracuję obecnie w Polsce, podobnie jak kilku innych włoskich szkoleniowców. Jak pani myśli, dlaczego? Może dlatego, że włoska szkoła siatkówki jest dobra, a może ze względu na problemy w rodzimym siatkarskim środowisku. Włoską siatkówkę pożera biurokracja.
Dodatkowo, nasze drużyny nie wykorzystały swojej szansy w tegoroczne edycji Ligi Mistrzów, szczególnie Perugia grając ze Skrą przed własną publicznością. Jeśli ktoś daje nam prezent, a my nie chcemy go przyjąć, to tracimy swoją szansę. Można mieć dwunastu mocnych zawodników, ale nie mieć mocnego zespołu. A można też mieć sześciu średniej klasy zawodników i bardzo dobry zespół.