Roberto Santilli: brawa dla Nikodema Wolańskiego
Kontuzje nie omijają w tym sezonie zawodników PlusLigi. Ostatnio dość dotkliwie dotknęły siatkarzy Jastrzębskiego Węgla - Lukasa Kampę, Juliena Lyneela i Nikodema Wolańskiego. Czy wszyscy gracze górniczej ekipy zdążą wykurować się do play offów?
Mimo kłopotów zdrowotnych, o których klub poinformował tuż przed starciem Jastrzębskiego Węgla z Cuprumem Lubin, Pomarańczowi pewnie pokonali „Miedziowych”, a zmiennicy, Nikodem Wolański i Wojciech Ferens zagrali świetne zawody. Ten drugi zresztą został nagrodzony statuetką MVP.
- Jestem szczęśliwy, że w tak trudnym dla nas momencie zespół stanął na wysokości zadania, potrafił jakoś przezwyciężyć te wszystkie problemy, które nas ostatnio dotknęły. Wielkie brawa dla wszystkich zawodników, ale największe dla Nikodema Wolańskiego, bo jeszcze w czwartek rano nie był zdolny do gry - skomentował Roberto Santilli. Dodał, że było to ważne spotkanie, po którym jego zespół wykonał krok naprzód. - Nie chodzi mi nawet o punkty w tabeli, ale o to, że w ciężkich chwilach byliśmy razem, nie podłamaliśmy się, tylko zwarliśmy szyki i mocno walczyliśmy.
Nikodem Wolański dwa dni przed spotkaniem 24. kolejki PlusLigi wybił kciuk i przez cały ten czas zmagał się z ogromnym bólem. Jeszcze w czwartek rano nie było wiadomo, czy będzie w stanie odbijać piłkę, ale ból uśmierzono środkami farmakologicznymi i 25-letni siatkarz przystąpił do gry. Lukas Kampa, który od prawie dwóch tygodni zmaga się z dyskopatią w odcinku piersiowym kręgosłupa widząc, że jego młodszy kolega cierpi, postanowił go zastąpić i zgłosił gotowość do meczu. Na to jednak nie przystał włoski szkoleniowiec.
- Wprawdzie bardzo szybko dochodzi do zdrowia po kontuzji, ale jednak byłoby to zbyt duże ryzyko. Jestem odpowiedzialny za zespół i za zdrowie zawodników - argumentował swoją decyzję Santilli.
Wolański nawet przez moment nie dał po sobie poznać, że gra z kontuzją. Zaraz po zakończeniu rywalizacji stwierdził nawet, iż nic nie czuje. - Za to w piątek rano pewnie będę zwijał się z bólu - mówił z uśmiechem na ustach ten niezwykle sympatyczny zawodnik.
- Na dodatek spisał się bardzo dobrze, to też należy podkreślić - akcentuje Santilli. - Podobnie zresztą jak Wojtek Ferens, który zastąpił Juliena Lyneela. Nikodem perfekcyjnie zrealizował taktykę, ale trzeba oddać, że cała reszta mu w tym pomogła.
Lyneel doznał urazu mięśnia przywodziciela trzy dni przed starciem z Lubinem, jednak tutaj sytuacja jest już mniej optymistyczna. Cały jastrzębski sztab mocno pracuje nad tym, by jak najszybciej postawić Francuza na nogi, ale czy zdążą tego dokonać przed najważniejszą częścią sezonu, która zacznie się już w ostatnim tygodniu marca?
- Postanowiliśmy dać jemu i sobie jeszcze tydzień, żeby zobaczyć jak to wszystko się potoczy. Chcemy wnikliwie przeanalizować wszystkie możliwości i zobaczyć w jakim tempie przebiega leczenie - tyle na dziś mógł powiedzieć Roberto Santilli.
Dobra wiadomość dla fanów drużyny z Jastrzębia-Zdroju jest taka, że najprawdopodobniej przed meczem z ONICO Warszawa szkoleniowiec będzie miał już do dyspozycji obydwu rozgrywających. - Na pewno jednak nie będziemy się spieszyć, bo najbardziej potrzebujemy ich zdrowych na play offy - zakończył Włoch.
Powrót do listy