Roberto Santilli chce drużyny z charakterem
Trzeci sezon w PlusLidze i trzeci raz podobne wyzwanie - składanie drużyny praktycznie od podstaw. Tym razem jednak Jastrzębski Węgiel nie zapowiada walki o ligowe złoto, ale budowę silnej mentalnie i walczącej na zabój ekipy, której kluczową postacią ma być nie rosyjski gwiazdor Abramow, ale 22-letni rozgrywający Grzegorz Łomacz.
- PlusLiga: Jak wyglądały pierwsze tygodnie przygotowań Jastrzębskiego Węgla do nowego sezonu?
- Roberto Santilli: Skupiliśmy się wyłącznie na budowaniu tężyzny fizycznej zawodników, którzy mieli przerwę w treningach. Tak będzie również przez kolejne 14 dni. Potem zabierzemy się za szlifowanie umiejętności technicznych, a na końcu przyjdzie czas na sparingi. Planujemy kilka meczów z polskimi i zagranicznymi zespołami, ale na razie jedyną potwierdzoną imprezą jest tradycyjnie, turniej w Zdzieszowicach.
- Jest pan zadowolony z formy swoich podopiecznych?
- Większość zawodników stawiła się w klubie w dobrej kondycji fizycznej. Jedynie Grzegorz Pająk ma problemy z kolanem - jak poważne okaże się w ciągu najbliższych kilku dni. We wtorek wrócili do Polski Australijczycy i w środę po południu rozpoczną treningi - wtedy okaże się w jakiej są dyspozycji. Nasz rozgrywający Grzegorz Łomacz zacznie przygotowania najpóźniej w czwartek, ale o niego akurat jestem spokojny.
- Z drużyną trenuje też Adrian Patucha. Po co panu kolejny atakujący?
- Adrian Patucha jest u nas na testach. Muszę przyznać, że na razie jestem z niego bardzo zadowolony. Przestawiłem Patuchę na przyjęcie i radził sobie nie najgorzej. Być może więc w ostateczności tam go ulokuję. Ćwiczymy różne warianty ustawiania zawodników - może w trakcie treningów odkryjemy jakieś nowe, korzystne dla drużyny rozwiązania.
- Co z Igorem Yudinem - wróci na przyjęcie?
- Dopóki ja jestem trenerem Jastrzębskiego Węgla, Igor będzie grał jako atakujący. Rozmawiałem z nim kilka dni temu i nie ma nic przeciwko mojej decyzji. Moim zdaniem na przyjęciu nie rozwijałby się tak dynamicznie, jak w ataku i nie grałby na tak wysokim poziomie. Chciałbym, żeby to Igor był w mojej drużynie atakującym numer jeden, ale podobnie jak w poprzednim sezonie, do walki będę posyłał tych, którzy będą w najwyższej dyspozycji.
- Planujecie jeszcze jakieś inne wzmocnienia?
- W tym tygodniu prawdopodobnie dołączy do nas Ukrainiec Dmitrij Babkow, może jeszcze ktoś inny. Mamy sporo czasu, być może uda się znaleźć jakiegoś wartościowego zawodnika na przyjęcie. Jeżeli nie, to ci którzy są też dadzą sobie radę.
- W jakiej dyspozycji jest Paweł Abramow?
- Abramow ma 30 lat i jest dość styranym zawodnikiem, więc musimy dbać o niego szczególnie. Na razie uczymy się rosyjskiego gracza - na co go naprawdę stać i ile może z siebie dać. Jestem pod jego ogromnym wrażeniem, bo to prawdziwy profesjonalista. Na razie nie zmuszamy go, żeby dawał z siebie maksimum, ale i tak widać, że jest w dobrej formie.
- Ma szansę być tak charyzmatycznym liderem, jak Guillaume Samica?
- Na razie trudno powiedzieć co Paweł będzie w stanie dać drużynie. Dopiero w nią wchodzi, poznaje się z kolegami. To zupełnie inny zawodnik, niż Samica, ale Samik to siatkarz jedyny w swoim rodzaju. To wyjątkowa, dość specyficzna osoba i trudno porównać Francuza z kimkolwiek innym. Było wielką przyjemnością i radością mieć kogoś takiego, jak on w drużynie. Bardzo dobrze wpływał na kolegów, potrafił rozładować najcięższą atmosferę, miał na każdą okazję gotowy żart, czasami też żartował w najmniej odpowiednich momentach. Taki zawodnik jest niezwykle pożyteczny zwłaszcza wśród polskich graczy, którzy na ogół są spokojni, skoncentrowani, czasem nawet ospali. Samica ciągle coś robił, a jak nie robił, to przynajmniej mówił. Czasami coś głupiego, ale zawsze śmiesznego.
- A jaki jest Abramow?
- Abramow jest bardzo spokojny. Właściwie to taki typowy Rosjanin, z jednym tylko wyjątkiem - w przeciwieństwie do większości swoich rodaków bardzo dobrze mówi po angielsku. Jest jeszcze jedna różnica - jest bardzo pracowity, podporządkowany i z pokorą wykonuje wszystkie zalecenia. W zeszłym tygodniu przez kilka dni miał temperaturę, a mimo to przychodził na treningi i wykonywał takie same ćwiczenia, jak pozostali. Abramow stanowi dobry przykład dla swoich młodszych kolegów w drużynie - jako zawodnik i jako człowiek. Podeszli do niego z małym dystansem, ale już po pierwszym treningu lody zostały przełamane.
- Kto będzie teraz kapitanem Jastrzębskiego Węgla?
- Nie tylko z Pawła Abramowa mogą i powinni brać przykład zawodnicy. Jego imiennik - Paweł Rusek jest równie dobrym wzorem do naśladowania. Zawsze gotowy do pracy, zawsze otwarty na rady. Poza tym jest obecnie najbardziej doświadczonym stażem zawodnikiem Jastrzębskiego Węgla. Na pewno to on będzie takim nieformalnym kapitanem zespołu. Gdyby decyzja zależała wyłącznie ode mnie, a libero mógłby piastować tę funkcję, wybrałbym Pawła. Tym razem jednak zadecyduje drużyna, na pierwszym treningu w kompletnym składzie.
- O co będzie walczyli w sezonie 2009/2010?
- Zawsze chcemy walczyć o złoto, ale nie zawsze jest to możliwe. Dla nas najistotniejsze jest by ukształtować w sobie mentalność zwycięzców. Nie możemy tylko mówić, że chcemy wygrać medal, ale musimy walczyć do ostatniego gwizdka, pokazać wojowniczy charakter, wolę walki i nie uginać kolan przed teoretycznie silniejszymi rywalami. To jest nasz cel na nadchodzący sezon.
- To sporo, ale jednocześnie bardzo niewiele...
- Straciliśmy kilku ważnych zawodników, jak Samica, Jurkiewicz, Prygiel. Jednych z wyboru, inni odeszli sami. Najbardziej żałuję Wojtka Jurkiewicza, bo na środku możemy odczuć najdotkliwsze braki. W związku z tym klub zdecydował, że w tym roku stawiamy na ogrywanie młodości. Nadszedł czas, żeby zawodnicy tacy jak Łomacz czy Yudin grali wreszcie w wyjściowym składzie. Jeżeli klub chce budować perspektywiczną drużynę - a takie zamiary mają w Jastrzębiu - musi oprzeć fundamenty na kilku stałych zawodnikach, najlepiej młodych. Dla mnie jednym z najważniejszych graczy będzie Grzegorz Łomacz. Wokół niego chcę zbudować zespół. Dzięki doświadczeniu jakie nabył w reprezentacji, zyska więcej pewności siebie i swoich umiejętności. To na pewno zaprocentuje w lidze.