Roberto Santilli: czterech kandydatów do olimpijskiego złota
Były trener Jastrzębskiego Węgla, obecnie Iskry Odincowo uważa, że reprezentacja Polski jest jedną z czterech drużyn, które będą liczyć się w walce o zwycięstwo w turnieju olimpijskim w Londynie. Groźne będzie także USA i Niemcy.
PlusLiga: Regularnie śledzi pan postępy polskiej kadry. Jakie są pana spostrzeżenia?
Roberto Santilli: Reprezentacja Polski ma w składzie kilkunastu zawodników, którzy potrafią grać na bardzo wysokim poziomie. Zmiennicy wchodzą i utrzymują jakość - to jest wasza najsilniejsza broń. Druga sprawa, to stabilność wysokiej dyspozycji. W tej materii polski zespół zrobił kolosalny krok naprzód, a pokazały to chociażby wygrane pojedynki z Brazylią w Lidze Światowej oraz finałowy turniej w Sofii. Siatkarze Anastasiego potrafią nie tylko rywalizować z najlepszymi, ale także, w kluczowych momentach walki pokonywać ich. Oczywiście, Brazylia miała swoje problemy w LŚ i to należy wziąć pod uwagę. Niemniej uważam, że polski zespół jest na właściwej drodze i jestem przekonany, że na igrzyskach olimpijskich będzie znaczącą siłą.
- Jak bardzo znaczącą?
- W Londynie spotkają się cztery równorzędne drużyny - Brazylia, Rosja, Polska i Włochy. Moim zdaniem, mistrz olimpijski zostanie wyłoniony spośród nich. Tuż za nimi są Niemcy i zawsze groźne USA. Choć bez Lloy'a Balla to już zupełnie inna drużyna, wciąż mają niesamowicie silną motywację i umiejętność mobilizacji w najważniejszych momentach.
- Bernardo Rezende ponownie zaprosił do współpracy Ricardo. To dobry pomysł?
- Brazylia przez wiele lat wygrywała wszystko jak leci. Potem, po odejściu z kadry Ricardo, zaczęły się kłopoty, których finał nastąpił w Pekinie. Próbowali jakoś zastąpić Ricardo i z duetem Bruno-Marlon wygrali mistrzostwa świata w 2010 roku, ale nie zdołali osiągnąć tak genialnego poziomu, jaki prezentowali do 2007 r. Teraz, choć wrócił Ricardo, wciąż są daleko od tamtej fantastycznej Brazylii. Przede wszystkim są pięć lat starsi. Poza tym, nowi gracze , którzy weszli do drużyny nie prezentują tak wysokiej jakości, jaką demonstrowali choćby Nascimento czy Gustavo. Na pewno grając z Ricardo będą inną drużyną niż z Bruno, bardziej kreatywną. Ale czy bardziej skuteczną?
- Aleksander Butko stwierdził niedawno, że w ciągu ostatnich pięciu lat siatkówka bardzo się zmieniła i teraz Ricardo jest głównie dziurą w brazylijskim bloku. Zgadza się pan z tą opinią?
- Nie, absolutnie. To typowo rosyjski punkt widzenia. Dla Rosjan blok to jeden z kluczowych elementów siatkówki, ale nie dla Brazylijczyków, Argentyńczyków czy Włochów. Przecież Marlon jest tego samego wzrostu co Ricardo i jakoś nie był dziurą w bloku. Jeśli brazylijski rozgrywający jakimś sposobem zdoła wrócić do tej szybkości i finezji, jaką prezentował w 2007 roku, nie będzie miał równych sobie.