Roberto Santilli ocenia
- To był czas zmian i nowych szans. Były one kluczem do sukcesu, bo uważam, że możemy mówić o sukcesie - stwierdził Roberto Santilli podsumowując sezon 2008/2009 i swoją dwuletnią pracę w Jastrzębskim Węglu.
Przed sezonem 2008/2009 w Jastrzębiu zbudowano zespół bez wielkich indywidualności, jak chociażby Dawid Murek, ale za to bardziej zbilansowany, wyważony. - Moim zdaniem ta koncepcja zdała egzamin znacznie lepiej, niż poprzednia. Kilku zawodników, którzy rozpoczynali rozgrywki na ławce rezerwowych dojrzało do gry w pierwszej szóstce i zastąpiło pewniaków - podkreślił trener Roberto Santilli.
Dlatego też, gdyby decyzja zależała od niego, dokonałby zaledwie dwóch, trzech zmian w obecnym składzie. Z dwóch powodów. Po pierwsze, bo to grupa dobrych, rzetelnych i pracowitych siatkarzy. Po drugie, tworzą prawdziwy kolektyw - zespół, który chce i lubi pracować razem, który się doskonale rozumie. Czują się razem pewnie i chcą doskonalić swoje umiejętności, a to jest niezwykle istotne.
- Uważam, że to najbardziej inteligentna droga budowania zespołu - zachować trzon i dokonywać w nim tylko kosmetycznych zmian, tworząc w ten sposób tradycję i powodując przywiązanie zawodników do miejsca, drużyny, klubu.
Mówiąc te słowa Roberto Santilli był praktycznie pewien, że jego polska kariera dobiegła końca. Żegnając się z Jastrzębskim Węglem ocenił postępy swoich podopiecznych:
Libero: Paweł Rusek
Rufio to niesamowicie pracowity zawodnik. Może nie jest jakimś wybitnym talentem, ale dzięki rzetelności i hektolitrom potu wylanego na treningach, staje się coraz lepszym graczem. Postęp widać zwłaszcza w grze defensywnej. Miał świetny początek sezonu. W końcówce pojawiły się problemy z przyjęciem, ale podobne mieli też pozostali przyjmujący. Pojedynki z Bełchatowem były w jego wykonaniu słabe, ale to nie powinno rzutować na ocenę gry tego zawodnika w całym sezonie, bo byłoby dla niego krzywdzące.
Może faktycznie czasami, w meczach o stawkę paraliżuje go presja, ale to minie z wiekiem i nabywanym doświadczeniem. Mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że Rusek jest znacznie dojrzalszym zawodnikiem, niż dwa lata temu, gdy obejmowałem stery w Jastrzębiu.
Przyjęcie: Benjamin Hardy, Guillaume Samica, Sebastian Pęcherz, Rafa
Jestem zadowolony z postępów Sebastiana Pęcherza i myślę, że w składzie, którym dysponowałem był najbardziej utalentowany w elemencie przyjęcia. Na początku sezonu powiedziałem mu, że ma wszelkie szanse, by stać się jednym z najlepszych polskich przyjmujących, ale musi bardzo ciężko pracować. Zrozumiał i naprawdę dawał z siebie wszystko, tyle, że kontuzja pokrzyżowała mu plany. Gdyby nie uraz, pewnie byłby podstawowym zawodnikiem mojej drużyny.
Rafa z kolei to taki dobry duch zespołu. Kiedy podczas meczu wszystko szło dobrze, stał pokornie w kwadracie i dopingował kolegów. Gdy natomiast zaczynały się problemy i spoglądałem w stronę rezerwowych, widziałem tylko Rafę - gotowego do walki, z wojownicza postawą i ogniem w oczach, które wręcz krzyczały do mnie: - "wpuść mnie na boisko, chcę grać”. Zawsze był pełen entuzjazmu, którego nic nie było w stanie zabić. Zawodnik z takim nastawieniem to skarb.
Podobnie Francuz Samica, który oprócz nieprzeciętnych umiejętności w ataku ma jeszcze jedną, cenną cechę - potrafi być mentalnym liderem drużyny, rozładować napięcie i mieć naprawdę dobry wpływ na zespół. Było to widoczne szczególnie w spotkaniu w Treviso, gdy staliśmy przed bardzo trudnym zadaniem, wychodząc z Łomczem i Yudinem. Wtedy pokazał, że jest prawdziwym liderem w każdej tego słowa postaci.
Atak: Robert Prygiel, Marcin Grygiel, Igor Yudin
Igor Yudin i Grzegorz Łomacz to zawodnicy, którzy przysporzyli mi w minionym sezonie najwięcej radości.
Nieustannie powtarzałem Igorowi, że ma kolosalny talent, ale musi coś zmienić, żeby osiągnąć sukces. Dlatego przestawiłem go na atak. Początkowo nie do końca zgadzał się z moją decyzją. Tłumaczyłem mu więc, że ma ogromny potencjał w ataku i na tym powinien skupić się przede wszystkim. Zagrał kilka naprawdę wspaniałych meczów – w Treviso, Kędzierzynie czy Bełchatowie i myślę, że powoli przyzwyczaja się do myśli, iż powinien zostać atakującym, choć z tego co wiem, w kadrze Australii nadal pozostanie przyjmującym.
Brakuje mu jeszcze regularności, ale to przyjdzie wraz z częstotliwością występów w pierwszym składzie.
To, że wreszcie opuścił kwadrat rezerwowych zmieniło go też mentalnie. Uwierzył w siebie i swoje możliwości. Dotąd uważał, że jest zbyt młody i zbyt niedoświadczony, by wchodząc na boisko grać pierwsze skrzypce i radykalnie zmienić obraz gry. Ostatnie trzy miesiące pokazały natomiast, że dojrzał do swojej roli i potrafi brać ciężar ataku na siebie, kończyć najistotniejsze piłki.
Dla Marcina Grygiela to był stracony sezon ze względu na kontuzję. Nie wiadomo co będzie dalej. Jeśli zawodnik nie wróci do pełni sił, być może trzeba będzie rozejrzeć się za zmiennikiem dla Igora.
Klub postanowił zrezygnować z Roberta Prygla. Nie będę tego komentował. Chcę natomiast podziękować mu za to, że był świetnym kapitanem i że jest wspaniałym człowiekiem. Był niezwykle ważną częścią mojej drużyny, choć najczęściej krył się za plecami kolegów, był milczący. Nie jest typem showmana, nie jest tak spektakularnym graczem, jak Samik, ale wnosił ogromną wartość. Niektórzy tego nie doceniali. Być może docenią, gdy opuści zespół i przyjedzie na jego miejsce nowy.
Środek: Wojciech Jurkiewicz, Adam Nowik, Patryk Czarnowski
Wojciech Jurkiewicz to najlepszy blokujący PlusLigi, więc chyba wszelki komentarz jest zbędny. Po zmianie rozgrywającego udowodnił, że również w ataku posiada spory potencjał. Pod koniec sezonu grali z Grześkiem krótkie praktycznie z zamkniętymi oczami. Dwa lata postępów w każdym elemencie. Do tego, co już osiągnął powinien jeszcze dodać odrobinę pracowitości i większą odrobinę wiary we własne możliwości.
Patryk Czarnowski pokazał już sporo w ataku i zagrywce, ale uważam, że jeszcze drugie tyle potencjału w nim drzemie. Przy dobrym rozgrywającym gra na skuteczności nawet 80-procentowej. Zrobił też krok do przodu, jeśli chodzi o blok i co najmniej dwa kroki w kierunku stabilnej zagrywki, z którą w poprzednim sezonie miał olbrzymie kłopoty. Bardzo się stara i bardzo chce wygrywać, czasami nawet za bardzo i wtedy popełnia błędy. Chłodna głowa to chyba jedyne czego brakuje mu w tej chwili, ale to przyjdzie wraz z doświadczeniem.
Adam Nowik to niezwykła osobowość. Może i powinien być wzorem dla młodszych kolegów. Zawsze był pierwszy na treningach i ciągle chciał się uczyć, doskonalić. Nigdy nie był zmęczony, chory, nigdy nie narzekał, nie marudzi. Ma 32 lata, ale wciąż jest głodny wiedzy, a pojęcie "niemożliwe” dla niego nie istnieje. Ciągle przychodził do mnie i pyta co powinien poprawić, a potem w stu procentach realizował moje zalecenia i uwagi.
Rozegranie: Nico Freriks, Grzegorz Łomacz
Nico Freriks zawiódł, ale to chyba wiedzą wszyscy. Rozmawiałem z nim wielokrotnie i on sam również był świadom, że nie tak miało to wyglądać. Najlepszym rozwiązaniem dla klubu i Nico byłoby rozwiązanie kontraktu.
Cóż, czasami dokonuje się dobrych, a czasami nie najlepszych wyborów. Ten nie był trafiony.
Choć, z drugiej strony, swoją szansę dostał Grzegorz Łomacz i niewątpliwie był jednym z odkryć minionego sezonu. Przyszedł do Jastrzębia praktycznie jako junior, dziś mogę śmiało powiedzieć, że jest ukształtowanym graczem. Ma wielki talent i bardzo silną osobowość. Jest spokojny, nie panikuje w sytuacjach ekstremalnych, a do tego sporo widzi na boisku. Teraz musi tylko pracować i rozwijać swój potencjał - grać, grać i jeszcze raz grać. Myślę, że ten zawodnik może zrobić wielką karierę.