Roberto Serniotti: Nie liczą się indywidualności, ale drużyna
Roberto Serniotti, włoski szkoleniowiec Asseco Resovii ma na swoim koncie sporo sukcesów. M.in. w sezonie 2004/2005 prowadząc francuski Tours VB wygrał Ligę Mistrzów.
- To był dla mnie wielki sukces. Potem jeszcze miałem okazję cieszyć się z wygranej LM pracując jako drugi trener w Trentino Volley – mówi Roberto Serniotti. - Liga Mistrzów jest więc dla mnie wyjątkowa i bardzo lubię w niej grać razem ze swoimi zespołami. Zrobię wszystko, żeby awansować do niej z Asseco Resovią – mówi włoski szkoleniowiec, który w Trento miał okazję współpracować z Radostinem Stojczewem, ale zachowaniem zupełnie nie przypomina charyzmatycznego Bułgara.
- Miałem duże szczęście, że w Trento przez trzy sezony mogłem pracować z takim fachowcem, jak Rado. Pod względem charakteru i zachowania jesteśmy zupełnie inni, ale myślę, że dla zespołu lepiej jest jak trener i jego asystent mają różne osobowości i mogą się uzupełniać – mówi Serniotti, który był też drugim trenerem w reprezentacji Francji oraz w reprezentacji Włoch. - Inna jest specyfika pracy w zespole ligowym, a w reprezentacji. Miałem to szczęście, że współpracując z trenerem Gian Paolo Montalim mogłem się cieszyć w Rzymie ze złotego medalu mistrzostw Europy w 2005r. To był ten sam sezon, w którym wygraliśmy z Tours Ligę Mistrzów. Z kolei dwa lata wcześniej na ME w 2003r. w Niemczech współpracowałem z trenerem Philippe’m Blain’em w kadrze Francji, która wtedy była wicemistrzem Europy. Jeśli chodzi o różnice pracy w klubie i w reprezentacji myślę, że największa jest taka, że w drużynie narodowej trener ma większe pole manewru i teoretycznie może mieć do dyspozycji wszystkich najlepszych siatkarzy danej drużyny. Z drugiej strony, sezon reprezentacyjny trwa krótko, dlatego bardzo ważna jest stabilizacja i możliwość pracy z daną kadrą przez większy okres czasu. Dużo federacji zatrudnia jednak trenerów po to, żeby osiągnąć konkretny wynik w danym turnieju, co stwarza dodatkową presję i nie sprzyja długofalowej pracy z grupą siatkarzy w cyklu czteroletnim. Natomiast cierpliwość i konsekwentna praca zwykle w końcu przynoszą efekty – mówi Serniotti, który na pytanie o jego filozofię pracy odpowiada.
- Moją myślą przewodnią jest to, żeby z każdym dniem i treningiem moja drużyna rozwijała się i stawała się coraz lepsza i mam nadzieję, że tak też będzie w Rzeszowie. Jeśli każdy z zawodników indywidualnie robi postępy, to jest większa szansa na to, że to się później przekłada na coraz lepszą grę całego zespołu. Dla mnie nie jest tylko istotne, żeby pracować z drużyną, w której znajdują się wielkie indywidualności, ale żeby stworzyć dobrą drużynę. Myślę, że np. w Berlinie to zdało egzamin, bo jeśli popatrzymy na możliwości naszych poszczególnych siatkarzy, to nie są to czołowe nazwiska w Europie czy na świecie, ale grupa dobrych zawodników, którzy potrafią świetnie funkcjonować jako drużyna. Pamiętam też, że kiedy kilka lat temu pracowałem jako pierwszy trener Roma Volley, to w drugim roku pracy dysponowałem grupą naprawdę mocnych siatkarzy, ale nie stworzyliśmy wspólnie tak dobrej drużyny żeby osiągać sukcesy. W zespole bardzo ważne jest to, żeby każdy z zawodników i sztab trenerski szli w jednym kierunku i dążyli do wspólnego celu – niezależnie od tego kto gra więcej a kto mniej – kończy włoski szkoleniowiec Asseco Resovii.