Rozalin Penczew: wierzę, że jeszcze wrócę do PlusLigi
Rozpoczyna się kolejny weekend Siatkarskiej Ligi Narodów. Tym razem Polacy zagrają w USA. Świetna dyspozycja biało-czerwonych nie przeszła bez echa – Fakty mówią same za siebie – Polska jest najlepsza – przyznał Rozalin Penczew, reprezentant Bułgarii. Młody przyjmujący komentuje VNL, opowiada o dobrze znanych w naszym kraju braciach i mówi o swojej przyszłości w PlusLidze.
PLUSLIGA.PL: Po meczu z Polakami wasz trener powiedział jasno – Polska jest najsilniejszą ekipą ze wszystkich uczestników Ligi Narodów. Zgadzasz się z nim?
ROZALIN PENCZEW: Wiesz, fakty mówią same za siebie. Tak! Polska jest pierwsza w tabeli.
W ostatni weekend mieliście okazję zmierzyć się z biało-czerwonymi. Vital Heynen lubi zaskakiwać składem…
ROZALIN PENCZEW: Tak, Polska ma naprawdę dobra sytuację jeśli chodzi o zmiany. Trener może wybierać spośród wielu zawodników i nie raz szokować rywali swoimi wyborami. Nas jednak nie udało mu się zaskoczyć, bo mecz zaczęli ci gracze, których się spodziewaliśmy.
Razem z Tobą w kadrze występuje też twój brat Nikołaj - znany z polskich parkietów. U jego boku gra Ci się łatwiej?
ROZALIN PENCZEW: Z Niko w reprezentacji narodowej gramy już od 2016 roku i na pewno jest to pomocne. Obaj jesteśmy szczęśliwi, że mamy taką możliwość.
Zdarza Ci się pytać go o jakieś wskazówki? A może jesteś już na tyle doświadczonym graczem, że nie potrzebujesz porad starszego brata?
ROZALIN PENCZEW: Nie pamiętam dokładnie jakiś sytuacji, ale jeśli mam jakiś problem to staram się go pytać. Jednak działa to też w drugą stronę. Jeśli ja w danym momencie nie gram i mam okazję obserwować grę Niko, to jeśli tylko zobaczę, że robi coś nie tak - podczas przerwy zwracam mu na to uwagę. Jest to normalne, ponieważ każdy z nas chce wygrać, dlatego pomagamy sobie nawzajem.
Masz także brata bliźniaka – Chono. Z charakteru też jesteście jak dwie krople wody?
ROZALIN PENCZEW: Jeśli bierzemy pod uwagę charakter to ja i Chono jesteśmy raczej jak czarne i białe – kompletnie różni! Jeśli jak lubię Mercedes Benz, on kocha BMW. Jeśli ja powiem, że Puchar Króla wygra Real Madryt, on powie, że FC Barcelona i tak dalej, i tak dalej. Niemniej, uwielbiamy się wzajemnie, a kiedy nie jesteśmy razem, rzeczywiście mamy tę legendarną „telepatię bliźniaków”. Kiedy na przykład byłem w Argentynie, a on we Włoszech, słuchałem pewnej piosenki i za kilka minut Chono wysłał mi dokładnie ten sam utwór z podpisem „Sprawdź to!” (śmiech).
Wasze podobieństwo w wyglądzie stwarzało wam możliwość do różnych żartów. Próbowaliście zamieniać się ze sobą na przykład w szkole?
ROZALIN PENCZEW: Kiedy byliśmy mali, byliśmy tak identyczni, że nasz tata postanowił ostrzyc mojego brata zupełnie inaczej niż mnie, tak by inni ludzie mogli odróżnić który z nas to Chono, a który Roza. Z czasem jak zaczynaliśmy rosnąć, nasze wyglądy zaczęły się coraz bardziej różnić i trudno było nas pomylić, nawet jeśli nie znało się nas osobiści. Niemniej te zamiany o które pytasz, się zdarzały (śmiech). Próbowaliśmy jeszcze niedawno zrobić nasz stary żart, na dzień przed naszym odlotem do Japonii. Powiedziałem mu: „Chono, poleć za mnie do Japonii, a ja zostanę w domu łowić ryby” (śmiech). Może nikt by się nie poznał!
Ostatni sezon spędziłeś w Argentynie. Jakie masz plany na kolejny rok?
ROZALIN PENCZEW: Ostatni sezon w Argentynie, był najlepszy w całym moim życiu. Nie tylko pod względem sportowym, ale też prywatnie. Mieszkałem z dala od domu i spędziłem naprawdę fantastyczny czas z niesamowitymi ludźmi. Chcę żeby następny sezon był jeszcze lepszy. Chcę przeżyć jeszcze większą przygodę i postawić przed sobą jeszcze większe cele. Dlatego też zdecydowałem się zagrać w Sesc Rio De Janeiro. Byłem kilka razy w Brazylii, kiedy razem z Personal Bolivarem z grałem przeciwko Sadzie Cruzeiro i drużynom ze stolicy. Wtedy Brazylia bardzo mi się spodobała, dlatego też bez zastrzeżeń przyjąłem ofertę z tamtego klubu.
Kilka lat temu grałeś w Kielcach. Myślisz o powrocie do PlusLigi?
ROZALIN PENCZEW: Rzeczywiście, mój pierwszy sezon za granicą spędziłem w barwach Effectora Kielce. W tym momencie, na pewno nie wykluczam gry w PlusLidze. Jeśli tylko moje cele pokryją się z propozycjami polskich klubów – dlaczego miałbym nie wrócić?! Moja kariera jest na razie na początku rozwoju i jeszcze długa droga przede mną. Wierzę, że pewnego dnia zdecyduję się wrócić na polskie parkiety.